Wolność według Stoików [Cykl: o Wolności]

1 rok temu

Wolność według Stoików [Cykl: o Wolności]

Autor: FWG



Internet obfituje w artykuły i vlogi na temat stoicyzmu, a w dowolnej niespecjalistycznej księgarni znajdziemy na półkach przynajmniej kilka książek mu poświęconych. Co prawda częściej takie publikacje są traktowane przez autorów i czytelników jako poradniki samorozwojowe, couchingowe etc., niż jak dzieła filozoficzne i treści do teoretycznego namysłu, ale to właśnie swojego rodzaju praktyczność myśli stoickiej zapewniła jej taką długowieczność, iż po 2,5 tys. lat są ludzie, którzy inspirują się Seneką, czy Markiem Aureliuszem. Oferuje ona bowiem swoim praktykom specyficznie rozumianą wolność.


W poprzednim tekście z cyklu wspomniałem o Arystotelesie i jego przekonaniu, iż wolność polityczna przejawia się udziałem wolnego człowieka w sprawowaniu władzy politycznej. Wyglądał on inaczej w różnych greckich poleis, aczkolwiek idealnym dla tego filozofa ustrojem, najlepiej zabezpieczającym wolność i gwarantującym największą stabilność, był ustrój mieszany. Arystoteles postrzegał ten system, łączący w sobie cechy monarchii, arystokracji i demokracji, jako najlepszy sposób zabezpieczenia praw każdego obywatela.

Nieszczęśliwie dla niego, szanse na urzeczywistnienie ustroju politycznego, angażującego do rządów każdego pełnoprawnego członka wspólnoty, spadły do zera. Wiązało się to z sukcesami jego ucznia Aleksandra Wielkiego, który zbudował olbrzymie imperium od Grecji aż po Indie i doprowadził do połączenia kultury greckiej z kulturami wschodnimi. Młody władca długo nie pożył, ale scentralizowana władza rozpadła się na zaledwie kilka większych ośrodków władzy więc w praktyce dla Greków kilka to zmieniło, bo sytuacja ta nijak nie przypominała dawnego rozdrobnienia na samodzielne miasta. Przestali być obywatelami, a stali się poddanymi monarchii, która nie oznaczała wspólnoty politycznej równouprawnionych ludzi, ale bezwzględne posłuszeństwo władcy. Osiągnięcia kulturowe czy gospodarcze państwa, były traktowane jako osobiste osiągnięcia monarchów, bo rządzili w sposób absolutny, często na wzór despotii. Ubierali się jak faraonowie, przyznawali sobie boskie cechy i kazali padać przed sobą na kolana. Nie było już instytucji parlamentarnych, a różne funkcje otrzymywali tylko ludzie z dworu władcy.

Była to zmiana błyskawiczna – odbyła się w czasie krótszym niż jedno pokolenie. Ludzie zostali pozbawieni systemów wartości typowych dla swoich poleis, w których się wychowali i musieli się zmierzyć z nowym, bardziej kosmopolitycznym środowiskiem. Utracili też swoją tożsamość obywateli posłusznych prawom, które sami ustanowili albo które przynajmniej dobrowolnie zaakceptowali. Przestali różnić się od barbarzyńców i stali się poddanymi satrapii, jak ich dawni najwięksi wrogowie, czyli Persowie.

Zniknęły wolność w znaczeniu równego dostępu do sprawowania władzy, równość wobec prawa i wolność słowa. Wraz z prawami przestały istnieć też takie obowiązki, jak służba wojskowa każdego obywatela. Nie należy tego jednak postrzegać jako jakiegoś przywileju czy rekompensaty za utracone możliwości. Główną przyczyną było to, iż nie zdążył się wykształcić nowy typ tożsamości i ciężko było wzbudzić entuzjazm do wojaczki w ludziach, którzy nie podzielali uczuć i wartości władców. Ten brak tożsamości politycznej brał się z jeszcze bardziej dramatycznego aspektu greckiego życia, jakim był upadek dotychczasowej koncepcji człowieka. Koncepcja zoon politikon, czyli zwierzęcia społecznego, które realizowało się w pełni poprzez aktywne uczestnictwo we wspólnocie politycznej, całkowicie się zdezaktualizowała.

Stoicyzm

W takich okolicznościach na popularności zyskała filozofia stoików, która była bardziej kosmopolityczna i inkluzywna. Nie kładła nacisku na najbliższą wspólnotę, ale na postępowanie jednostki; nie siliła się na uzasadnienie greckiej wyższości, a podkreślała uniwersalność swoich tez. Jej inicjator Zenon z Kition wierzył, iż materialna rzeczywistość jest rządzona przez pneumę, czyli przez rozum świata, czyli pewien odpowiednik chrześcijańskiej opatrzności. Pneuma nie była jednak przedmiotem kultu, a zwyczajną koniecznością i nieuchronnością zjawisk obecnych w świecie. Nie będzie zbyt dużym uproszczeniem pomyślenie o pneumie po prostu jako o prawach przyrody. Obserwujemy różne związki przyczynowo-skutkowe w świecie i, chociaż filozofowie starają się wzbudzić w nas najróżniejsze wątpliwości, to jednak skuteczność nauki i technologii daje pewność, iż np. po zachodzie słońca będzie jego wschód albo iż woda pod określonym ciśnieniem i w określonej temperaturze będzie parować. Rzeczy i zjawiska są dokładnie takie, jakie być muszą, dlatego starożytnym z taką łatwością przychodziło mówienie o jakimś kosmicznym rozumie – prawa były dla nich nierozerwalne z prawodawcą.

Stanowisko głoszące, iż wszystko ma swoją przyczynę i iż skutki przyczyn mają charakter konieczny – nie mogły być żadne inne, nazywamy determinizmem. W myśleniu nad pytaniem „czy człowiek ma wolną wolę?” determinizm jest odpowiedzią przeczącą. Człowiek działa i myśli tak, jak musi, a nie tak jak chce. I tu pojawia się pewien paradoks w mówieniu przez stoików o wolności: od człowieka nie zależy nic oprócz jego aktów wartościowania. Innymi słowy, jedyne co możemy zrobić, to pogodzić się ze swoim losem. Możemy albo roztrząsać swoją chorobę, kiepską pracę czy utratę kogoś bliskiego, albo możemy zaakceptować je jako coś danego i koniecznego, by następnie przejść nad tymi rzeczami do porządku dziennego, zachowując stoicki spokój.

By osiągnąć stan całkowicie wolny od afektów, zwany apatheią, trzeba być prawdziwym mędrcem. To dla większości ludzi będzie nieosiągalne, dlatego dla całej reszty apatheia to tylko pewien ideał i drogowskaz, według którego należy się poruszać na drodze wewnętrznego, intelektualno-emocjonalnego rozwoju. Dlaczego akurat mędrcem? Bo apatheia ma być owocem rozumowego, filozoficznego poznania świata. Gdy człowiek rozpozna konieczność, kierującą strukturą świata od kosmosu, aż po najmniejsze części przyrody, wtedy przestanie oceniać fałszywie i popełniać błędy. Uwolni się od przykrych doznań, ale również nabierze dystansu wobec przyjemności i innych uczuć i postaw, powszechnie wartościowanych jako pozytywne. W apathei nie ma więc miejsca na miłość, współczucie czy litość. Jest tylko emocjonalny chłód, na który zdobyć się mogą nieliczni.

Zdawać by się mogło na pierwszy rzut oka, iż stoicyzm prowadzi do ascezy i rezygnacji ze wszelkich dóbr materialnych jako niepotrzebnych i niewartych zabiegania – w końcu stoik nie będzie się nimi zbytnio cieszył. W rzeczywistości stoicy odrzucali model życia kontemplacyjnego, poświęconego namysłowi, bo postrzegali go jako formę wyrafinowanego hedonizmu. Ich zdaniem należy żyć w sposób zgodny z pneumą, bo natura po to nas obdarzyła rozumem, byśmy nie tylko poznawali, ale też działali tam, gdzie zostaliśmy umiejscowieni przez ciągi przyczynowo-skutkowe. I tak filozofem stoickim zostać mógł każdy: i niewolnik i cesarz rzymski Marek Aureliusz.

A propos Rzymu, to warto zwrócić uwagę, iż niektórzy późniejsi, rzymscy stoicy, chętnie sięgali również po koncepcję wolności Arystotelesa, jak np. Cyceron. Pokazuje to swojego rodzaju niewystarczalność wolności oferowanej przez filozofię stoicką. No i jakby się nad tym głębiej zastanowić, to nic dziwnego, iż ta forma wolności, która już w założeniach jest dla mało kogo osiągalna nie mogła ludzi zaspokoić. Nie wystarczy utrzymywać wyuczonego dystansu emocjonalnego, by mieć wrażenie kontroli nad swoim życiem. Ludzie potrzebują swobody w działaniu, a nie tylko w formułowaniu sądów wartościujących. choćby jeżeli prawdą jest to, co głoszą skrajni determiniści, iż w rzeczywistości wolna wola nie istnieje i żadne działanie nie jest w pełni wolne, to nie ma to większego znaczenia dla człowieka. Nie tylko nie możemy ująć swoim umysłem wszystkich przyczyn i skutków w świecie zewnętrznym, ale również (lub adekwatnie przede wszystkim) tych zachodzących w naszych głowach. W dodatku codziennie doświadczamy sytuacji, w których to my podejmujemy decyzje, a nie decyzje są podejmowane za nas. choćby jeżeli pod naszymi decyzjami spoczywają jakieś umysłowe procesy podświadome, czy czysto fizyczne procesy neurologiczne, które je określają, to nie mamy do nich bezpośredniego dostępu i praktyka życia codziennego wymaga zachowywania się tak, jakby to nasz wolny umysł we współpracy z wolną wolą kierowały naszym postępowaniem.

Osobną sprawą jest to, iż wolna wola nie zakłada zupełnego niezdeterminowania, a jedynie możliwość wyboru spośród dostępnych opcji w danym otoczeniu i czasie. I właśnie to powszechne doświadczenie podejmowania wyborów domaga się realnej wolności politycznej, pozwalającej na określone działania w świecie. Ani rzymskim republikanom, ani tym bardziej ludziom współczesnym, nie wystarczy ograniczanie się do stoickiej, wewnętrznej wolności, skoro dobrze wiemy, iż możliwe jest istnienie państw niestłamszonych przez despotów.

Autorem cyklu jest Adrian Łazarski, specjalista ds. biblioteki i projektów w Fundacji Wolności Gospodarczej.


Idź do oryginalnego materiału