Całkiem niedawno trafiłem na super stronę – https://warsztatadama.pl/, która w znacznej części jest blogiem mieszczucha, który przeprowadził się na wieś. Do tego tekst pisze człowiek, wykonujący konkretny zawód – IT. Z tego względu, w publikowanych treściach nie ma lania wody, ale samo gęste – liczby, fakty, analizy. Czyta się więc może szybko, ale każde zdanie trzeba przetrawić. Mnie pasuje, choć pomysł znacznie różni się od większości blogów z hasztagiem „farmlife”. choćby zdjęcia – wytwór AI – prezentują się inaczej niż z „Weranda Country”. Dość wstępów, idźmy drogą Adama, przechodzimy do konkretów.
Adam stawia tezę i ją wyjaśnia „Żeby przeprowadzić się na wieś, musisz mieć milion złotych w zarabiających aktywach” plus oczywiście wartość siedliska (jak pisze: rancza). Czy to nie przesada?
Obliczenia wyglądają prosto :
- 0,5 mln w akcjach spółek dywidendowych ze średnim przychodem 4,5% = 1875 zł.
- 0,5 mln w nieruchomości i czynsz 2000 zł.
- Razem: 3875 zł z 1 mln.
Adam ignoruje podatki, ja lubię ten temat, więc odniosę się wprost. Obie kwoty nie zawierają podatku – w przypadku dywidend 19%, w przypadku najmu 8,5%. Pomimo tego uważam kwotę 1 mln zł za zawyżoną.
Do tego nie wiem dlaczego akurat 3875 zł, może jeszcze nie dotarłem do źródła? Czy chodzi o faceta solo, czy z rodziną jak autor?
Ale spróbuję się odnieść do kwot.
Prowadziłem na tym blogu swoje wyliczenia, za chwilę do nich wrócimy, natomiast ten milion (z siedliskiem 1,3-3 mln) trochę mnie szokuje. Gdyby tak było, bez sprzedaży dużego mieszkania w Warszawie, lub domu w większym mieście, nie masz co myśleć o wsi. Widzę sprawy nieco inaczej.
Po pierwsze – zignorowano „darmowy pieniądz”. Ot, weźmy takie 800+, gdy masz dziecko. Albo wszystkie bony energetyczne, dopłaty, zasiłki itp. Czasami dostaniesz kilkaset złotych miesięcznie, czasami parę tysięcy. O metodzie życia „na socjal” pisałem wielokrotnie. Ale niech będzie ten 1000 zł.
Po drugie – założono, iż żadna z dwóch osób nie będzie wykonywać żadnych zajęć zarobkowych. Nie mówię tu o korpo, etacie 40h w tygodniu. Ale żeby w ogóle? Nie, chyba nikt tak nie robi. Zawsze jest jakiś freelance, zlecenia, okruchy dawnej pracy, lub pomysł na nową (np. warsztaty, rzemiosło, agroturystyka, ciasta, szycie). Nie mówię o siedzeniu za biurkiem po 8h dziennie, ale godzinę chyba wytrzymamy. I już ten 1000 zł/głowę wpadnie. Przy dwóch osobach dorosłych i dziecku – z socjalem mamy minimum 3000 zł. Rozumiem, rzecz jasna, intencje Adama – nie od początku „zarabiasię”, te dochody nie muszą być regularne, ale nie dajmy się zwariować – każdy coś umie, wieś nie oznacza zaraz wyjazdu w Bieszczady, to może być 20 km od dużego miasta. Osobiście, liczyłem to, gdybym pracował 1h dziennie (albo jeden dzień w tygodniu), przy braku podatku (działalność nierejestrowana na żonę, bo ja nie mogę) – zarobię ok. 2600-4000 zł. Mam też opcję atomową – 2 dni realnie w biurze (16h) za 7800 zł. Ale przyjąłem 1000 zł/osobę.
Po trzecie – elastyczność inwestycji. W dobie niskiej inflacji, spółki dywidendowe robiły furorę. Masz te 4,5% (minus podatek) zamiast 2% w obligacjach czy na lokacie, a jeszcze wartość rośnie. Teraz poszedłbym raczej w obligacje – bo łatwo wyciśniesz 7 % netto, a akcje są przewartościowane. Trzymanie w nich połowy gotówki, uważam za ogromne ryzyko. Podobnie z nieruchomościami. Gdyby wartość nie rosła (a gwarancji nie ma) – jeszcze ok, ale użeranie się dla niecałych 5% brutto, w dobie obligacji SP za 7%, które nie wymagają czasu, ani kosztów? Bez sensu. Dlatego dzisiaj – idę w obligację, handel lub przedmioty przynoszące większy dochód (np. airbnb, a nie zwykłe mieszkanie). I wtedy, gdy brakuje tych 875 zł (3875 zł podane przez Adama minus 1000 zł socjalu i 2000 zł z pracy). No więc ile trzeba mieć jeszcze? 875 zł przy oprocentowaniu 6% netto, daje nam 175.000 zł plus wartość siedliska. Sporo mniej niż tytułowy milion.
Czy da się żyć za 3875 zł/m-c? Wracam do podanej kwoty. I tutaj patrzę swoimi oczami. 3875 zł i trzy osoby. Da się? W pewnych warunkach tak. Zaczynamy od podstaw: życie, dach nad głową, ubranie i dodajemy transport (na wsi musimy mieć auto).
Życie. Jedzenie, chemia, kosmetyki, leki. 500 zł/osobę = 1500 zł. Prosto. Da się taniej, sam przeżywałem i za 150 zł, ale bez przesady. Jakiś margines musi być.
Dach nad głową. Podawałem wartości: opał 50 zł (jeśli swój), prąd 60 zł (FV – tylko abonament), podatek 30 zł, śmieci 100 zł, woda i ścieki 150 zł a( de facto od 0 zł do 300 zł), internet 100 zł. I mamy minimum 490 zł.
Ubranie. Minimum 150 zł (50 zł/os.). Chyba trochę za mało, ale przy ciuchlandach – da się.
Auto. 300 zł. Tu już nie będę wiele wyjaśniał. 200 zł na utrzymanie i 100 zł na paliwo.
Takimi całkiem podstawami – mamy 2440 zł (1500+490+150+300)
Na dalsze wydatki, takie jak szkołę/przedszkole dziecka, jakieś prezenty, ubezpieczenia, drobne kieszonkowe, naprawy domu, wymianę auta, cały ogród – zostaje 1431 zł. Może się udać, a może zabraknąć (ok. 220 zł kosztuje KRUS za dwie osoby). Nie ma oczywiście miejsca na oszczędności. Dlatego też, we własnym przypadku uważam pracę na 3 dni w tygodniu (2 jeżeli uwzględnię zdalną/urlopy/ zwolnienie) uważam za adekwatną do potrzeb.