Normandia – najlepsza jałówka w Polsce pochodzi z Pokaniewa [ZDJĘCIA]

6 godzin temu
Zdjęcie: Normandia – najlepsza jałówka w Polsce pochodzi z Pokaniewa [ZDJĘCIA]


To nasza jałówka, która w tamtym roku osiągnęła najwyższy indeks hodowlany w Polsce, 3180 gTPI. zwykle bywa tak, iż zwierzę systematycznie, z każdą wyceną, traci, a tutaj mamy fenomen, ponieważ to czwarta wycena od tamtego czasu i indeks idzie cały czas do góry. W chwili obecnej urósł do 3255 – mówi z dumą Tomasz Cieślik z Pokaniewa.

Taki wynik to dla gospodarzy duża niespodzianka, ale i wielka duma

To wielka duma, bo mimo, iż to już jest praktycznie krowa, bo jest zacielona, zaraz będzie się cielić i to młodsze sztuki powinny być wyżej od niej, natomiast ona cały czas jest numer jeden w Polsce. Na tym etapie już nie robimy nic. Żadne premiksy, ulepszacze, nic już nie pomoże. Tu już się u niej wszystko wydarzyło. To, co ma opisane w genach, to jest liczone. Liczone w skali cyfrowej i przeliczane na główny indeks. Więc my tutaj już nic nie możemy do niej dołożyć. Po prostu tak te geny jej się ułożyły, iż są bardzo premiowane i bardzo punktowane w tym indeksie. Jest u nas od urodzenia, z naszych krów, które hodowaliśmy, z żadnych embrionów, z żadnych zarodków, które przyjechały, tylko po prostu, to jest nasza hodowla, od naszych zwierząt. Lata genetyki, selekcji, inseminowania najlepszymi buhajami spowodowały to, iż mamy takie właśnie zwierzę opowiada gospodarz.

Jałówka o nazwie Normandia to dowód na piękno hodowli i piękno genetyki

Mamy zwierzę najlepsze w Polsce. Ono jest w naszej oborze pikiem, ale te inne zwierzęta nie są dużo gorsze. Są gorsze o ileś punktów, mają niższe te indeksy, ale też należą do czołówki. Sam fakt znalezienia takiego zwierzęcia w gospodarstwie, określenia tego indeksu mówi, jaki postęp mamy w gospodarstwie, jak nasze gospodarstwo wygląda na w tle innych, czy polskich, czy choćby europejskich, bo ten indeks jest ogólnoświatowy. Więc na pewno jesteśmy w stanie zlokalizować nasze miejsce, czy nasza genetyka i selekcja idzie w dobrym kierunku. Co więcej, możemy od niej pozyskiwać embriony. Ona, mimo, iż rok temu miała 8 miesięcy, zaczęliśmy od niej pobierać embriony. W chwili obecnej, mimo iż jeszcze się nie wycieliła, jest już sześć ciąż z jej embrionami, które nasze zwierzęta, oczywiście gorsze trochę genetycznie, noszą u siebie w brzuchach. o ile się urodzą, Normandia automatycznie staje się matką. Może tak dziwnie to brzmi, ale automatycznie staje się matką dla sześciu jałówek, bo nasienie były też do embrionów dobierane, nasienie seksowane, czyli tam jest ponad 90 procent pewności, iż to będą jałówki. Liczymy więc na to, iż za te 3 miesiące wycielą się te krowy, wycielą się te jałówki. A, iż dzieci zwykle są lepsze od rodziców, to mamy nadzieję, iż któryś z tych cielaczków przebije matkę – wyraża swoją nadzieję rolnik.

Zwierzę, które zmieniło myślenie gospodarzy

Wcześniej też ściągaliśmy różne embriony z różnych linii genetycznych ze świata, z USA, z Holandii, z Niemiec, licząc, iż od nich dochowamy się linii genetycznych w naszym stadzie. Oczywiście, mamy bardzo fajne linie genetyczne właśnie od tych zwierząt, ale tu niespodzianka, bo ta nasza krowa jest po zwykłej inseminacji. W jej historii ani babka, ani matka nie były płukane na embriony, nie były pobierane od nich żadne embriony na transfer, a mimo to przeskoczyła te zwierzęta, te linie genetyczne, które gdzieś tam ze świata ściągnęliśmy, które miały być dużo lepsze, miały być najlepsze w naszej oborze, a okazało się, iż to zwierzę, mimo iż żadnego gwałtownego postępu nie robiliśmy, te inne zwierzęta przeskoczyło. Genetyka zawsze ustawia do pionu i weryfikuje wszystko. Możemy podejrzewać, możemy, wszystkie książki przeczytać, ale i tak są rzeczy, które nas zaskoczą – zauważa Tomasz Cieślik.

Taki wynik niewątpliwie jeszcze bardziej podnosi prestiż gospodarstwa Moniki i Tomasza Cieślików.

To jest bardzo duży prestiż duma, przede wszystkim duma, bo jednak 30 lat pracujemy nad genetyką w naszym stadzie i takie uwieńczenie. Hodowla to jest moje hobby, mój konik, więc jestem w stanie wyłożyć na to pieniądze, wydać na testy genetyczne. Tym się interesuję, dlatego to badamy, ale też jest to jedno z narzędzi, które pokazuje, na jakim etapie jest nasze gospodarstwo. Czy w dobrym kierunku zmierza, czy w złym kierunku zmierza. Są różne trendy światowe, które ciągle są aktualizowane, a dzięki tym indeksom jesteśmy w stanie określić, czy idziemy w dobrą stronę, czy w złą stronę. Te wybory były różne, raz lżejsze, raz trudniejsze, ale chyba w dobrym kierunku nasze wybory idą, skoro mamy zwierzę, które jest numer jeden w Polsce. To bodajże piąta jej cena i dalej jest numerem jeden, więc to jest dla mnie niebywałe i oby tak dalej. Mam nadzieję, iż jej dzieci ja przeskoczą. Koniecznie musi zostać w naszym gospodarstwie, musi się tu wycielić. Poza tym, chyba ma tu dobrze. Nie boi się ludzi i tylko czeka, kiedy się ją na kantar złapie i wyjdzie się na spacer – śmieje się gospodarz z Pokaniewa.

Idź do oryginalnego materiału