Koalicja Obywatelska zaprezentowała koncepcję stworzenia Giełdy Rolno-Spożywczej, której koszt może wynieść choćby ponad 700 mln zł. W najbliższym czasie ma powstać zespół roboczy z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, który opracuje szczegółowe założenia przedsięwzięcia.

Wroński: „Pomysł bez sensu”
Zdaniem Marcina Wrońskiego, zastępcy przewodniczącego Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona w kujawsko-pomorskim, projekt nie ma żadnych szans powodzenia:
— Niestety może być to zmarnotrawione 700 mln zł, które można byłoby przeznaczyć na bardziej rozsądne rozwiązania dla rolników.
Wroński podkreśla, iż pomysłodawcy naiwnie porównują planowaną giełdę do międzynarodowych gigantów jak francuski MATIF, amerykański COBOT czy indyjski NCDEX.
Globalne rynki są nieliczne
Jak wyjaśnia ekspert, na świecie istnieje tylko kilka głównych giełd, które realnie wpływają na ceny:
- MATIF w Paryżu i COBOT w Chicago – w przypadku zbóż,
- VEZG w Niemczech – dla cen świń,
- ICE w Londynie – dla cukru białego,
- GDT w Nowej Zelandii i EEX w Niemczech – dla mleka.
— Nie ma analogicznych giełd w każdym kraju. Nie istnieją one ani w Holandii, ani w Brazylii, ani w Rosji. To rynek, a nie politycy, decyduje o ich powstaniu — zaznacza Wroński.
Nieudane polskie próby
Wroński przypomina również, iż w Polsce już próbowano stworzyć taką platformę. Giełdowy Rynek Rolny, uruchomiony kilka lat temu w ramach Towarowej Giełdy Energii, pochłonął ponad 200 mln zł i zakończył się fiaskiem.
„Autorzy pomylili giełdę z wróżką”
Krytycznie odniósł się także do samej prezentacji projektu:
— Niektóre stwierdzenia zwalają z nóg. Twierdzenie, iż giełda wzmocni polską markę, to absurd. Na takich giełdach handluje się surowcami — zbożem, cukrem czy mlekiem w proszku. Markę buduje się w przypadku produktów finalnych, a nie surowców bez nazwy.
Podsumowanie Wrońskiego
— Zmieniają się ministrowie i posłowie, ale problemy rolnictwa pozostają te same. Zamiast szukać nowych rozwiązań, politycy powielają nieudane projekty poprzedników. W ten sposób nie rozwiążemy problemów polskiej wsi — podsumowuje Marcin Wroński.