Jabłka tańsze, ale pracownicy coraz drożsi. Sami nakręcamy tę spiralę!

2 godzin temu

Sadownicy uzależnieni od przewoźników

Jak widać spadające ceny jabłek nie stoją na przeszkodzie do podnoszenia stawek godzinowych dla pracowników. Nasi rozmówcy alarmują, iż sadownicy mogą sami zapędzić się w przysłowiowy „kozi róg”. Pierwszą z przyczyn jest fakt, iż większość z nich jest uzależniona od przewoźników. Ci co roku zawyżają stawki, działając w interesie swoim a nie pracowników z Ukrainy. W tym miejscu mówimy po prostu o przyzwyczajeniu i „wygodnictwie”.

Jeśli jedną, 5 minutową, rozmową telefoniczną chcemy załatwić 6, 8 czy 12 osób, to chyba logiczne, iż musimy za to słono zapłacić? – komentuje sadownik, który nie przebiera w słowach krytykując zachowania kolegów po fachu, które obserwuje w ostatnim czasie.

Konkurencja między sadownikami

Gdy przyjdzie urodzajny rok i niedobór rąk do pracy będzie bardzo duży, zaczynie się rywalizacja o każdego pracownika. To chyba najbardziej niebezpieczna sytuacja, o której dziś rozmawiamy. Żeby „podkupić” pracowników, ktoś oferuje 1 lub 2 zł więcej za każdą godzinę. To jeden z czynników napędzających rosnące stawki i niezależnie od intencji, działanie na niekorzyść branży.

– Ja w tym roku samodzielnie znalazłem 7 osób do pracy przez Internet. Nauczyłem ich, jak poprawnie zrywać jabłka i odróżniać odmiany. Nie chcę, żeby za rok ktoś mi ich „zabrał”, oferując dwa złote więcej. Potem ktoś inny znów ich zatrudni za kolejną złotówkę więcej. Nie zdążymy się obejrzeć, a będziemy płacili 30 zł/kg. Tylko co w wypadku, gdy jabłka za 3 lata będą znów po 1,00 zł/kg? – pyta Jacek Maliszewski, sadownik z okolic Grójca.

Nasadziłeś to sobie rwij!

Kolejni rozmówcy denerwują się rosnącymi wymaganiami. Zastanawiają się czy w każdej firmie w Polsce, niezależnie od branży, kandydaci do pracy pytają się o warunki mieszkaniowe i wyżywienie?

– Słyszę rozmowę, podczas której propozycja 22 zł/h powoduje pytania o mieszkanie i jedzenie. Minimalna krajowa netto to dziś odpowiednik 24 zł/h. Tylko w jej wypadku trzeba do pracy dojechać, a samochód to nie tylko koszt paliwa. Trzeba także coś zjeść w ciągu dnia. Trzeba też mieć jakieś kwalifikacje… Praca w sadzie jesienią jest ciężka, ale milionom pracujących Polaków nikt nie daje ziemniaków i 20 zł na codzienny dojazd pracy! – dodaje Damian Budyta, sadownik z okolic Jasieńca.

Co będzie w urodzajnym roku?

Nasi rozmówcy zgodnie obawiają się urodzajnego roku. Są przekonani, iż doświadczymy go jeszcze w tej dekadzie. Co wtedy? Pytają retorycznie czy płacąc 30 zł/h zbierzemy jabłka przemysłowe po 0,30 zł/kg? Czy zerwiemy Szampiona po 1,00 zł/kg? A może zostawimy jabłka pod drzewami? W przypadku ostatniego pytania nie brakuje złośliwości…

Idź do oryginalnego materiału