Mokradła jako naturalna tarcza Europy w walce z kryzysem azotowym?

2 godzin temu

Odtworzenie części historycznych terenów podmokłych mogłoby obniżyć ładunek azotu w wodach, nie naruszając znacząco interesów rolnictwa. Pozostaje pytanie, czy polityka unijna i sektor rolny są gotowe na zwrot ku naturalnym rozwiązaniom?

Woda w Europie pozostaje pod ogromną presją. Pomimo wdrożenia szeregu aktów prawnych, takich jak dyrektywa w sprawie oczyszczania ścieków komunalnych (91/271/EWG), dyrektywa azotanowa (91/676/EWG), ramowa dyrektywa wodna (2000/60/WE) czy dyrektywa ramowa w sprawie strategii morskiej (2008/56/WE), skażenie azotem pozostaje problemem o skali kontynentalnej.

Nawozy sztuczne, gnojowica, ścieki, a także emisje z paliw kopalnych sprawiają, iż około ⅓ rzek, jezior oraz wód przybrzeżnych, a także 81 proc. wód morskich w UE uznaje się za eutroficzne. Skutki są widoczne: zakwity glonów, martwe strefy pozbawione życia, spadek bioróżnorodności i degradacja ekosystemów. Jednocześnie zanieczyszczenia zwiększają ryzyko niedoboru wody, czyniąc ją niebezpieczną dla ludzi i środowiska.

Mokradła – ukryty sprzymierzeniec

Naturalne tereny podmokłe działają jak biologiczne filtry. Zatrzymują i rozkładają nadmiar składników odżywczych, w tym azotu, który w przeciwnym razie trafiłby do rzek i mórz. Według analiz obejmujących całą Europę – od Norwegii po Serbię – istniejące mokradła usuwają dziś ok. 25 proc. azotu rocznie.

Choć ochrona wydaje się oczywista, historia pokazuje coś odwrotnego. Od rewolucji przemysłowej Europa straciła blisko ¾ swoich mokradeł. To ok. 78,4 mln ha – powierzchnia ponad dwukrotnie większa niż Niemcy. W krajach takich jak Litwa, Włochy czy Finlandia ubytek przekroczył 75 proc.

Rekultywacja – realistyczny scenariusz czy ekologiczna utopia?

Badania opublikowane w Nature Water wskazują, iż odtworzenie części utraconych mokradeł mogłaby radykalnie poprawić stan wód. Scenariusz ambitny, zakładający odtworzenie ¼ terenów osuszonych dla rolnictwa (ok. 3 proc. powierzchni lądowej kontynentu), pozwoliłby ograniczyć ładunki azotu choćby o 36 proc. Problem w tym, iż konsekwencją byłby spadek produkcji rolnej na dużą skalę.

Bardziej wyważone podejście przewiduje odtworzenie terenów, które i tak zostaną porzucone do 2040 r. renaturyzacja ok. 15 proc. historycznych mokradeł zmniejszyłaby ładunek azotu o około 20 proc., a więc mniej spektakularną, ale osiągniętą przy minimalnym wpływie na sektor rolny. Taka strategia wydaje się bardziej realistyczna w kontekście politycznych napięć wokół Wspólnej Polityki Rolnej i presji producentów żywności.

Geografia możliwości – nie każde dorzecze jest równe

Korzyści z rekultywacji nie są jednakowe w całej Europie. Najlepsze perspektywy mają dorzecza, w których nakładają się dwa czynniki: wysoka nadwyżka azotu i duże straty mokradeł w przeszłości. Takim obszarem jest Ren, gdzie potencjał renaturyzacji jest znacznie większy niż np. w dorzeczu Rodanu.

Podobnie obiecujące warunki występują w dorzeczach Łaby, Wisły i Odry. Wybór lokalizacji ma więc najważniejsze znaczenie: nie chodzi o odtwarzanie mokradeł „wszędzie i za wszelką cenę”, ale o precyzyjnie ukierunkowane działania tam, gdzie przyniosą one największy efekt ekologiczny i ekonomiczny.

Ekonomia rekultywacji – koszt czy inwestycja?

Przywracanie mokradeł wiąże się z wysokimi nakładami. W zależności od scenariusza szacuje się je na 17–358 mld euro rocznie. Kwoty te wydają się ogromne, ale trzeba je zestawić z kosztami braku działań. Straty środowiskowe wywołane przez reaktywny azot szacowane są na 70–320 mld euro rocznie.

Jeśli uwzględnić dodatkowe usługi ekosystemowe, bilans staje się jeszcze korzystniejszy dla rekultywacji. Mokradła nie tylko oczyszczają wodę, ale też sekwestrują dwutlenek węgla, łagodzą skutki powodzi, stabilizują poziom wód gruntowych, chronią wybrzeża i wspierają bioróżnorodność. Z ekonomicznego punktu widzenia są więc aktywem, a nie kosztem.

Polityczne i społeczne wyzwania

Europejska Strategia Odporności Wodnej, przyjęta w czerwcu 2025 r., wskazuje rekultywację jako jedno z narzędzi walki z kryzysem wodnym i azotowym. Jednak implementacja tego podejścia wymaga koordynacji z innymi politykami, zwłaszcza z Europejskim Zielonym Ładem, rozporządzeniem w sprawie odbudowy zasobów naturalnych (NRR) oraz instrumentami WPR.

Problemem pozostaje napięcie między ochroną środowiska a interesami rolników. Czy system płatności za usługi ekosystemowe (PES), np. rekompensaty za tworzenie siedlisk na ugorach, okaże się wystarczającą zachętą? Czy państwa członkowskie będą gotowe ponieść koszty polityczne związane z ograniczeniem produkcji rolnej na rzecz renaturyzacji?

Strategia przetrwania czy punkt wyjścia?

Wnioski z badań są jednoznaczne: ochrona istniejących mokradeł to warunek konieczny, a ich odtworzenie – szansa na realne ograniczenie zanieczyszczenia azotem. Jednak pomiędzy teorią a praktyką rozciąga się pole napięć ekonomicznych, politycznych i społecznych. Rekultywacja może być traktowana jako inwestycja w przyszłość ekosystemów i ludzi, ale równie dobrze może utknąć w martwym punkcie, jeżeli zabraknie determinacji decydentów i kompromisów z sektorem rolnym.

Idź do oryginalnego materiału