Import warzyw zalewa rynek. Wroński: „Za chwilę rolnicy będą wyrzucać marchew do rowu!”

2 godzin temu

Rolnicy coraz częściej szukają alternatywy dla nieopłacalnej produkcji zbóż i stawiają na warzywa. W ostatnich latach inwestują w nowoczesne maszyny, technologie i innowacje. Efekty są widoczne – tegoroczną produkcję warzyw gruntowych szacuje się na ok. 4,0 mln ton, czyli o 5 proc. więcej niż rok temu.

Import warzyw zalewa rynek. Wroński: „Za chwilę rolnicy będą wyrzucać marchew do rowu”

Jednak mimo wysokiej krajowej podaży sytuacja na rynku nie napawa optymizmem. „Mamy dużo swojego towaru, a mimo to rynek zalewany jest importem, który znacząco obniża ceny naszych warzyw i coraz częściej uniemożliwia ich sprzedaż” – komentuje Marcin Wroński, zastępca przewodniczącego Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona w województwie kujawsko-pomorskim.

Rekordowy import marchwi, kapusty, ziemniaków i cebuli

W pierwszym półroczu 2025 roku do Polski trafiły rekordowe ilości warzyw:

  • marchew57,76 tys. ton (najwięcej od 2004 r.), głównie z Holandii, Włoch, Rosji i Białorusi,
  • kapusta23,47 tys. ton, sprowadzana przede wszystkim z Macedonii Północnej, Niemiec i Albanii,
  • ziemniaki – ponad 165 tys. ton, głównie z Niemiec, Holandii i Francji,
  • cebula86 tys. ton, sprowadzana głównie z Niemiec, Holandii i Belgii.

Skutki są dotkliwe: ceny skupu spadają do rekordowo niskich poziomów. Rolnikom oferuje się poniżej 40 groszy za kilogram ziemniaków i 20 groszy za kilogram cebuli – zdarzają się już choćby propozycje 15 groszy, albo brak chętnych do zakupu. Tymczasem w marketach cebula żółta luzem kosztuje 4,49 zł/kg.

„Za chwilę rolnik będzie wyrzucał warzywa do rowu”

Importowe rekordy, niskie ceny i brak możliwości sprzedaży sprawiają, iż rolnicy czują się bezsilni. „Za chwilę dojdzie do sytuacji, iż polski rolnik będzie zmuszony wyrzucać swoje warzywa do rowu, bo nie będzie miał gdzie ich sprzedać ani przechować” ostrzega Wroński.

Gdzie jest państwo i strategia ochrony rynku?

Zdaniem rolników problemem jest brak odpowiedniej reakcji państwa. „Czy ktoś to w ogóle analizuje i kontroluje w ministerstwie? Wątpię. Gdzie jest ministerstwo rolnictwa i służby kontrolne, które powinny pilnować, czy nie dochodzi do przepakowywania towaru i zmiany jego kraju pochodzenia?” – pyta przedstawiciel Samoobrony.

Przypomina też, iż kolejne rządy składają obietnice, które kończą się wraz z kampanią wyborczą. „Dwa lata temu Koalicja Obywatelska chciała, by co najmniej połowa strategicznych produktów żywnościowych w sklepach pochodziła z Polski. Prawo i Sprawiedliwość obiecywało, iż 2/3 sprzedawanych owoców, warzyw i mięsa będzie od lokalnych dostawców. I gdzie są te rozwiązania, które miały pomóc rolnikom? Usłyszymy o nich prawdopodobnie znów w kampanii wyborczej w 2027 roku” – podsumowuje Wroński.

Więcej doradców rolniczych i ekspertów. Projekt nowelizacji ustawy już w konsultacjach

Problemy rolnictwa – od lat te same

Na koniec przedstawiciel Samoobrony gorzko konstatuje: Ministrowie i posłowie się zmieniają, a problemy w rolnictwie pozostają te same i dochodzą nowe”.

Idź do oryginalnego materiału