belarusDziś podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa podczas której dyskutowano nt. ciągników MTZ Belarus pojawił się Paweł Zarajczyk, były prezes spółki Ursus S.A. Nie krył emocji, jednoznacznie wskazując, iż import ciągników z Białorusi wykończył rodzime firmy produkujące ciągniki rolnicze.
Zarajczyk: import białoruskich ciągników był działaniem systemowym
– Miałem przyjemność zarządzać spółką Ursus, która walczyła wtedy o odzyskanie rynku, o odbudowę i to, co się wydarzyło w tamtych latach [od 2016 roku, red.] jest ewidentnym systemowym działaniem wpuszczenia 7 tysięcy ciągników białoruskich. Kiedy mówimy o rocznej sprzedaży nowych 8 tysięcy sztuk. Mówimy tu o 7 tysiącach, czyli o rocznej sprzedaży ciągników nowych w Polsce – wskazywał były prezes Ursusa.
Następnie przypomniał, iż ciągniki polskich marek takich jak Ursus, Crystal, Farmer czy Farmtrac w przeciwieństwie do MTZ musiały przechodzić bardzo kosztowne procesy homologacyjne. Było to szczególnie dotkliwe dla trzech pierwszych marek, za którymi stał relatywnie niewielki kapitał.
Dlaczego nie wspierano inwestycji w ciągniki?
– W roku 2017 bardzo mocno naciskaliśmy czy prosiliśmy Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o dystrybucję dopłat. Dlaczego w ogóle te ciągniki [MTZ Belarus, red.] miały szansę się sprzedać w Polsce? Ponieważ nie były dostępne środki pomocowe. Nie było alokacja środków w tamtym okresie. […] W roku 2018 wynosiła 120% na tak zwane działanie czwarte, czyli te pieniądze, te dotacje, gdzie były kupowane ciągniki. Realizacja wniosków na 30 czerwca 2018 roku wynosiła 8%. Rynek spadł zupełnie – przypominał Zarajczyk.
Przypomniał także, iż w latach 2016 i 2017 Ursus C-380 osiągnął 15-procentowy udział w swoim segmencie i 5-procentowy na rynku ciągników w ogóle, jednak bez dotacji nie miał szans na konkurowanie z ciągnikami zza wschodniej granicy.
– Ciągnik białoruski versus ten sam ciągnik spełniający normy to była różnica 40% jeżeli chodzi o cenę dla rolnika – dodawał.
– Chciałbym, żeby Ursus wtedy dostał 200-300 milionów przychodów z tego tytułu. Chciałbym, żeby nie zapominać, co się stało. Crystala nie ma, Ursus ówczesny zbankrutował, został sprzedany ukraińskiemu inwestorowi za kwotę 74 milionów. Farmera nie ma – mówił Zarajczyk.
Dla Ursusa nie było abolicji
Na koniec 2017 roku homologacje [dla ciągników Ursusa, red.] wygasły. My musieliśmy zarejestrować te ciągniki na siebie i już bez dotacji sprzedawać jako używane, konkurując z Belarusami. Byłem w Ministerstwie Rolnictwa wielokrotnie na spotkaniach, apelowałem, żeby zrobić abolicję wtedy na te zarejestrowane Ursusy, które były nowe. Tylko musiały być zarejestrowane, bo homologacja wygasała 31 grudnia. Nie posłuchano nas – twierdzi biznesmen.
– W zupełnej indolencji państwa w tamtym czasie zawiodły starostwa, zawiodła służba celna i zawiodła dystrybucja środków unijnych. Bo nie mieliśmy szansy jako Ursus konkurować z białoruskimi traktorami – zakończył gorzko Zarajczyk.