Belarus 5022 będzie miał 500-konny fabryczny silnik, bo amerykański Caterpillar był “nieodpowiedni”

19 godzin temu

Tak to czasem jest, iż prototyp to jedno, a finalnie fabryczny model to zupełnie coś innego. Tak jest zwykle w przypadku aut, odkurzaczy czy tam innego sprzętu AGD i, jak się okazuje, największego ciągnika zakładów w Mińsku. Tylko dlaczego nie będzie złoty?! Choć był!

O ciągnikach z MTZ Belarus jest u nas ostatnio tak głośno, iż choćby już komisje sejmowe się nad nimi zastanawiają. Ta chryja dotyczy adekwatnie najsłabszych modeli, ale cóż dopiero byłaby za awantura gdyby chodziło o te większe maszyny – jak choćby o taki kilkusetkonny ciągnik z Mińska.

Że co? Tam robią takie? – zapytałby niejeden. Ano tak, robią robią, a przynajmniej bardzo się starają. Tak bardzo, iż nad pewnym prototypem mińska fabryka pracuje już ponad siedem lat, a choć koncepcje silnika się zmieniają, to jedno pozostaje bez zmian – moc 500 KM

Białoruski gigant na złoto – dlaczego nie czerwień?

Mińska Fabryka Ciągników (MTZ) znów daje o sobie znać, ogłaszając, iż prace nad 500-konnym kolosem BELARUS 5022 weszły w aktywną fazę prawie przedprodukcyjną. Choć sam koncept tego ciągnika nie jest nowością (pierwszy prototyp pojawił się już w 2018 roku), to dopiero teraz projekt nabiera tempa. Dlaczego?

Może chodzi o prestiż, może o politykę, a może po prostu o to, iż po sankcjach trzeba się ratować własnymi siłami.

Gdy amerykański silnik okazał się „nieodpowiedni” politycznie

Pierwsza wersja 500-konnego Belarus 5022 była napędzana amerykańskim silnikiem Caterpillar. Problem w tym, że, jak się okazało, wymagał on zmian w skrzyni biegów i innych podzespołach. Czysty przypadek? A może polityczne napięcia sprawiły, iż amerykańskie serce nie pasowało do białoruskiego organizmu? A może po prostu był za drogi? Jedno jest pewne – w nowej wersji go już nie ma.
Dziś fabryka MTZ w Mińsku zdecydowanie stawia na własne rozwiązania w zakresie napędów, by uniezależnić się od zagranicznych dostawców i ominąć sankcje.

Może by tak V12 z czołgu do Belarusa 5022?

A skoro pojawił się problem z jednostką napędową, to może rozwiązanie kwestii odpowiedniego mocnego motoru do największego białoruskiego ciągnika byłoby bliżej, niż się wydaje?

W końcu w magazynach nie brakuje silników V12 pochodzących z czołgów, a taki 500-konny diesel mógłby idealnie pasować do ciągnika o takiej masie i gabarytach. A skoro historia zna przypadki adaptacji czołgowych silników do maszyn cywilnych, to dlaczego nie spróbować?

Teraz Belarus 5022 ponownie wraca na scenę i znów pojawił się na targach BelAgro-2024. Jednak nie na głównym stoisku MTZ, a gdzieś na uboczu, przy poligonie doświadczalnym. Czyżby fabryka nie była jeszcze gotowa na oficjalne fanfary? Może nowy silnik nie pozostało gotowy do pełnej premiery? A może to tylko test reakcji rynku?

Po co ciągnikowi kolor złoty?

Jedno jest pewne – prototypowy Belarus 5022 z silnikiem Caterpillara przykuwał uwagę. Nie tylko swoimi imponującymi wymiarami, ale także… kolorem. Zamiast tradycyjnej białoruskiej czerwieni, ten kolos świecił jaskrawozłotym odcieniem Yellow Line, czyli po ludzku złotym.

Prestiż? Chwyt marketingowy? A może po prostu symboliczne podkreślenie, iż to nie jest zwykły ciągnik, tylko prawdziwy król pola? Bo jak się nie da dorównać zachodnim gigantom pod względem technologii, to może chociaż warto ich przebić złotym wizerunkiem?

Złoty, a skromny. Prototyp ciągnika Belarus 5022, fot. mat. prasowe

Co pod maską?

Z technicznego punktu widzenia Belarus 5022 nie przeszedł rewolucji od swojego debiutu w 2018 roku. przez cały czas napędza go sześciocylindrowy diesel, ale nie amerykański Caterpillar, tylko własna konstrukcja. Skrzynia biegów – klasyczna mechaniczna, 16 biegów do przodu i 8 do tyłu. Prędkość maksymalna? 38 km/h do przodu i 16 km/h na wstecznym. Zbiornik paliwa 650 litrów, udźwig tylnego zaczepu 11,5 tony. Wymiary? 7,1 metra długości, 3,1 metra szerokości i 3,9 metra wysokości. Zdecydowanie kawał maszyny.

Rolnicy żądają złotych ciągników?

Obecnie Belarus 5022 wciąż pozostaje prototypem, ale testy trwają. Czy MTZ uda się wprowadzić go na rynek w wersji produkcyjnej? Czy znajdzie się na niego popyt bez zachodnich komponentów? I najważniejsze – czy pozostanie złoty, czy jednak wróci do białoruskiej fabrycznej czerwieni?

Jedno jest pewne – na polach w przyszłości może się pojawić maszyna, która nie tylko będzie pracować, ale i z daleka błyszczeć w słońcu. I będzie mieć 500 prawdziwych bojowych koni mechanicznych bez DPF, SCR czy innych tam eko-wynalazków.

Idź do oryginalnego materiału