– Nadzieja jest matką głupich, ale matka kocha swoje dzieci – tak jak my kochamy naszą ziemię – mówi jedna z rolniczek z Augustowa. Te słowa najlepiej oddają sytuację, z jaką od trzynastu lat mierzą się mieszkańcy wsi w gminie Raczki (woj. podlaskie). Na ich działkach została wybudowana została obwodnica. Ponad 200 właścicieli, więcej niż 1000 przejętych nieruchomości i wciąż brak satysfakcjonującego zakończenia sprawy.
„Zostaliśmy oszukani”
Rolnicy wspominają początek swoich problemów: obietnice godziwych odszkodowań, zapewnienia o rzetelnych wycenach i słowa urzędników, iż nikt nie zostanie pokrzywdzony. Rzeczywistość okazała się inna.
– Zapewniano nas, iż rzeczoznawca to człowiek zaufania publicznego. A okazało się, iż wyceny były robione zza biurka, choćby bez wizyt na działkach – mówią poszkodowani.
– Sam rzeczoznawca przyznał w sądzie, iż korzystał tylko z geoportalu. Jak można wyceniać ziemię, której się choćby nie widziało? – dodają.
Wielu rolników twierdzi, iż ich ceny ich gruntów zostały zaniżone choćby kilkukrotnie. – Wojewoda obiecywał 10 złotych za metr kwadratowy. Dostaliśmy po 2–3 złote. To była krzywda, której nie da się naprawić – słyszymy od jednego z mieszkańców.
„Błąd systemowy” kosztem ludzi
Sprawa obwodnicy Augustowa trafiła na sejmowe komisje. Posłowie określili ją mianem „błędu systemowego”.
– Powiem szczerze: dla nas to nie jest żaden system, tylko życie naszych rodzin. Nazwać nasz dramat błędem systemowym? To boli – komentuje Bożena Stankiewicz.
Podobne historie można mnożyć. – Jeden rolnik stracił 12 hektarów, czyli połowę swojego gospodarstwa. Jak ma się z tego podnieść? – pytają sąsiedzi.
Straty, których nie da się odbudować
Wywłaszczenia nie tylko zmniejszyły areał gospodarstw, ale odebrały też możliwość dalszego rozwoju.
– Zostawili mi kawałek ziemi za obwodnicą. Chciałem to odsprzedać, ale nikt nie chciał odkupić, bo teren stracił atrakcyjność. Zostałem z niczym – opowiada pan Wojciech.
– Myśmy gospodarowali na tej ziemi od pokoleń. Teraz to piąte pokolenie ma żyć z uszczuplonego kawałeczka. To nie jest tylko ziemia, to nasze życie i zabezpieczenie rodzin – słyszymy.
Walka w sądach i nowe nadzieje
Rolnicy nie poddają się – od lat składają odwołania, wnioski i apelacje. Wielu z nich powołuje się dziś na artykuł 155 KPA, który daje szansę na wzruszenie starych decyzji.
– Złożyliśmy wnioski, przedstawiliśmy dowody, ale decyzje są wciąż negatywne. Ministerstwo twierdzi, iż nie ma podstaw. A sądy wydają sprzeczne wyroki – mówi jeden z poszkodowanych.
Mimo wielu rozczarowań rolnicy nie tracą ducha. – Trzynaście lat walczymy o własność. Gdzie jest konstytucja, która mówi o ochronie prawa własności? – pytają.
„Nadzieja to wszystko, co nam zostało”
Choć wielu z nich ma świadomość, iż odzyskanie godziwych pieniędzy może być niemożliwe, przez cały czas wierzą, iż ktoś w końcu wysłucha ich głosu.
– My nie chcemy jałmużny. Chcemy tylko uczciwego rozliczenia za to, co zabrano. Nadzieja jest matką głupich – mówią ze smutnym uśmiechem. – Ale bez nadziei nie da się żyć.