Mieszkańcy bloków zwykle nie muszą martwić się o ciepło w okresie jesienno-zimowym, jeżeli do kaloryferów dostarczane jest centralne ogrzewanie. Początek sezonu grzewczego w wielu przypadkach ruszył już z początkiem października i potrwa do wiosny, o ile pozwoli na to temperatura na zewnątrz. "Jedynym" problemem w przypadku mieszkań jest koszt, zwykle uzależniony od zużycia ciepła, choć w niektórych przypadkach rozliczany jest ryczałtowo. Ostatecznie ciepło jest jedną ze składowych wszystkich opłat eksploatacyjnych, które w związku z podwyżkami cen ciepła (o czym pisaliśmy m.in. tutaj) rosły w poprzednich latach. Czy tak jest podobnie i teraz?Reklama
Od czego zależą opłaty za ciepło?
To, jak dużą kwotę mieszkaniec zobaczy na swoim rachunku od spółdzielni czy wspólnoty mieszkaniowej zależy od kilku czynników. Na koszty składają się czynniki stałe, jak i zmienne. Do tych pierwszych można zaliczyć opłatę za moc i przesył, zależne od zapotrzebowania danego budynku. Te z kolei zależą np. od tego, czy blok posiada termoizolację - jeżeli nie, automatycznie rachunki stają się wyższe. Z kolei opłaty zmienne to pochodna faktycznie zużytej energii - zarówno za zużycie, jak i jej przesył. W praktyce więc to, jak dużo płacimy za ciepło nie zależy wyłącznie od tego, jak korzystamy z kaloryferów, ale również od elektrociepłowni i dystrybutorów.
- Sezon grzewczy zwykle zaczyna się w październiku, a kończy w kwietniu roku następnego. Niestety, w trakcie jednego sezonu stawki za ogrzewanie, które płaci spółdzielnia, zmieniają się. Ze stawek wynikają dwie opłaty: za moc zamówioną [MW] i za dostarczone ciepło [GJ] Do każdej z tych pozycji są jeszcze dodawane opłaty za przesył (dostawę rurociągami). Stawki, na podstawie których dostawca ciepła wylicza opłaty, mają różne jednostki miary i nie można ich przeliczać. Przy kalkulacji opłaty dla danego mieszkania powinno się brać pod uwagę dwa parametry: koszt (ilość) ciepła zużytego w poprzednim sezonie grzewczym oraz aktualne stawki za ogrzewanie - mówi Interii Tadeusz Jawniak, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej "Kamienny Potok w Sopocie.
Dodaje, iż w obecnym sezonie grzewczym stawki są wyższe o 6 proc. niż w poprzednim, choć zaznacza, iż biorąc pod uwagę wszystkie składowe ciepła,"informacja ta kilka daje" jeżeli chodzi o faktyczne porównanie sytuacji rok do roku.
Niektórzy za ciepło zapłacą mniej
W przypadku Spółdzielni Mieszkaniowej im. Jana Zamoyskiego w Zamościu mieszkańcy mogą tej zimy liczyć na niższe rachunki.
- W naszej spółdzielni koszty energii cieplnej w stosunku do ubiegłego sezonu grzewczego 2023/2024 nie wzrosły, a w przypadku wykonanej termomodernizacji bądź zamontowania podzielników kosztów energii cieplnej, dynamicznych gazowych termozaworów uległy choćby zmniejszeniu. Za ubiegły sezon średni koszt ogrzewania 1 mkw wraz z kosztem mocy zamówionej wyniósł 4,03 zł co przekładając się na wielkości jednostki rzeczywistej stanowi 0,32 GJ/mkw - mówi Interii Jacek Szkałuba, zastępca prezesa zamojskiej spółdzielni.
W Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej mieszkańcy również nie muszą martwić się o podwyżki cen ciepła.
- W obecnym sezonie wysokość zaliczek na centralne ogrzewanie zawartych w opłatach eksploatacyjnych mieszkańców pozostaje taka sama jak w roku poprzednim. Ostatnie podwyżki cen energii cieplnej nie wypłynęły na zmianę wysokości zaliczek na centralne ogrzewanie - wskazali przedstawiciele LSM.
Podobna sytuacja ma miejsce na warszawskiej Saskiej Kępie.
- Opłaty w roku 2024 za centralne ogrzewanie są niższe o 5 proc. niż w roku 2023 - wyjaśnia Jarosław Machlewski, prezes zarządu SBM "Ateńska".
Przez 5 lat koszty ciepła wzrosły
Jednak nie wszyscy mieszkańcy stolicy zapłacą w tym sezonie grzewczym mniej. Katarzyna Tomczuk, główna księgowa z Administracji Osiedla WSM Wawrzyszew z Bielan potwierdza, iż w tym roku również trzeba się liczyć ze wzrostem kosztów. Zaznacza, iż wynikają one "z podwyżek od dostawcy ciepła który jest monopolistą w Warszawie".
- Wysokości czynszów są większe niż w 2019 roku o 50 proc. Dążymy do zmniejszenia zużycia ciepła poprzez zastosowanie innych technologii jak fotowoltaika, pompy ciepła, opomiarowania lokali, zmniejszenia mocy poprzez oszczędności - wyjaśnia.
Porównanie ostatnich pięciu lat zrobiła także pani Agnieszka, mieszkającego w bloku w Spółdzielni Mieszkaniowej "Projektant" w Rzeszowie. W 2019 roku suma opłat eksploatacyjnych za 65-metrowe mieszkanie wynosiła nieco ponad 300 zł, w tej chwili sięga już niemal 800 zł.
- We wrześniu dostaliśmy najnowsze rozliczenie ciepła w naszych blokach. Z ciekawości porównałam sobie kwoty z pierwszego roku po kupnie mieszkania. Teraz płacimy o 100 proc. więcej. Cieszę, iż przez cały czas mam niskie zużycie - mówi, dodając, iż w mieszkaniu utrzymuje stałą temperaturę 21 st. Celsjusza.
Sposób rozliczania kosztów ciepła nie jest sprawiedliwy?
Tadeusz Jawniak z sopockiej spółdzielni zwraca przy okazji uwagę na skutki rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska z grudnia 2021 roku.
- Rozporządzenie wprowadziło do rozliczeń za sezon grzewczy dwa obowiązkowe parametry: maksymalny i minimalny koszt zakupu ciepła. Wyliczenie maksymalnego kosztu zakupu ciepła powoduje paradoksalną sytuację. W warunkach zużycia ciepła o wartości przewyższającej wyliczony maksymalny koszt, mieszkanie jest obciążane jedynie wyliczonym maksymalnym kosztem. Siłą rzeczy, resztę muszą zapłacić inni. Wyliczenie minimalnego kosztu zakupu ciepła skutkuje obowiązkiem poniesienia tak wyliczonego kosztu mimo, iż podzielniki kosztów ogrzewania wskazały zużycie ciepła o mniejszej wartości - tłumaczy.
Zaznacza, iż po minionych dwóch sezonach grzewczych można wyciągnąć interesujące wnioski.
- Oszczędzający ciepło przekonali się, iż gdyby zużyli więcej ciepła i mieszkali w większym komforcie, to zapłaciliby tyle samo, co oszczędzając. Rodzi się u nich retoryczne pytanie, po co oszczędzać, skoro nie ma to wpływu na ponoszone koszty? Marnotrawiący ciepło - zużywający ciepło ponad wyliczony maksymalny koszt zakupu - przekonali się, iż zapłacą tylko do wartości maksymalnego koszty zakupu ciepła, a nie za faktyczne zużyte ciepło. Liczba mieszkań, którym zmniejszono opłaty do wartości maksymalnego kosztu zakupu ciepła wzrosła w okresie 2023/2024 17 razy - wskazuje.
Wspomniane rozporządzenie mówi, iż to "właściciel lub zarządca budynku wielolokalowego dokonuje wyboru metody rozliczania całkowitych kosztów zakupu ciepła na poszczególne lokale w tym budynku" i "metody rozliczania kosztów zakupu ciepła wykorzystującej wskazania podzielników kosztów ogrzewania, o ile (...) jest możliwe wyznaczenie dla kosztów zmiennych zakupu ciepła zależnych od jego zużycia w lokalach dla wszystkich sezonu grzewczego".
Paulina Błaziak