Mszyce tylko czekają na poprawę pogody…

7 godzin temu

Ochłodzenie nie sprzyja aktywności szkodników

Opady deszczu to zwiększona presja ze strony chorób grzybowych, ale jednocześnie mniejsze zagrożenie ze strony szkodników. Opadom towarzyszą raczej niskie temperatury, szczególnie w nocy, więc w tej chwili nie zauważamy nasilonej presji. Warto jednak szczegółowo lustrować swoje sady, ponieważ jestem przekonany, iż wraz z ociepleniem rozpocznie się okres wzmożonej aktywności szkodników. Mam na myśli przede wszystkim mszyce.

Konieczna lustracja

Lustrując sady widzę pierwsze nowe kolonie mszyc, które z pewnością zaczną się gwałtownie powiększać już w przyszłym tygodniu, kiedy wzrosną temperatury zarówno w dzień, jak i w nocy.

Jeśli podobną sytuację widzimy również w swoim sadzie, uczulam, aby po ustabilizowaniu się pogody wykonać zabieg zwalczający. Przypominam, iż najlepiej reagować zawczasu, kiedy zagrożenie pozostało stosunkowo niewielkie. W momencie, kiedy mszyce opanują już nasz sad, wydamy więcej na kilkukrotne zabiegi, a i tak nie wiadomo, czy będą one w pełni skuteczne. W moim przypadku będzie to Teppeki 50 WG.

Mszyce zwalczamy, kiedy populacja jest mała

Dlatego właśnie kluczowym momentem na zwalczanie mszyc jest okres przed kwitnieniem, najlepiej w fazie różowego pąka. jeżeli uda nam się go przeprowadzić, mamy „spokój” na kilka tygodni, a później właśnie konieczny jest dodatkowy zabieg. jeżeli wykonamy go w momencie, kiedy presja szkodnika jest mała, w dalszej części sezonu raczej nie powinniśmy mieć większych problemów.

Co dzieje się w sadach, gdzie przed kwitnieniem nie wykonano zabiegu zwalczającego lub zastosowaliśmy nieodpowiedni preparat? Najlepiej ilustrują to załączone zdjęcia. Mszyce nie zostały zwalczone przed kwitnieniem, ich liczebność wzrosła, a pędy zdążyły się poskręcać. W tym sadzie kilka dni temu został przeprowadzony zabieg zwalczający, więc w tej chwili znajdziemy mało aktywnych osobników, jednak deformacji pędów już nie odwrócimy.

Marcin Piesiewicz

Idź do oryginalnego materiału