Pracownicy z Bangladeszu w polskich sadach?
Jak informuje na swoim facebookowym profilu Związek Sadowników RP, targi to nie tylko rozmowy o owocach i handlu. W ramach targów Asia Fruit Logistica, które odbyły się w Hongkongu, pojawił się pomysł otwarcia polskiego rynku pracy dla obywateli Bangladeszu. Mieliby oni uzupełnić niedobory, które co roku obserwujemy w ogrodnictwie. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, iż na razie to tylko rozmowy i jak podkreślają przedstawiciele związku, mimo potencjalnych trudności w rekrutacji i procesie wydawania wiz, warto te rozmowy kontynuować.
Dlaczego Bangladesz?
Przede wszystkim dlatego, iż kraj liczy ponad 170 milionów mieszkańców, z których znaczący odsetek żyje w ubóstwie. Produkt krajowy brutto na osobę wynosi tam 2400 dolarów rocznie. W Polsce jest średnio sześć razy wyższy. Ponadto Bangladesz ma zupełnie odmienną od polskiej piramidę wieku. Wyraźnie dominują w niej osoby w wieku do 24 lat. Większość aktywnych zawodowo mieszkańców pracuje w rolnictwie, a to dla nas bardzo istotna informacja.
W polskich sadach i sortowniach systematycznie przybywa pracowników z odległych krajów. Niemniej przez cały czas zdecydowanie dominują Ukraińcy. Ostatnie dane dotyczące struktury narodowości cudzoziemców pochodzą z lutego tego roku i widzimy je na załączonej grafice. Chociaż na drugim i trzecim miejscu znaleźli się Białorusini i Gruzini to największy procentowy wzrost dotyczy Filipińczyków i Kolumbijczyków. prawdopodobnie w kolejnych publikacjach GUS-u zauważymy zmianę na trzecim miejscu.
W marcu tego roku, w Polsce pracowało ogółem 1 057 000 obcokrajowców. Liczba ta powoli, ale systematycznie rośnie.
