Mimo tego sceptycyzmu lubię wybory młodzieżowego słowa roku. Jest to jeden z tych procesów, które wciąż nie są przeprowadzane z decydującym zastosowaniem sztucznej inteligencji.
Dwa elementy transformacji, jakiej jeszcze w historii nie było
A to właśnie AI wdarła się szturmem nie tylko do naszego życia, ale także do języka. Również do języka rozmowy o biznesie. Podejrzewam, iż zdetronizowała w nim, w kategorii częstości używania, takie słowa jak "giełda", "transakcja" czy "inwestowanie". Może tylko "pieniądze" trzymają się mocno.
Nie ma się czemu dziwić. Świat zrobił się tak zróżnicowany, iż z jednej strony zaczyna w nim brakować energii (ostatnio ponure doniesienia na ten temat płyną z Ameryki Południowej), a z drugiej - trwa w najlepsze planetarna ekspansja sztucznej inteligencji. Zresztą nie potrafi się ona obyć bez coraz większych ilości energii.Reklama
Kryzys klimatyczny i AI to dwa elementy jednej zasadniczej transformacji. Takiej, jakiej jeszcze w historii świata nie było. Jest w tym coś z chocholego tańca. Choćby takie susze, wywoływane przez klimat. Są jedną z głównych przyczyn deficytu energii, tak bardzo potrzebnej w rewolucji technologicznej.
Efekty transformacji przyjdą szybko. prawdopodobnie spełni się prognoza Wojciecha Zaremby, jednego z liderów OpenAI. W rozmowie z Maciejem Kaweckim (do obejrzenia i wysłuchania na YouTube) powiedział, iż to, co kiedyś zajmowało tysiące lat - na przykład powstanie rolnictwa czy pierwszych miast i ich ewolucja - dzisiaj, jeżeli chodzi o równie przełomowe zmiany, odbywa się na przestrzeni najwyżej dziesięcioleci. I ten dystans pomiędzy pojawianiem się kolejnych przełomów cywilizacyjnych będzie się skracał. Na pierwszą rewolucję przemysłową ludzkość pracowała przez stulecia. Natomiast osiągnięcie przez maszyny zdolności superludzkich praktycznie w każdej istotnej dziedzinie zajmie krócej niż 10 lat, licząc od teraz, twierdzi Zaremba.
"Czasem byłoby lepiej, gdyby w naszym życiu było jak najwięcej didaskaliów"
Czy zatem koniec ludzkości w dotychczas nam znanym, humanistycznym sensie, jak rewolucję AI intepretuje Yuval Harari, już de facto nastąpił? Szczerze mówiąc, gdy słucham przenikliwych wypowiedzi jednego z konstruktorów AI, czyli wspomnianego Wojtka Zaremby, to zaczynam skłaniać się do tego, co o przyszłości mówi w tym kontekście Harari.
Uważałem algorytmy AI za coś, co przeora naszą rzeczywistość, ale dotąd łudziłem się, iż skutki tego mogą być także dobre, oprócz dewastacyjnych. Teraz pytanie powstaje o to, w jakich dziedzinach i w jakich zastosowaniach te skutki mogą być dobre, i czy przypadkiem to nie będą didaskalia naszej przyszłej rzeczywistości.
Właśnie, didaskalia. Gdybym miał powiedzieć, jakie jest, niekoniecznie młodzieżowe, ale jednak słowo roku, w kręgach finansowo-biznesowych, to z moich skromnych obserwacji wynika, iż jest nim słowo "didaskalia". Zasadniczo po raz pierwszy, prawdopodobnie jak wszyscy lub prawie wszyscy, spotkałem się z nim w liceum, ewentualnie w szkole podstawowej, na lekcji języka polskiego poświęconej dramatowi jako utworowi literackiemu. Dzisiaj znaczy ono: "rzecz uboczna, kwestia mniejszej wagi, problem z którym damy sobie radę, coś co na tle innych spraw jest łatwe do rozstrzygnięcia". Typowa sytuacja, w której się używa tego określenia? Każda transakcyjna, to znaczy każda, gdzie pojawia się element dyskusji, polemiki, sporu czy, by powiedzieć bardziej pozytywnie, uzgadniania stanowisk.
Czasem myślę, iż byłoby lepiej, gdyby w naszym życiu było jak najwięcej didaskaliów, a te naprawdę poważne problemy jakoś się same rozwiązywały. Chociaż w biznesie nie jest to niezawodna recepta na brak bólu głowy, bo często diabeł tkwi w szczegółach. Pardon, w didaskaliach.
Ludwik Sobolewski, adwokat, w latach 2006-2017 prezes giełd w Warszawie i w Bukareszcie, w tej chwili CEO funduszu Better Europe EuSEF ASI
Autor felietonu wyraża własne opinie i poglądy.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.