Z wielu stron docierają do nas informacje, iż popyt na polskie jabłka jest na dobrym poziomie. Aby to potwierdzić, poprosiliśmy o rozmowę sadownika z Wólki Łęczeszyckiej, Tomasza Dąbrowskiego, który zajmuje się również eksportem jabłek w ramach firmy Perfect Fruits.
Zainteresowanie polskimi jabłkami jest na dobrym poziomie
– Handel wciąż nabiera tempa, ale jak najbardziej możemy potwierdzić, iż popyt na polskie jabłka jest na dobrym poziomie – mówi. Przez pierwsze dwa tygodnie września udało się utrzymać ceny, w tej chwili doszło do obniżek. Markety i klienci indywidualni z Estonii, Łotwy, Litwy i Finlandii poszukują dużej ilości jabłek 65+. Jednak oczekują, iż kupią jabłka w niskich cenach. Sporo zamówień na jabłka płynie też ze strony Węgrów, którzy w tym sezonie mają bardzo małe zbiory. Na początku września jabłka sprzedawały się w cenie około 3 zł za kilogram z kartonem. Obecnie, po obniżkach, w przedziale od 2,00 do 2,30 zł za kilogram w zależności od odmiany.
– jeżeli chodzi o jabłko wysyłane w tamtym kierunku, jest to przede wszystkim Szampion i Red Jonaprince. Jabłko ma być czerwone i w „dobrej” cenie. Popyt jak na razie jest na naprawdę na zadowalającym poziomie, ale problemem jest wynegocjowanie odpowiednich cen – wyjaśnia.
Jak na razie ceny są na akceptowalnym poziomie, ale należy je utrzymać
W tym kontekście nasz rozmówca krytykuje sprzedaż jabłek wysokiej jakości w cenie 1,50 zł za wagę w skrzyni, szczególnie jeżeli mowa o Gali czy Goldenie. – I tutaj muszę powiedzieć kilka słów od siebie, jako od sadownika. W ostatnich dniach jeden z naszych klientów przeniósł się z zakupami w rejon Sandomierza. Niestety, są sadownicy z rejonów ziemi sandomierskiej, którzy ze względu na brak bazy przechowalniczej oraz szeregu problemów logistycznych i ekonomicznych sprzedają swoje jabłka w zaniżonych cenach względem rynku. W rejonie Grójca plony są mniejsze, a sadownicy, którym udało się wyprodukować dobrej jakości jabłka, jak na razie nie zgodzą się na sprzedaż w takich stawkach – mówi.
Sadownik odwołuje się jeszcze do cen. jeżeli porównamy aktualne ceny z tymi z początku września, oczywiście, widzimy spadek. – Każdy z nas chciałby sprzedawać drożej, jednak uważam, iż stawki około 1,70 – 2,00 zł za każdy kilogram w skrzyni, które w tej chwili utrzymują się w rejonie grójecko-wareckim są jeszcze akceptowalne w przypadku czerwonych standardów. W styczniu sprzedawałem Ligola w cenie 1,80 zł za każdy kilogram w skrzyni. w tej chwili mamy okazję sprzedać jabłka prosto z drzewa, bez dodatkowych kosztów, więc to nie jest zła opcja – dodaje.
Nie powinniśmy zejść poniżej 1,50 zł za wagę
Jednak z punktu widzenia naszego rozmówcy, poziom 1,50 to granica. – jeżeli ceny obniżą się jeszcze bardziej (a tu dużo zależy od postawy samych sadowników), to zaryzykowałbym stwierdzenie, iż jeżeli jesteśmy pewni swojego towaru, można zaryzykować dłuższe przechowywanie – mówi. To oczywiście już indywidualne decyzje, bo może okazać się, iż na podobny pomysł wpadnie większa liczba sadowników. W naszym przypadku stawiamy na stopniową sprzedaż w miarę upływu kolejnych miesięcy.
– Jednak, jeżeli chodzi o ceny, jeszcze nie przesądzałbym sprawy. Zbiory dopiero się rozkręcają, sadownicy czekają na odpowiednie wybarwienie. Nie wiemy jeszcze, jakie ilości jabłek będą zbierane i jaka część jabłek dostępnych na rynku będzie miała dobrą jakość. To dopiero wyklaruje się w kolejnych tygodniach – podsumowuje.