Prognoza Gartnera, wskazująca, iż globalne wydatki na IT osiągną poziom 6,08 biliona dolarów w 2026 roku, maluje obraz rynku w stanie dynamicznego rozkwitu. Na pierwszy rzut oka liczby te świadczą o powszechnej innowacyjności i zaufaniu do technologii jako motoru wzrostu. Jednak dogłębna analiza tych danych, poparta obserwacją rynkowych priorytetów, ujawnia niepokojący dualizm.
Jesteśmy świadkami głębokiej polaryzacji rynku technologicznego
Z jednej strony obserwujemy segmenty o gwałtownym wzroście. Ogromne inwestycje płyną w kierunku budowy wyspecjalizowanych centrów obliczeniowych dla sztucznej inteligencji. Są one napędzane strategiczną presją i obawą przed utratą konkurencyjności.
Z drugiej strony, w strefie wyraźnej ostrożności, znajdują się fundamentalne systemy biznesowe i aplikacje branżowe. Ich rozwój jest hamowany przez okres biznesowej niepewności oraz wyczerpanie organizacji ciągłymi zmianami.
Problem polega na tym, iż branża intensywnie inwestuje w budowę potężnych silników obliczeniowych, ale zaniedbuje modernizację systemów operacyjnych, które miałyby z tej mocy efektywnie korzystać.
Masowa moc obliczeniowa
Nie ma wątpliwości, co jest katalizatorem szybkiego wzrostu. Gartner wprost mówi o rywalizacji w budowie infrastruktury AIy i rosnącym popycie na serwery zoptymalizowane pod kątem sztucznej inteligencji. To działanie reaktywne, a nie wyłącznie spokojne, strategiczne planowanie.
Tę dynamikę napędza potężna narracja o nowej rewolucji przemysłowej, wymagającej dedykowanych mocy obliczeniowych. To redefiniuje postrzeganie wydatków na IT – przestają być one kosztem operacyjnym, a stają się strategiczną inwestycją na miarę budowy kluczowej infrastruktury przemysłowej.
Co więcej, Gartner słusznie zauważa, iż wzrost popytu na serwery pozostaje ograniczony przez niedostateczną podaż. Taka sytuacja rynkowa nieuchronnie prowadzi do zachowań dyktowanych obawą o dostępność zasobów. Organizacje kupują moc obliczeniową nie tylko dlatego, iż mają natychmiastowy plan jej wykorzystania, ale również dlatego, iż boją się utraty dostępu do niej w przyszłości.
Potwierdzają to analitycy. Z ich komentarzy wynika, iż obecne wydatki na generatywną AI pochodzą głównie od firm technologicznych budujących samą infrastrukturę. Powstają fundamenty, ale co z budynkiem, który ma na nich stanąć?
Stagnacja
Tu właśnie docieramy do drugiej, wolniejszej sfery rynku, gdzie panuje zupełnie inny klimat biznesowy.
Raport Gartnera, będący punktem wyjścia naszej analizy, jest w tej kwestii jednoznaczny: wzrost wydatków na oprogramowanie i usługi nie odradza się w tym samym tempie. W szczególności oprogramowanie specyficzne dla danej branży – czyli najważniejsze systemy zarządzające finansami, logistyką czy produkcją – jest najbardziej wrażliwe na wahania koniunktury i niepewność polityczną.
Stajemy przed fundamentalnym paradoksem: zarząd jest gotów zatwierdzić wielomilionową inwestycję w klastry GPU, ale jednocześnie odkłada decyzję o modernizacji starzejącego się systemu ERP lub CRM.
Jak to możliwe? Odpowiedzi należy szukać w redystrybucji zasobów i czynnikach ludzkich.
Po pierwsze, budżety IT nie są nieograniczone. Inne analizy rynkowe wskazują, iż prognozowany wzrost całkowitych budżetów IT na 2025 rok jest skromny, często plasując się poniżej historycznej średniej. jeżeli więc wydatki na AI rosną w tempie wykładniczym, a cały budżet rośnie liniowo, musi to oznaczać, iż inwestycje w AI pochłaniają zasoby kosztem innych projektów.
Po drugie, w organizacjach panuje marazm decyzyjny. Po latach intensywnej transformacji cyfrowej, wymuszonej przez pandemię, menedżerowie wykazują mniejszą gotowość do rozpoczynania kolejnych złożonych, wieloletnich projektów modernizacyjnych.
Syndrom zawiedzionych oczekiwań
Ten rosnący rozdźwięk między tempem inwestycji w infrastrukturę a gotowością aplikacji biznesowych prowadzi nas prosto w pułapkę. To scenariusz, w którym początkowy entuzjazm zderza się z twardą rzeczywistością implementacyjną, prowadząc do głębokiego rozczarowania.
Wkrótce wiele organizacji może stanąć przed faktem posiadania najnowocześniejszych centrów AI, które będą pracować na jałowym biegu. Powód jest prosty: algorytmy sztucznej inteligencji wymagają paliwa w postaci wysokiej jakości, uporządkowanych danych. Te dane natomiast bardzo często tkwią uwięzione w przestarzałych, monolitycznych systemach dziedziczonych – właśnie tych z obszaru dotkniętego stagnacją.
AI ma optymalizować łańcuch dostaw? Doskonały pomysł, pod warunkiem, iż systemy logistyczne dostarczą danych w czasie rzeczywistym. AI ma personalizować interakcje z klientem? Niezbędny jest do tego nowoczesny, zintegrowany system CRM.
Analitycy, komentując rynek PC, zauważają, iż nowe komputery gotowe na AI nie mają jeszcze kluczowych aplikacji, które uzasadniałyby wymianę sprzętu. Ta sama zasada, choć w znacznie większej skali, dotyczy centrów danych. Budujemy infrastrukturę pod aplikacje, które jeszcze nie powstały, jednocześnie zaniedbując modernizację systemów, które są niezbędne do ich funkcjonowania.
Strategia = integracja
Ten dwoisty model rynku IT jest w dłuższej perspektywie nieefektywny i obarczony wysokim ryzykiem strategicznym. W 2026 roku przewagi konkurencyjnej nie zbudują te organizacje, które jedynie zgromadziły największą moc obliczeniową. Zwycięzcami będą ci, którzy potrafili ją głęboko i strategicznie zintegrować ze swoimi kluczowymi procesami biznesowymi.
Oznacza to, iż największym wyzwaniem dla dyrektorów IT nie jest dziś sam zakup technologii. Jest nim zapewnienie spójności inwestycyjnej.
Rola CIO ewoluuje. Z zarządcy technologii staje się on kluczowym strategiem, odpowiedzialnym za synchronizację szybkiego rozwoju infrastruktury z niezbędną modernizacją fundamentów biznesowych.
Jeśli ta synchronizacja nie nastąpi, prognozowane 6 bilionów dolarów, zamiast świadectwem rewolucji, stanie się pomnikiem globalnej inwestycji w potencjał, który nigdy nie został w pełni zrealizowany.

3 godzin temu














