Z Kazańskiego Państwowego Uniwersytetu Rolniczego dochodzą wieści, które mogą zrewolucjonizować nie tylko wiejskie podwórka, ale i cały przemysł petrochemiczny. A o co chodzi? O rdzę na maszynach rolniczych i walkę z nią. A jak? Słoniną.
Grupa wybitnych naukowców pod przewodnictwem doktora Kalimullina, wspierana przez profesora Maksimowa oraz docenta Smirnowa, odkryła coś, co wymyka się zachodniej logice i – sam przyznam, także zdrowemu rozsądkowi: smalec wieprzowy jako skuteczna ochrona antykorozyjna dla maszyn rolniczych.
Tak, dobrze czytasz, smalec. Ten sam, którym babcia smarowała chleb, teraz ma ratować kombajny przed rdzewieniem.
Naturalna alternatywa, no i ekologiczna
Tradycyjne środki ochrony metalu? Chemiczne, drogie, wymagające zmywania i,o zgrozo, szkodliwe dla gleby. Tymczasem tłuszcze zwierzęce, szeroko dostępne na każdej wsi i pozyskiwane z lokalnych źródeł, okazują się być ekologiczną i ekonomiczną alternatywą.
Tłuszcz wieprzowy, koński i wołowy pokonały w badaniach związek chemiczny, który dumnie nazywa się “antykorozyjny” tylko dlatego, iż kosztuje więcej niż miesięczna emerytura.
Rosyjscy naukowcy, w ramach poważnych badań (powtarzam: poważnych!) pokryli metalowe płytki różnymi tłuszczami, zawiesili je pod baldachimem we wsi niedaleko Czeboksar i… czekali. Czekali i czekali, aż je coś chwyci. Po sporym upływie czasu, zważono i zmierzono, kiedy i jak gwałtownie metal zaczyna „przegryzać się” z rdzą.

Smalec, to przyszłość – twierdzą naukowcy z Kazania
Efekty zaskoczyły choćby samych badaczy. Płytki pokryte tłuszczem wołowym rdzewiały trzy razy wolniej niż te “nagie” jak z fabryki. Ale to smalec wieprzowy i tłuszcz koński pokazały, co to znaczy wiejska siła natury – przez cały okres badania nie zardzewiały ani trochę.
Co więcej, tłuszcz koński, jak twierdzi doktor Kalimullin, ma najniższą temperaturę topnienia, dzięki czemu dłużej pozostaje płynny i lepiej penetruje pory metalu. Ot, wiejski odpowiednik nowoczesnej nanotechnologii.
Petrochemia w opałach
Nie jest wykluczone, iż to badanie wywoła panikę wśród producentów smarów i olejów przemysłowych. Po co komu chemikalia w kanistrach, skoro można urżnąć kawał słoniny i rozpuścić ją w garnku? Tłuszcz nie tylko chroni metal, ale nie trzeba go zmywać, nie zanieczyszcza gleby i – co najważniejsze – pięknie pachnie. Kto by nie chciał mieć traktora, który pachnie jak śniadanie?

Specjalna, antykorozyjna rasa świń?
Zgodnie z doniesieniami z Kazańskiego Uniwersytetu, realizowane są już prace nad nową linią świń, które nie będą tuczone na mięso, ale na… środki antykorozyjne. Tak, rolnictwo wchodzi w nowy wymiar – świnia 2.0: mniej bekonu, więcej ochrony metalu. Może za kilka lat na każdej rosyjskiej wsi pojawi się „antykorozyjna chlewnia” z plakatem: „Tu rodzą się środki smarne przyszłości!”
Wszystko wskazuje na to, iż nadszedł czas wielkiego powrotu do natury – nie przez ideologię, ale przez… zdrowy rozsądek i smalec. jeżeli chcesz, by twoje maszyny nie rdzewiały, nie musisz już jechać do sklepu po drogie chemikalia. Wystarczy, iż podgrzejesz trochę słoniny, zanurzysz w niej klucze, śruby, półosie czy zardzewiałe widły – i gotowe. Tanie, skuteczne, wiejskie.
Kto wie, może przyszłość motoryzacji leży nie w krzemie, ale w tłuszczu? Smalec wieprzowy – najlepszy przyjaciel rolnika i… wróg rdzy numer jeden.
PS Smalec w badanych próbkach nie był oczywiście solony.