Ostatnio przeczytałem raport European Federation for Transport and Environment (T&E) organizacji działającej na rzecz zrównoważonego transportu w Europie, o szkodliwości biododatków do paliwa. Podważa on opinię o cudownych adekwatnościach biopaliw i sugeruje, iż wręcz szkodzą na klimat. Ale czy tylko na klimat? Bo mam wrażenie, iż rolnicy już od dawna o tym wiedzą.
– Co tankujesz? – pytam ostatnio znajomego rolnika oglądając jego nowy ciągnik. – B0 – słyszę odpowiedź – Bo wiesz, póki jest dostępna, to tankuję czystą ropę. Słysząc po raz kolejny takie słowa, zacząłem się poważnie zastanawiać nad tą odpowiedzią, bo to nie pierwsza tego typu opinia jaką słysze od rolnika. Dlaczego?
Żaden z moich rozmówców nie był w stanie odpowiedzieć mi na to pytanie, ale każdy stanowczo twierdził, iż olej napędowy B0 jest lepszy od B7 – ogólnie dostępnej na stacjach benzynowych. Dlaczego lepsza?
Tu już pojawiły się rozbieżności i różne odpowiedzi:
- Bo ciągnik na B0 ma więcej mocy
- Bo mniej pali
- Bo inaczej – ciszej – lepiej brzmi
- I w końcu jedna interesująca opinia – bo mniej szkodzi
Ale komu i na co szkodzi?
W tym momencie można by się zastanawiać po co komu ta cała biopaliwowa ekologia podobno szkodzi – a przynajmniej w powszechnym mniemaniu rolników. Jednak czy aby na pewno tylko ich? Otóż przeczytałem całkiem interesujące tezy w raporcie Transport & Environment i zaczęło mnie to zastanawiać jeszcze bardziej.
Biopaliwo – czyli jak spalić żywność i nazwać to ekologią
Wystarczyło kilka lat, by mit „zielonej rewolucji” w bakach samochodów zamienił się w przyziemną arytmetykę – i to niekoniecznie korzystną dla klimatu. Nowy raport Cerulogy, przygotowany dla organizacji Transport & Environment, pokazuje coś, co wielu inżynierów przeczuwało od dawna: biopaliwa emitują o 16 proc. więcej CO₂ niż paliwa kopalne, które miały zastąpić.
Inaczej mówiąc – zamiast ratować planetę, spalamy rośliny, wodę i zdrowy rozsądek.
Na uprawy przeznaczone pod biopaliwa zajęto już 32 miliony hektarów ziemi – powierzchnię równą Włochom – a mimo to zaspokajają one zaledwie 4 proc. światowego zapotrzebowania na energię transportową.
Marnujemy wodę?
Do 2030 r. ta liczba ma wzrosnąć do 52 milionów hektarów, czyli obszaru Francji. Tymczasem zaledwie 3 proc. tych gruntów wystarczyłoby, by z energii słonecznej uzyskać ten sam efekt energetyczny, bez wycinania lasów i topienia miliardów litrów wody w polach kukurydzy. Tak, tak – wody, ale o tym za chwilę.
W praktyce co piąta butelka oleju roślinnego na świecie trafia dziś do zbiorników samochodowych, a nie do kuchni. To około 100 milionów butelek dziennie. W przeliczeniu na kalorie – surowiec spalany w silnikach mógłby wyżywić 1,3 miliarda ludzi.
Do tego dochodzi groteskowy bilans wodny: 3000 litrów wody na 100 km jazdy. Dla porównania – samochód elektryczny zasilany energią słoneczną zużyłby na ten dystans zaledwie 20 litrów.
Bio – polityczne iluzje
Oczywiście w debacie publicznej wciąż słyszymy, iż biopaliwa to „odnawialne źródło energii”. Tak, odnawialne – pod warunkiem, iż ktoś co roku zasieje nowe pole i nie przejmie się faktem, iż w międzyczasie zniknęło kilka tysięcy hektarów lasu. To nie neutralność klimatyczna, tylko cykliczne spalanie planety w imię politycznych iluzji.
Transport & Environment wzywa do tego, by skończyć z dotowaniem tej drogiej i emisyjnej pomyłki. I trudno się z tym nie zgodzić. Zamiast „zielonych” biopaliw potrzebujemy realnie zielonej energii – z paneli, wiatraków i sieci zasilającej elektryczne pojazdy.
Bo jak pokazuje raport, wystarczyłoby kilka procent obecnych areałów biopaliw, by słońce wykonało całą tę robotę – taniej, ciszej i bez udawania, iż ekologia pachnie spaloną rzepą.
A rolnicy? – spytacie…
Otóż rolnicy od dawna mają swoje zdanie na temat biokomponentów w oleju napędowym. Zdanie jakże różne od oficjalnej polityki ekologów i rządów nakazujących dodawanie biokomponentów – oficjalnie estrów FAME do paliwa ciągników czy kombajnów. Czy mają rację? Pomyślmy.
Olej napędowy B0, pozbawiony domieszki biokomponentów, ma wyraźną przewagę nad standardowym B7 wszędzie tam, gdzie liczy się niezawodność, żywotność układu paliwowego i długotrwałe magazynowanie.
B0 jest lepsze dla silników maszyn rolniczych?
Dzięki całkowitemu brakowi estrów FAME jest stabilniejszy chemicznie, nie chłonie wilgoci, nie sprzyja rozwojowi bakterii i nie traci adekwatności choćby po wielu miesiącach postoju. Dodatkowo znacznie lepiej znosi ekstremalne mrozy, nie parafinuje się tak gwałtownie jak B7 i spala się czyściej, ograniczając powstawanie nagaru oraz ryzyko zatykania wtrysków.
W praktyce oznacza to, iż klasyczny diesel B0 jest paliwem bardziej przewidywalnym, technicznie bezpieczniejszym i długowiecznym, idealnym do maszyn sezonowych, sprzętu rolniczego, agregatów oraz zastosowań profesjonalnych i wojskowych — tam, gdzie B7 może po prostu zawieść.
Pozostaje jedno pytanie…
Czy coś się zmieni? Moim zdanie nie, bo produkcja biokomponentów to już cały, międzynarodowy przemysł. No i oczywiście dochodzą sprawy podatkowe i akcyzowe, a te są bardzo ważne dla budżetu każdego państwa. Pozostaje nam tankować “czysty” olej napędowy póki jest.