Łatwo obalone kolejne mądrości prof. Matczaka.

oszczednymilioner.pl 3 tygodni temu

Całkiem niedawno (25.XI.2024 r.) prof. Marcin Matczak udzielił wywiadu Onetowi wywiadu, któremu nadano tytuł „Całe pokolenie młodych ludzi nosi cechy zepsutych arystokratów”. Rozmowa zawiera cały szereg tez, kompletnie fałszywych, a powtarzanych od pokoleń. Nie braknie reklamy „kultury zapierdolu” ani prób zafałszowania historii.

Czas jak zwykle obalić te twierdzenia, ponieważ bazują one na celowym wprowadzaniu czytelnika/rozmówcy w błąd, poprzez pominięcie ważnych elementów. Tworzą, jak pisał Bursa „sylogizm prostacki”, chociaż wypowiadany przez profesora (który tym razem celowo zniekształca rzeczywistość, żeby pasował mu do tezy). Do obalenia zaś wystarczy wiedza na poziomie dobrze zdanej matury.

  1. Decyzję: Czy mieszkać u rodziców, czy się wyprowadzać i kiedy – w wieku 18, 25, czy 35 lat? trudno podjąć kierując się wyłącznie intelektem.

Zupełne kłamstwo. A dlaczego nie? Należy ocenić, czy stać na na wyprowadzkę, czy dajemy jeszcze radę mieszkać z rodzicami, w jakiej sytuacji znajduje się rynek najmu/kupna, w jakim kierunku pójdą ceny, czy mamy z kim zamieszkać. Wszystkie te pytania są typowo intelektualne i takie na nie odpowiedzi.

2. W wielu kwestiach – na przykład kryzysów ekonomicznych – merytokracja zawiodła.

Zupełne kłamstwo. W kwestii kryzysów zawiedli politycy. Merytokraci (ekonomiści) doskonale znają rozwiązanie. Wiadomo, jak zwiększyć wpływy z podatków, zatrzymać inflację, spłacić długi państwowe. Tylko politycy tego nie robią. Natomiast politycy przekupują tłum pieniędzmi pracujących.

3. Dzisiaj młodzi nie tyle buntują się przeciwko starym, ile nimi pogardzają.

Półprawda. Tak było zawsze. Niektórzy młodzi zostawali konformistami, niektórzy buntowali się, niektórzy pogardzali. Widać to w literaturze (np. Jasieński, Mickiewicz), widać w polityce (stosunek Lenina czy Piłsudskiego do caratu). O muzyce, rzecz jasna nie wspomnę. Ba postawię odwrotną tezę: bardzo często starzy pogardzali młodymi i… kiepsko na tym wychodzili.

4. Starszym ludziom bliżej do wizji homo faber (kogoś kto walczy z twardą rzeczywistością i zmienia ją pracą fizyczną) a młodym do homo ludens (człowiek żyjący w rzeczywistości wirtualnej).

Bzdura. Po pierwsze – homo ludens nie oznacza żyjącego w rzeczywistości wirtualnej ale człowieka bawiącego się. Pod drugie – w każdym pokoleniu są przedstawiciele zarówno homo faber jak i homo ludens. W końcu Kuba Wojewódzki jest starszy o ponad 10 lat od prof. Matczaka, a mój fryzjer dorabiający nocami w magazynie o 20 lat młodszy.

5. Młodzi wyrzucają na śmietnik historii powiedzenie „kto rano wstaje, temu pan Bóg daje”, dłużej śpią, żeby po południu krytykować w internecie „kult zapierdolu”.

Oczywista brednia. Pokolenie wcześniejsze niż prof. Matczak i ja, wytworzyło zasadę „Czy się stoi czy się leży, dwa tysiące się należy”. Po prostu nastąpiła zmiana rytmu dobowego. Moi synowie nie dlatego śpią dłużej, iż są leniwi, ale ponieważ później idą spać i mogą wstać o 8. Młodzi krytykują „kult zapierdolu”, widząc 40-50-letnich zawałowców, brak więzi w pokoleniu rodziców i bezsens pracy jako celu w życiu. Rozumieją fałszywość tezy „ciężką pracą ludzie się bogacą” porównując Fagatę czy inny Team X, zarabiających więcej niż najbardziej pracowity robotnik czy profesor.

6. Od 2010 r., a więc wraz z upowszechnieniem się internetu i telefonów wzrasta dramatycznie cierpienie młodych ludzi.

Bardzo jestem interesujący badań, na których oparł się prof. Matczak, bo ma jakieś podstawy by tak twierdzić, prawda? Nieprawda. Twierdzenie, iż młodzi ludzie cierpią dramatycznie mocniej od 2010 r. niż np. w latach II WŚ czy 70-tych XX w. jest z gruntu fałszywe. Samobójstwa młodych istniały zawsze. Dowodzą tego popularność „Cierpień młodego Wertera”, „Klimatów” czy „Anny Kareniny”. Światu zagrozić miały już: telewizja, muzyka big-beatowa, gry komputerowe. Zresztą, akurat wpływ zapierdolu na depresję, znany jest doskonale.

7. Stalinizm pochłonął nieporównywalnie więcej ofiar niż wojna trzydziestoletnia, a to znaczy, iż systemu niereligijne są uzasadnieniem dla większej przemocy niż religijne.

Kolejna półprawda z błędnymi założeniami. Podaje się, iż Stalin jest odpowiedzialny za śmierć 20 mln ludzi. Liczba ludności ZSRR w tym czasie to ok. 160-200 mln, ale ponieważ nie wszyscy żyli jednocześnie (Stalin rządził prawie 30 lat) można wskazać na ok. 220 mln. Czyli Stalinizm zabił 9% ludności ZSRR. jeżeli doliczymy wszystkie kraje Bloku Wschodniego, wynik spadnie do 5%.

Wojna Trzydziestoletnia spowodowała śmierć ok. 40% ludzi na terenach Niemiec, czyli ok. 8 mln ofiar. Dla osoby znającej matematykę na poziomie klasy podstawówki, 40% okazuje się sporo większe od 9%.

Dodajmy do tego, iż w stalinizmie nie ofiar Stalina w wąskim znaczeniu ideologicznych a nie z przypadku (Hołodomor, Gułagi, czystki ) było jeszcze mniej może 10-12 mln (5% populacji ZSRR). Reszta zginęła „przy okazji” błędnych decyzji gospodarczych i trudno je wiązać z przemocą. jeżeli dodamy, iż Wojna Trzydziestoletnia, nie była jedną wojną motywowaną religijnie (w Ameryce konkwistadorzy wyrżnęli 90% rdzennej ludności czyli ca. 60-70 mln ludzi, w czasie jednej krucjaty potrafiło zginąć 0,5 mln. ludzi, a ogółem mówi się choćby o 9 mln ), Matczak doskonale to wie, ale zwyczajnie kłamie, aby udowodnić nieprawdziwą tezę.

8. Dla Europy i dla Azji odpowiednio w chrześcijaństwo i islam były w średniowieczu motorami rozwoju, chociażby naukowego.

Pomylenie przypadkowego związku z ciągiem przyczynowo-skutkowym. W ustach profesora – kłamstwo (nieświadomy różnicy może być wczesny licealista). Po pierwsze – w rozwoju naukowym w średniowieczu islam zaszedł znacznie dalej niż chrześcijaństwo. Po drugie – zarówno w świecie islamu jak i chrześcijaństwa rozwój ten okazywał się nierównomierny. Teren Kalifatu Kordobańskiego różnił się od Mogadiszu, a Włochy czy Francja od Litwy. Nie miał też większego znaczenia czas trwania religii na danym terenie (porównaj Irlandię z Węgrami), ani odmiana chrześcijaństwa (husyckie Czechy były mocniej rozwinięte niż katolicka Polska, a gorzej niż prawosławne Bizancjum).

Motorami rozwoju naukowego (nota bene – narcystycznie przyjęte przez prof. Matczaka kryterium, dlaczego nie długość życia, sztuka czy wygrane z ideologicznym przeciwnikiem?) Azji i Europy nie były religie, ale względny brak wyniszczających wojen, dobrobyt (handel), nadwyżki żywnościowe, oraz swoboda myśli. Dzisiaj nikt (poza Putinem i jego akolitami) nie będzie dowodził wyższości prawosławia nad katolicyzmem patrząc na osiągnięcia naukowe Rosji (wyższe) niż Polski.

Taka wizja jest też bardzo ograniczona. Nauka na wysokim poziomie istniała też w Chinach, które pominięto, bo nie pasowały do tezy. Nie wytłumaczono też, dlaczego rozwój cywilizacyjny cofał się, pomimo utrzymania danej religii (Arabowie są tu doskonałym przykładem), ani dlaczego dalej rozwijają się państwa niereligijne (ponownie Czechy i Chiny).

9. Nauka nie da odpowiedzi jak żyć, jak dokonywać wyborów moralnych, jak radzić sobie z cierpieniem, zdradą, śmiercią.

Myślę, iż ta teza walczy o miano najgłupszej, bo trudno choćby powiedzieć – w najwyższym stopniu błędnej. Po całym dorobku greckiej filozofii, a potem jej rozwoju na przestrzeni wieków (w tym etyki), po psychologii negować dorobek nauki, w udzielaniu odpowiedzi na przytoczone pytania, może tylko albo kompletny manipulator albo głupiec? O to drugie prof. Matczaka nie podejrzewam zostaje więc motywowane ideologicznie szerzenie nieprawdy.

Kończąc – prof. Matczakowi zwyczajnie rzuciło się na głowę. Wypowiada się jako autorytet, a próbuje brzydko (i kompletnie nieskutecznie) kłamać. Zwyczajnie nie wierzę, iż nie zna on filozofii stoików, liczby ofiar Wojny Trzydziestoletniej i stalinizmu, czy faktycznych przyczyn obecnego kryzysu. Nie są nimi ani brak chęci do ciężkiej pracy, ani internet ale chciwość, kłamstwo i poczucie posiadania 100% racji. Nie ma co zganiać na młodych, czas popatrzeć w lustro.

Idź do oryginalnego materiału