Zaskoczyły mnie ostatnio żarliwe dyskusje, które wybuchły pod moimi postami o piwach na Facebooku. W zasadzie to nie były to posty o piwach tylko zdjęcia piwa. Głównie zarzuca mi się, iż pokazuję zdjęcia piw mainstreamowych, tzw. „koncerniaków”. Sprawa zaszła dość daleko ponieważ oprócz komentarzy zacząłem otrzymywać także wiadomości i maile (!!!), iż wstyd, iż hańba, szok, iż się nie znam i iż takie tam …
Prawdę mówiąc, to „lokalnie” kompletnie mnie to nie rusza. Piję co mi się podoba, płacę za to, zdjęcia robię własnym aparatem, a wszystko publikuję na swoim Facebooku … więc o co w ogóle chodzi?
Natomiast „globalnie” sprawa jest interesująca! Z uwagi na bardzo niską cenę (dobre piwo jest mniej więcej 50-100x tańsze niż dobra whisky) piwo jest najbardziej dostępnym (a więc najmniej luksusowym) ze wszystkich alkoholi. Nic więc dziwnego, iż obok ludzi, którzy po prostu lubią piwo, jest cała rzesza miłośników piwa, która się przez nie definiuje i stara się dzięki niemu wyróżnić. Socjologicznie to niezwykle interesujące ponieważ kiedy dodaję zdjęcie podstawek whisky Caol Ila, Glenfiddich albo Macallan to wzbudzają one zachwyt choć kierując się analogią należałoby porównać je do butelek piw Lech, Żywiec i Carlsberg (kolejność dowolna). Jednak w Polsce zdjęcia piw wymienionych w nawiasie wzbudzają wyłącznie nienawiść. Nie dałoby się tak z większym dystansem? choćby w Belgii najwięcej piją Jupilera, który obok uwielbianych trapistów choćby nie stał.
Mieszkałem kiedyś przez dłuższy czas w Belgii i jako student wypiłem tam wszystko co dało się kupić dużo wcześniej niż takie pozycje jak Duvel, Leffe i Kwak stały w każdym markecie. Zrobiłem choćby coś o czym wielu piwoszy marzy –> pofatygowałem się do browaru Westvleteren i kupiłem całą skrzynkę … Jednak dzisiaj piwo jest dla mnie alkoholem raczej „obiadowym” i denerwuje mnie kiedy przegięte w smaku browary gryzą mi się z jedzeniem. Zbyt duża pełnia smaku potrafi np. kompletnie zrujnować dobry seafood. A ja lubię dobry seafood bardziej niż dobre piwo Po prostu czasem wolę napić się piwa kierowanego do ogółu niż zmuszać się do picia czegoś co stworzono, aby wyróżniało się na siłę. Uważam zatem, iż mam lepiej niż większość piwoszy, wiem kiedy pić Becksa, kiedy Duvla a kiedy browar Kormoran i czerpię z tego prawdziwą przyjemność
Ostatnio, kiedy opowiadałem o znaczeniu manualnego obszycia butonierki podczas jednego z moich wystąpień pewien słuchacz zarzucił mi w otwartej dyskusji, iż jestem snobem. Niech mu będzie, wolę snobować się na dobrą butonierkę (choć większość ludzi nie wie w ogóle gdzie ona jest) niż być snobem piwnym, który wcina mi się wieczorem do kolacji lub przed telewizor bo go boli, iż piję Becksa i płacze w komentarzach, iż tam słaba piana i w ogóle napój słodowy, a nie prawilny browar. Jak to się mówi po angielsku, just a thought …