Widok doszczętnie zniszczonych sadów poraża
Kiedy sadownicy z innych rejonów Polski czytają o gradobiciach, które przeszły przez Sandomierszczyznę, z pewnością mają podobne odczucia – współczują, bo pewnie część z nich była kiedyś w podobnej sytuacji, albo chociaż mogą sobie wyobrazić, z jaką bezsilnością zmagają się w tej chwili poszkodowani producenci. Jednak żadne artykuły, ani zdjęcia nie oddadzą emocji, które pojawiają się, gdy na własne oczy widzi się skalę zniszczeń. A są one ogromne, wręcz porażające.
Zniszczone zawiązki, pędy, liście
Zdjęcia, które publikujemy poniżej, pochodzą z sadu w Nowej Wsi (gmina Klimontów). To efekt gradobicia z 5 czerwca 2025 r.
Widok sadów kilka dni po przejściu niszczycielskiego gradobicia przeraża. Doszczętnie zniszczone są zawiązki i liście, poobijane pędy i pnie.
Tutaj nie ma mowy o jakimkolwiek szacowaniu strat – zniszczenia są 100-procentowe. W sieci pojawiają się komentarze, iż przetwórcy zacierają już ręce. My powiemy tak – wystarczy przyjrzeć się zdjęciom, aby ocenić, czy tak bardzo niszczone owoce dotrwają do momentu zbiorów. Nie wiadomo także jak zachowają się same drzewa, szczególnie odmian podatnych na choroby kory i drewna.
Właściciel gospodarstwa, z którego pochodzą załączone zdjęcia, podsumowuje sytuację jednym słowem – kataklizm.
Czy ktoś może dziwić się rozżaleniu sadowników?
Kilka dni temu poszkodowanych w wyniku gradobicia odwiedził minister rolnictwa. Sadownicy nie kryli swojego zdenerwowania.
Przypomnijmy, iż firmy ubezpieczeniowe unikają zawierania umów z sadownikami. Temat ten był podnoszony wielokrotnie od kilku miesięcy, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. Z pewnością problem byłby przemilczany do następnego sezonu, gdyby nie dotkliwe przymrozki i grad. Dziś sadownicy nie chcą żadnych doraźnych form wsparcia, chcą większych zmian, które pozwolą uniknąć takiej bezsilności w kolejnych latach!
Podczas rozmowy z ministrem sadownicy nie przebierali w słowach i znów pojawiły się komentarze, które sugerowały, iż nerwy nie są na miejscu. Zastanówmy się jednak, czy gdyby to nasz sad został tak zniszczony, potrafilibyśmy trzymać nerwy na wodzy…
I na koniec kilka słów, dla osób, które widząc skalę zniszczeń i prawdziwy dramat, dają upust swoim politycznym poglądom wyrażając opinie, które delikatnie mówiąc, naprawdę nie są na miejscu. Wszystkim tym osobom gwarantujemy, iż gdyby mieli możliwość zobaczenia tej tragedii na własne oczy, powstrzymałby się od komentarzy.