Jak brak promocji stał się najlepszą promocją

Po ostatniej głośnej i kontrowersyjnej propozycji zakupu jabłek ze strony sieci Biedronka sytuacja unormowała się. Dostawcy informują nas, iż sieć nieznacznie podniosła ceny zakupu. Pomysł, delikatnie mówiąc, okazał się niewypałem… i bardzo dobrze. Wystarczy krytyki, ponieważ dziś chcemy wzbudzić dyskusję na inny temat.

Kolejni rozmówcy na przestrzeni ostatnich tygodni podkreślają, iż jabłka sprzedają się bardzo dobrze także, jeżeli chodzi o współpracę z marketami. Wiele razy usłyszeliśmy od handlowców i prezesów grup producenckich, iż wolumeny dostarczane do centrów logistycznych są większe niż przed rokiem.

Możemy doszukiwać się dwóch przyczyn większej sprzedaży. Pierwsza to medialny „szum” wokół trudnej sytuacji w rolnictwie. Przez kilka tygodni Polacy oglądali materiały o samozbiorach, niskich cenach i przeczytali prawdopodobnie tysiące zachęt do kupowania krajowych owoców.

Naszym zdaniem przyczyną jest cena, a dokładnie wyższa cena detaliczna jabłek. Przykładowo, w sieci Biedronka większość oferowanych luzem jabłek to dziś 4,99 zł/kg i 5,99 zł/kg. Jeszcze w sierpniu i na początku września na cenówkach widzieliśmy przedział od 6 do 7 zł/kg. Podobne widełki cenowe funkcjonują w innych sieciach. Osoby decyzyjne, kupując coraz taniej, z jakichś powodów nie obniżają cen detalicznych. prawdopodobnie zrobiłyby to, gdyby spadła sprzedaż.

Do pełni szczęścia brakuje nam większego udziału sadownika w cenie detalicznej. Widzimy, iż od początku sezonu ceny zakupu przez sieci i ceny jabłek na sortowanie, jak dotąd, wykazywały trend spadkowy. Ceny detaliczne zmieniły się raz lub dwa razy. Ponadto odnosimy wrażenie, iż promocje na jabłka realizowane są rzadziej niż w przeszłości.

Na wykresie przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa zaznaczyliśmy symbolicznie dwa zakresy cen detalicznych w tym sezonie. Niestety, różnica, która zwiększała się w październiku, zostaje w kieszeniach marketów.