RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Andzia” [POSŁUCHAJ]

4 godzin temu
Zdjęcie: „Andzia”


Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE.„Andzia” [POSŁUCHAJ].

Jakże ja zazdroszczę ludowym śpiewakom łatwego życia! Łatwego chleba i tego lekkiego spojrzenia na kłopoty. Na codzienne zmartwienia, od których nie jest przecież nikt wolny i nikt nie jest odosobniony! Jakże ja im zazdroszczę tego trzeźwego spojrzenia na świat. No i tego rozwiązywania w try miga choćby najbardziej skomplikowanych problemów. Szast-prast i po wszystkim, już jest wszystko gotowe. Dajmy na to taki uczony filozof, taki mędrzec co to wie wszystko o świecie. Co któremu w skołatanej problemami głowie kłębią się rozmaite myśli, których – bywa – choćby on sam, ten luminarz, ten autorytet moralny, ten uczony, jak należy wykształcony w szkołach człowiek, nie potrafi sam rozsupłać. A taki nasz świętokrzyski artysta, bez najmniejszych skrupułów przedstawi zaraz nam wszystko jak należy. Wyleje z kubełka kawę na krzesełko czy na stojącą pod ścianą ławę. Tak jak należy i jak jest w skrzynce na swoim miejscu elegancko poukładane. Wszystko na swoim miejscu, równiutko, porządnie, obok siebie. To i nie dziwota, iż każdy kto tylko zechce, od razu wie, gdzie na półce stoi słoik z marmoladą, a gdzie jest odłożony pieprz czy ostry chrzan. Czyli potrafi po stosowne naczynie ręką sięgnąć i zabrać. Wazową łyżką nabrać tyle mądrości, ile akurat potrzeba. Ani mniej, ani więcej tylko akurat tyle ile się akurat należy. Proporcjonalnie, w sam raz. Co wynika przecież jednoznacznie z naszego, dzisiaj przedstawionego, muzycznego obrazka. Jak w codziennym życiu, tak i w każdej podbramkowej sytuacji. Gdy panienka śliczna niczym z obrazka, bo przecież w regionie świętokrzyskim innych nie było i nie ma, wybierze się do lasu, no to zaraz spotka ją tam jakaś przygoda. Zdarzenie o jakim marzy każdego dnia. I na jakie ze zrozumiałą niecierpliwością oczekuje. Jak jaki diabeł z pudelka pojawi się fatygant, który niewinnej dziewoi wskaże palcem najlepszą, najbardziej wygodną drogę w szeroki świat. Bez najmniejszych kłopotów i zmartwień. Taki porządny szlak w przyszłość. No pewnie, iż nie wiadomo jakie jest ryzyko, nie wiadomo co jest dalej, ale zawsze jednak jakieś tam jest. Zawsze się bowiem gdzieś kryje w ciemnej głuszy niespodzianka. Czai w gąszczu, chowa w zaroślach. Jest, jest, spokojna głowa, ale jest. Przecież fatygant który pojawia się niespodzianie to też nie gapa. Nie ma żadnej zabawy bez ryzyka. Wie to świetnie. Zamiary pewnie posiada ten młody bałamut uczciwe. Ale jak nie dotkniesz palcem, nie sprawdzisz, nie popatrzysz na świat uważnie, szeroko otwartymi ze zdziwienia ślepiami to nie wiesz, to się nie przekonasz. I co wtedy będzie? Jak ten dandys zniknie? Odjedzie w świat, przepadnie? Trudne pytanie. Lepiej zaryzykować, sięgnąć ręką po swoje, zabrać to, co się należy. O czym zresztą każdy ludowy muzyk i artysta doskonale wie. Czego mu, temu poecie ludowemu, właśnie osobiście jak najbardziej zazdroszczę. Tej jego mądrości życiowej i tej bałamutnej prowadzącej jednak na manowce wiedzy.

POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:

RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Andzia”

Hej tam za górą, gdzie bystre wody
Zbierała Andzia, tralala uhaha czarne jagody
Zbierała Andzia, tralala uhaha czarne jagody

I przyszedł do niej leśniczy młody
Wysypał Andzi, tralala uhaha czarne jagody
Wysypał Andzi, tralala uhaha czarne jagody

Ona go prosi, na litość Boga
Słoneczko zaszło, tralala uhaha daleka droga
Słoneczko zaszło, tralala uhaha daleka droga

Nie bój się Andziu dalekiej drogi
Mam ja konika, tralala uhaha na cztery nogi
Mam ja konika, tralala uhaha na cztery nogi

Na cztery nogi ostro kutego
Zawiezie Andzię, tralala uhaha do domu swego
Zawiezie Andzię, tralala uhaha do domu swego

Do domu swego, pod sam ganeczek
Żebyś wiedziała, tralala uhaha, żem kochaneczek
Żebyś wiedziała, tralala uhaha, żem kochaneczek

Idź do oryginalnego materiału