Prawie jak komputer

6 dni temu

W ubiegłym miesiącu wskazywałem na potrzebę modernizacji i utrzymania we adekwatnym stanie technicznym kluczowych podzespołów opryskiwacza, aby ograniczyć do minimum straty ś.o.r. w związku z czekającymi nas ograniczeniami wynikającymi z Europejskiego Zielonego Ładu. Szczególnie istotne jest zadbanie o precyzję dozowania cieczy użytkowej, a nie da się jej osiągnąć, wykonując zabiegi zużytymi rozpylaczami, dzięki „przeciągniętego” manometru, z zerwaną linką obrotomierza silnika, o uszkodzonym zaworze sterującym już nie wspominam. Podkreślałem także zalety tzw. komputera lub poprawniej – sterownika mikroprocesorowego, który samoczynnie utrzymuje stałą dawkę cieczy na jednostkę powierzchni sadu, niezależnie od prędkości roboczej.

Zmienna prędkość przetaczania opryskiwacza, bez odpowiedniej korekty ciśnienia cieczy, jest przyczyną nierównomierności dystrybucji cieczy użytkowej. Należy bowiem pamiętać, iż jeżeli nastąpi choćby chwilowe obniżenie prędkości, to skutkuje ono miejscowym przedawkowaniem preparatu i odwrotnie, gdy prędkość wzrośnie, np. podczas zjazdu ze wzniesienia, obserwuje się jego niedobory. Logika nakazuje, aby w pierwszym przypadku zredukować ciśnienie cieczy, w celu utrzymania stałej dawki ś.o.r., a przy zwiększonej prędkości przemieszczania się opryskiwacza zwiększyć ciśnienie, aby utrzymać stałą dawkę cieczy. Łatwo powiedzieć – trudniej zrobić, ponieważ nie sposób przeprowadzać taką korektę manualnie podczas zabiegu w sadzie, jednocześnie kierując ciągnikiem. A do realizacji tego zadania nie nadają się standardowe zawory ciśnieniowe, zbudowane zwykle w postaci grzybka lub kuli dociśniętej do gniazda sprężyną o regulowanym napięciu. Z tego powodu takie korekty muszą odbywać się samoczynnie – najlepiej przy użyciu tzw. komputera, ale to kosztuje. Dlatego gorąco popieram takie rozwiązanie do większych sadów zlokalizowanych w trudnym pagórkowatym terenie.

W bardziej sprzyjających warunkach warto rozważyć zakup elektrycznego zaworu ciśnieniowo-proporcjonalnego. Tego rodzaju rozwiązania dotarły do Polski z Włoch wraz z innymi akcesoriami do opryskiwaczy już kilkanaście lat temu, choć większość użytkowników do dzisiaj nie zna ich wszystkich możliwości. Jest on wyposażony w dwa zawory: ciśnieniowy i proporcjonalny. Pierwszy z nich służy do ustalania maksymalnego ciśnienia roboczego (15–20 barów), co w przypadku użycia włoskich pomp sadowniczych, dominujących na polskim rynku i osiągających ciśnienie choćby ponad 40 barów, jest wysoce wskazane, zwłaszcza w razie uszkodzenia zaworu bezpieczeństwa. Z kolei zawór proporcjonalny, który jest niczym innym jak tylko regulowaną „kryzą”, która swoją budową przypomina te montowane w naszych kaloryferach i służy do regulacji oraz utrzymania odpowiedniego ciśnienia cieczy roboczej. Ich ogromną zaletą, obok prostej budowy, jest zdolność samoczynnego dostosowania wydatku cieczy z rozpylaczy proporcjonalnie do wydajności pompy. Należy pamiętać, iż zmiana prędkości roboczej ciągnika pociąga za sobą zmianę obrotów silnika i WOM-u, a w konsekwencji także pompy opryskiwacza. jeżeli więc obroty pompy zwiększą się, to jednocześnie wzrośnie jej wydajność i nastąpi samoczynny wzrost ciśnienia cieczy płynącej przez zawór, ponieważ rosną opory przepływu zwiększonej objętości cieczy. Odwrotne zjawisko obserwuje się, gdy zmniejszy się prędkość robocza i obroty pompy.

Dzięki przemyślanej konstrukcji samoczynna korekta ciśnienia cieczy jest proporcjonalna, stąd nazwa zaworu, do zmian prędkości opryskiwania. jeżeli więc podczas zjazdu z pochyłości prędkość opryskiwacza wzrosła np. o 15%, to jednocześnie w takim samym stopniu rosną obroty silnika i wydajność pompy. W końcowym efekcie rośnie również wydatek rozpylaczy, dzięki samoczynnemu zwiększaniu się ciśnienia cieczy przepływającej przez kalibrowany otwór. Opisana regulacja jest na tyle precyzyjna, iż nie ustępuje „komputerom”, co wykazały badania porównawcze wykonane w Zakładzie Agroinżynierii IO−PIB. jeżeli więc regulacja proporcjonalna jest tak precyzyjna, to można wówczas postawić pytanie, komu jeszcze potrzebny jest „komputer”? Niewątpliwie tym, którzy poszukują dodatkowych funkcji ułatwiających kalibrowanie opryskiwacza i dokumentowanie zabiegu. Ponadto pomimo wielu zalet zawory proporcjonalne są „bezsilne” w przypadku poślizgu kół, który także wpływa na prędkość przemieszczania się agregatu, jak również przy zmianie biegu ciągnika, co wymaga skorygowania wydatku zaworu. Może więc warto? Wybór zależy od Państwa.

prof. dr hab. Ryszard Hołownicki, Instytut Ogrodnictwa – PIB w Skierniewicach

Felieton pochodzi z czasopisma MPS SAD. Zachęcamy do prenumeraty: MPS SAD

Idź do oryginalnego materiału