Co straszy miłośników wina?

marekkondrat.pl 1 miesiąc temu

Większość tekstów poświęconych winu, winiarstwu i rzeczach pokrewnych, zawiera zdecydowanie dodatni ładunek emocjonalny. Wino koi, wino wywołuje uśmiech, towarzyszy nam w chwilach euforii i ogólnie cieszy. Bywają jednak sytuacje, gdy wyczekiwane spotkanie z dionizyjskim nektarem napotyka na nieoczekiwane przeszkody. Miało być tak pięknie, a tymczasem zamiast błogiej degustacyjnej sielanki, nasze nerwy zostają wystawione na ciężką próbę. A zatem, cóż takiego może zepsuć nam humor?

Szkło. Rzecz niby prosta, wszak kieliszek wynaleziono już jakiś czas temu. Literatura winiarska w dziesiątkach tomów dostarcza wiedzy, jak kieliszek do wina powinien wyglądać. Niestety, w wielu domach i, o zgrozo, restauracjach wciąż próbuje się podawać nam wino w kieliszkach za małych. Chciałbyś uwolnić bukiet wina, próbujesz zakręcić takim czymś i wtedy do degustacji dołącza twoja koszula chłonąc łapczywie to, co chciałeś powąchać i zaraz potem wypić. Inny denerwujący pomysł to kieliszki z kolorowego szkła, pomalowane we wzorki, lub zupełnie nie przezroczyste. Mogą być piękną ozdobą kredensu, ale wino po to ma swój kolor, zwany czasem górnolotnie suknią, aby go oglądać. Ozdobne szkło niech zatem robi to co umie najlepiej, czyli zdobi, wino zaś nalewajmy do dużych, przezroczystych kieliszków.

Temperatura. O ile z marnego kieliszka jakoś da się wino wypić, o tyle podawanie go w niewłaściwej temperaturze to już grzech wyższej rangi. I znów, jeżeli można to wybaczyć niewykształconemu gospodarzowi w jego domu (nie zapominając udzielić mu stosownej lekcji), to w restauracji takie coś mieć miejsca zdecydowanie nie powinno. A niestety wciąż się to zdarza, i to w lokalach z tzw. ambicjami. Skąd się bierze ten karygodny błąd? Otóż wciąż pokutuje tragiczne przekonanie, iż wina czerwone podaje się w temperaturze pokojowej. Zdanie te być może było prawdziwe w czasach, gdy ogrzewaliśmy się kominkami, a klimat nie zdążył się jeszcze ocieplić. I oto na naszym stole ląduje zacne czerwone wino w temperaturze dwudziestu kilku lub wręcz trzydziestu stopni. Efekt? Zamiast spodziewanych 13-14 % alkoholu mamy wrażenie, iż jest ich o 10 więcej, w nosie też sam alkohol, tak niezbędna kwasowość staje się nieznośna, garbniki palą gardło i cała degustacja przeradza się w ciężką walkę. Nieco lepiej sytuacja przedstawia się w przypadku win białych. Wiadomo – trzeba je schłodzić. Ale co to znaczy schłodzić? Warto spojrzeć na temperaturę sugerowaną przez producenta na etykiecie, a gdy jej brakuje, zasięgnąć informacji gdzieindziej, choćby w Internecie. 4 stopnie prosto z lodówki to za zimno dla wszystkich win. Młode, świeże oraz musujące lubią być chłodne (jednak nie mniej niż 7-8 stopni), natomiast niektóre cięższe biele wręcz przeciwnie – dopiero przy 10-12 stopniach pokazują swą dobroć. Wino zbyt schłodzone nie podzieli się z nami swym aromatem czy smakiem.

Wyraź zgodę na cookie marketingowe, by zobaczyć film lub obejrzyj go bezpośrednio w YouTube.

W tym miejscu należałoby wspomnieć o innych niecnych praktykach, na szczęście w zaniku. Mam na myśli dodawanie do wina kostek lodu, rozcieńczania wodą lub innymi substancjami. Ja rozumiem, iż wypicie ciepłego Liebfraumilch’a w przeciekającym namiocie wymagało wyrzeczeń i dodatkowych środków ostrożności, ale w przypadku prawdziwego wina nie może być o tym mowy.

Na koniec coś, co mnie najbardziej boli na przyjęciach wydawanych w domu. Pośpiech! Wino jest całkowitym jego przeciwieństwem. Wymaga czasu i spokoju. Lubię sprawdzać, jak zmienia zapach wraz z każdą minutą kontaktu z powietrzem. Lubię smakować je małymi łykami. Natrętny gospodarz, który stoi mi nad głową z butelką i komunikatem: „dopij bo nalewam nowe” sprawia mi przykrość, odbiera mi euforia obcowania z winem. Nie każdy lubi też pochłanianie wina, które jest bądź co bądź alkoholem, w ilościach przemysłowych. Nie o to przecież chodzi, prawda?

Serdecznie zapraszam do zapoznania się z naszą ofertą win na Halloween.

Życzę znalezienia czystej euforii z wina, bez wspomnianych i niewspomnianych przeszkód

Mikołaj Kondrat

Idź do oryginalnego materiału