Obniżenie dopuszczalnych poziomów pozostałości środka owadobójczego acetamiprydu w żywności wywołało silny sprzeciw europejskich rolników, którzy obawiają się strat w produkcji wielu owoców i warzyw. Ekolodzy jednak twierdzą, iż istnieją alternatywy.
We Francji po wielomiesięcznej dyskusja propozycję ponownego wprowadzenia acetamiprydu – neonikotynoidu zakazanego w tym kraju od 2020 roku ze względów zdrowotnych i środowiskowych – odrzucił przez Trybunał Konstytucyjny, co z ulgą przyjęli ekolodzy.
Choć insektycyd ten przez cały czas jest stosowany w innych krajach UE, w tym w Polsce, w styczniu Unia zdecydowała o obniżeniu maksymalnego poziomy pozostałości (MRL) tego środka w niektórych owocach i warzywach – w tym w jabłkach, których nasz kraj jest największym unijnym producentem. Decyzja ta obejmowała sześciomiesięczny okres przejściowy, a nowe limity stały się obowiązkowe w zeszłym tygodniu, 19 sierpnia.
Wielu europejskich rolników już wcześniej domagało się podwyższenia limitów MRL. W Austrii „acetamipryd jest niezbędny do zwalczania drosophila suzukii (muszki plamoskrzydłowej – red.) i pluskwiaków”, a producenci „mieli trudności z dostosowaniem się do poprzednich limitów”, a tymczasem wprowadzono jeszcze bardziej rygorystyczne ograniczenia, powiedziała Polona Scheuba, dyrektor zarządzająca Austriackiej Organizacji Owoców i Warzyw (ÖBOG).
We Włoszech sadownicy od dawna naciskali na podniesienie limitów MRL. Decyzję Komisji o zaostrzeniu limitu oceniają jako „szaleństwo”, podkreślił z kolei Giovanni Missanelli, dyrektor organizacji włoskich producentów jabłek Assomela.
Zbyt krótki okres przejściowy
Sadownicy argumentują, iż sześciomiesięczny okres przejściowy był zbyt krótki i nie pozwolił im sprzedać owoców już zebranych zgodnie z wcześniejszymi limitami acetamiprydu. W przypadku jabłek, które w chłodniach można przechowywać dłużej niż większość innych owoców, jest to poważne wyzwanie.
– Mieliśmy w zeszłym roku świetne plony i (w odniesieniu do jabłek zebranych w 2024 r. – red.) kierujemy się starymi limitami – nie da się cofnąć czasu – wyjaśnił Missanelli.
Gdy nowe przepisy weszły w życie, sadownicy zostali więc z towarem w komorach, którego nie mogli już sprzedać.
Komisja Europejska broniła swojego stanowiska, wyjaśniając, iż zmiana limitów MRL została wprowadzona po tym, jak europejski urząd ds. bezpieczeństwa żywności (EFSA) wykrył „problemy związane z bezpieczeństwem” w przypadku niektórych upraw. Rzecznik Komisji dodał, iż „sześciomiesięczny okres odroczenia to standardowy czas dla regulacji MRL”.
Acetamipryd wykorzystuje się w zwalczaniu szkodników ssących i gryzących, które zagrażają uprawom rolniczym takim jak rzepak i ziemniaki, a także roślinom sadowniczym – jabłoniom, czereśniom, wiśniom i truskawkom. Skutecznie chroni również warzywa uprawiane zarówno w gruncie, jak i pod osłonami.
Środek ten działa na różne typy szkodników występujących w uprawach rolniczych, sadowniczych oraz jagodowych. Powszechnie stosowane preparaty zawierających acetamipryd to między innymi Mospilan 20 SP, Carnadine 200 SL (Nufarm), Kobe 20 SP (Sumi Agro).
Standardy supermarketów
Kolejnym problemem, na jaki zwracają uwagę producenci, są wymagania supermarketów, które domagają się jeszcze niższych limitów pozostałości chemicznych środków ochrony roślin, by mieć w ofercie „czystsze” produkty.
– To my musimy znaleźć sposób, by sprostać wymaganiom konsumentów – powiedział z żalem Missanelli.
Ale ten „poważny problem” występuje w całej Unii, zauważył Michele Gentile z Zgromadzenia Europejskich Regionów Ogrodniczych (AREFLH).
– To dodatkowe obciążenie dla sadowników, którzy muszą spełniać różne wymagania w zależności od nabywców, choćby jeżeli w pełni przestrzegają unijnych przepisów – podkreślił.
Brak równie skutecznej alternatywy
Decyzja Brukseli wpisuje się w szerszy trend ograniczania stosowania pestycydów w UE, a rolnicy mają do dyspozycji „coraz mniejszy wachlarz środków” ochrony roślin, ostrzegł Gentile.
Dla sektora orzechów laskowych, który walczy z pluskwiakiem brunatnym, „nie ma wystarczających alternatyw”, powiedział.
Częściowym rozwiązaniem, już stosowanym przez włoskich producentów jabłek, jest wypuszczanie owadów będących naturalnymi antagonistami szkodników. Ale „to nie wystarcza”, stwierdził Missanelli.
Scheuba podzieliła te obawy. Przy nowych limitach „uprawy takie jak czereśnie, szpinak, warzywa kapustne i wiele innych” staną się „bardzo trudne lub wręcz niemożliwe do wyprodukowania” – powiedziała.
– Tendencja jest jednoznaczna: Komisja Europejska wycofuje lub zaostrza normy dotyczące skutecznych i popularnych środków, nie proponując równie efektywnych rozwiązań zastępczych – podkreślił w rozmowie z EURACTIV.pl producent jabłek z województwa mazowieckiego.
– To kolejne poważne obciążenie dla sadowników – zgodził się z producentami z innych krajów, dodając, iż choć on sam zdążył sprzedać jabłka z zeszłego roku przed wejściem w życie zaostrzonych przepisów, to „ci, którzy przetrzymali owoce z zeszłego roku, mogą mieć problemy, jeżeli okaże się, iż pozostałości przekraczają nowy limit”.
– Acetamipryd jest jednym z kluczowych środków stosowanych w sadownictwie, który działa na wiele typów szkodników, w tym na mszyce, owocówki, zwójki, pryszczarki czy kwieciaki – zaznaczył.
Ekolodzy zadowoleni
Dla organizacji ekologicznych obniżenie limitów acetamiprydu to dobra wiadomość. – Jest coraz więcej naukowych dowodów na szkodliwość acetamiprydu i innych neonikotynoidów dla rozwoju mózgu dzieci – powiedział Martin Dermine, dyrektor wykonawczy ekologicznej organizacji PAN Europe.
Zdaniem tej organizacji „obniżenie MRL w żywności to krok we adekwatnym kierunku – ale przez cały czas niewystarczający. – Stosowania acetamiprydu powinno się natychmiast zakazać – stwierdził Dermine. Wbrew obawom producentów, podkreślił, iż „istnieją alternatywy” dla tego insektycydu.
We wrześniu ubiegłego roku PAN Europe oficjalnie wezwała Komisję Europejską do wycofania acetamiprydu z rynku, powołując się na jego neurotoksyczność.