Kolejne już spotkanie bliskiego stopnia z ciągnikami YTO. Tym razem za cel obraliśmy średniaka z serii NLY, czyli ciągnik o parametrach i gabarytach sugerujących możliwość podjęcia poważniejszych prac polowych. A czy warto go rozważyć na poważnie?
Poprzednio przyglądaliśmy się modelowi serii NMF, czyli maszynie, która realnie ma szansę wepchnąć się na scenę, choć potrzeba jej trochę odświeżenia i być może kogoś, kto by szepnął chińczykom z YTO ,jak powinien wyglądać nieduży ciągnik w Europie i jakie rozwiązania są już passe. Czy w przypadku większej serii NLY jest lepiej? Cóż, w pewnych aspektach owszem, w innych jest podobnie, ale znajdzie się też kilka gorszych stron. Po pierwsze, kogo może zainteresować taki ciągnik. Swoistą niszę mogą stanowić byli klienci marki MTZ, czy ciągników z lat 70-80 chociażby serii ciężkiej Ursusa czy Zetora. Ale nie ma co ukrywać, iż serii YTO NLY bliżej jest chociażby do MTZ-a serii 900 niż do 1000/1200 jak sugerowałby moc, a ta w przypadku chińskich ciągników zaczyna się od 97 KM w modelu NLY954, a kończy na 125 KM w NLY1254, zatem model NLY1154 z mocą 115 jest swoistym optimum, poza nim pozostało NLY1054 o mocy 107 KM.
YTO NLY1154 w szczegółach technicznych
Wszystkie modele linii NLY napędza ten sam chiński silnik LR4A115-50 o czterech cylindrach i pojemności 4,3 l, każdy jest wyposażony w skrzynię 12×12 z mechanicznym rewersem, prędkością jazdy 2,3-37,5 km/h, wałkiem 540/100, mechaniczną blokadą, pompą 50 l/min z trzema parami złączy, i podnośnikiem 2500 kg kat II. Masa operacyjna to około 4,4 tony. Podobne są także wymiary (dł./szer./wys.) 4483/2200/2956 mm i prześwit 420 mm. Nie robi to wrażenia, choćby w odniesieniu do mniejszego MTZ-a, choć nie wiadomo jeszcze, co ile trzeba będzie robić remont siłowników podosiniaka.
Wiadomo, iż w standardzie jest klimatyzacja, okno dachowe, w miarę nowocześnie wyglądająca kabina, działający układ oczyszczania spalin i legalnie wydana homologacja, a to duży atut w porównaniu z ciągnikami z Białorusi, fotel Grammer (mechaniczny) czy pakiet 10 ledowych świateł roboczych. Cieszy również możliwość włączania i wyłączania wałka z błotnika, całkiem znośne wykonanie kabiny, czy wyświetlacz LED z możliwością dość zaawansowanej obsługi ciągnika – można np. przeprowadzić regenerację układu oczyszczania spalin na postoju czy wyświetlać parametry ciągnika. Rozmieszczenie dźwigni jest lepiej pomyślane niż w mniejszej serii, choć w przypadku biegów i zakresów, są one dość fikuśnie powyginane i sprężynują, przez co nie do końca komfortowo wrzuca się niektóre biegi – trzeba ich poszukać i je wyczuć.
Gdyby tylko patrzeć i nie dotykać, to duża seria YTO, zwłaszcza od wewnątrz, wygląda całkiem nieźle. Jest dobra widoczność, są nieźle poukładane elementy od sterowania, choć podnośnik jest całkowicie mechanicznie sterowany dwiema dźwigniami (pozycja i regulacja). Nie da się jednak obojętnie przejść obok kwestii takich jak zaledwie 2,5 t udźwigu podnośnika w dodatku z ramionami bez haków oraz zaledwie 50 l/min wydatku. W porównaniu z ciągnikami europejskimi to parametry, których nie można zestawić choćby z maszyną pokroju New Hollanda T4.65S, który ma także 50 l/min i aż 3 tony udźwigu, a jest to ciągnik o klasę niżej i połowę słabszy. Kłopotów mogą również przysporzyć koła, YTO NLY1154, chińskim zwyczajem, jest postawiony na kołach 420/85R34 i 340/85R24, podczas gdy przeważnie w tej klasie mamy do czynienia z czymś pokoju 520/65R34 i 440/65R24 jak chociażby w NH T5.100S. Niestety w Chinach wciąż bardzo popularne jest zakładanie bliźniaków, choćby na tak małe ciągniki, częściej niż szerszych opon.
Czy warto rozważyć YTO serię NLY zamiast MTZ?
Oczywiście wydatek, podnośnik i opony w YTO to nie jest koniec świata. W przypadku pracy z narzędziami uprawowymi, jak chociażby brony talerzowe 3-3,5 m, wciąż będziemy w zakresie wydolności podnośnika, choć operacje podnoszenia zajmą chwilę dłużej, gorzej o ile będziemy chcieli zaczepić coś jeszcze na hydropak. Natomiast w stosunku do traktorów MTZ odpoczną nieco nasze stawy, uszy, mięśnie i głowa, bo jest tutaj ciszej, przełączanie mechanizmów wymaga mniej siły, zaś ciągnik oferuje ogólnie lepszy komfort pracy. Przypuszczalnie ciągnikiem mogą zainteresować się leśnicy, szukający „czegoś, czego nie szkoda”, po części służby oczyszczania miasta i utrzymania dróg – byle nie do hydraulicznie napędzanych narzędzi czy ci, którym zależy na maszynie do pracy z niezbyt wyszukanymi narzędziami. Zdecydowanie w NLY jest znacznie więcej do poprawy niż NMF, ale ze skreślaniem obecnej generacji można się wstrzymać, zwłaszcza, iż na koniec wchodzi jeszcze kwestia ceny – 160 tys. zł za 115 KM.
Parametry techniczne:
- Silnik (YTO): 4,3 l 115 KM, 4 cyl
- Napęd (suche jednostopniowe sprzęgło): skrzynia 12×12 z rewersem mechanicznym
- Prędkość maksymalna: 37,5 km/h
- Hamulce: Mokre
- WOM: 540/100
- Hydraulika: 50l/min, 3 sekcje
- Podnośnik (Kat. 2): 2500 kg
- A/C i ogrzewanie: Standard
- Pneumatyka: Standard
- Długość: 4483 mm
- Szerokość: 2200 mm
- Wysokość: 2956 mm
- Prześwit: 240 mm
- Masa bez obciążników: 4400 kg