Solis pokonuje barierę 100 KM z modelem S110. Najpewniej nieźle wycenionym

2 lat temu

Kolejny indyjski producent przekracza magiczną barierę 100 KM i chce to zrobić dobrze, z czterolitrowym silnikiem, skrzynią Carraro w jakże atrakcyjnej cenie. Czy czeka nas szał na indyjskie ciągniki?

Dla producentów ciągników z Indii bariera 100KM jest swojego rodzaju wyznacznikiem, także pewnego statusu. Bowiem w Indiach ogromną większość z ponad 145 milionów gospodarstw stanowią małe, a wręcz malutkie gospodarstwa – średnio 1,08 hektara, mimo to ciągnik nie stanowi rzadkości, a to za sprawą podejścia producentów, którzy dostarczają przeważnie proste maszyny o mocach od 40-50 koni.

460/85R34 od BKT robi robotę, choć ciągnik jest wymiarów maszyny około 80/90 konnej na takich oponach robi dobre wrażenie, zwłaszcza z profilu, fot. G. Szularz

Nie są to jednak mikrociągniki, tylko warianty polowe, coś w guście naszego C330/C360. Duży wpływ ma też polityka państwa oraz fakt, iż Indie starają się być (i są) samowystarczalne pod względem produkcji żywności, a więc de facto rolnicy faktycznie zaopatrują rynek lokalny, który nie jest dodatkowo rozchwiewany przez dynamicznie zmieniające się przepisy, import produktów rolnych po cenach dumpingowych czy nieprzemyślane dopłaty.

Stylistyka jeszcze kilka lat temu nie stanowiła zagadnienia dla producentów z Indii, modę na ciągniki mogące spodobać się „na zachodzie” zapoczątkowała Mahindra, w ślad za nią gwałtownie poszły inne firmy, fot. G. Szularz

Wspomniany status związany z przekraczaniem kolejnych barier mocy silników w produkowanych ciągnikach nie jest związany z wyimaginowanym pojęciem “klasy premium”, a bardziej z osiągnięciem kolejnego etapu rozwoju firmy, bowiem produkty induskich fabryk są na zbliżonym poziomie. Rozwoju, który następuje w dość naturalny sposób i jest wywoływany przez realne zapotrzebowanie, co interesujące nie tylko z rynku wewnętrznego, ale także rynków państw rozwijających się, gdzie induskie ciągniki mają stale rosnące grono odbiorców.

Jest to pewnego rodzaju luka pozostawiona przez producentów z tzw. zachodu, których oferta poniżej kiedyś 60 KM, a w tej chwili 100KM, jest niesatysfakcjonująca. Oferowane ciągniki są albo zbyt drogie, albo zbyt kosztowne i trudne w obsłudze. Niekwestionowanym liderem wśród firm jest AGCO, które dzięki marce Massey Ferguson, wraz z jego licznymi kooperantami zdominował tamte rynki dzięki pozostawieniu w produkcji klasycznych MFów z lat 80 i 90.

Idzie nowe, ładne i coraz mocniejsze

Po debiucie ciągników Solis w Europie i paru latach kręcenia się wokół tematów związanych z maszynami mini, ciągnikami polowymi o mocy 50KM i zabawy w eurokratyczną grę z ciągnikami elektrycznymi, w końcu nadeszła pora na wejście w bardziej dochodowy segment ciągników o mocy od 60 do 99 KM. Efektem były pokazane na targach EIMA modele S75 i S90, te ciągniki mogliśmy zobaczyć na żywo podczas tegorocznych targów w Kielcach. Nie zaskoczy was więc fakt, iż podczas szumnego wydarzenia, jakim jest Agritechnica, firma Solis postanowiła zaprezentować najmocniejszy jak na razie ciągnik S110! I to jest coś, na czym warto się zatrzymać, bowiem z tym modelem Solis dołączył do grona producentów z Indii, którzy przekroczyli trzycyfrową barierę mocy!

Wnętrze naszym zdaniem: schludnie, choć bez rewelacji, fot. G. Szularz

Moc jest z nami

A jej źródło stanowi silnik o pojemności 4087 cc i mocy 110 koni mechanicznych oraz bardzo przyzwoitym momencie obrotowym 460 Nm uzyskiwanym od 1400 obrotów. Obecność zgłaszają, jak to mawiają niektórzy, czterej jeźdźcy apokalipsy, czyli EGR, DPF, DOC i SCR, ale przy tej mocy trudno będzie się jednak obejść bez nich. Motor jest teoretycznie konstrukcją własną, przynajmniej w oparciu o doniesienia marketingowe, jednak nie jest tajemnicą, iż Solis i Yanmar porozumiały się, czego owocem było powołanie w 2007 roku grupy International Tractors Limited, w obrębie której obie firmy współpracują. Zaś omawiany silnik ITL dość mocno przypomina serię 4TN (101FDT lub 107FHT) z nieco zmodyfikowaną pojemnością. Pytanie, dlaczego nie jest powiedziane to wprost, w końcu w przypadku silników japoński rodowód jest raczej atutem niż wadą.

Fragment panelu sterowania, fot. mw

Co nie stanowi tajemnicy za to użycie włoskiej skrzyni biegów Carraro w wariancie 12×12 z dodatkową redukcją w przód i finalnie 24×12 z Power Shuttle oraz przednim mostem również Carraro. To ważne o tyle, iż Solis S110 będzie oferował prędkość jazdy od 0,43 do 40 km/h, trzy prędkości WOM: 540/540E/1000 oraz 4500 kg udźwigu tylnego podnośnika i to jest oferta, która powinna spełnić większość oczekiwań wobec ciągnika z tego segmentu mocy. o ile dodać do tego pompę o wydatku 93 l/min oraz standardowe ogumienie 14.9×24 i 18.4×34 to rysuje nam się propozycja, którą można nazwać konkretną alternatywą dla produktów znanych nam już marek.

Przekładnia 24×12 pozwala jechać z prędkościami od 0,43 do 40 km/h, fot. mw

Cena i koszty – sprawy kluczowe

Słów kilka o stylistyce, która jest znana już z mniejszych serii. o ile chodzi o kabinę czy wygląd zewnętrzny, to ci, którzy widzieli S90, nie będą zaskoczeni tak z zewnątrz jak i w środku. Optycznie na zdjęciach ciągnik wydaje się większy za sprawą kół. Jednak zmian jest niewiele, głównie kosmetycznych. Wewnątrz znajdziemy te same czytelne zegary, rewers przy kierownicy, zgrabnie rozmieszczone dźwignie i przyciski po prawej stronie – schludnie, ale bez rewelacji. Pozostają dwie kwestie: cena i serwis.

Jeżeli chodzi o pierwszą, to nie jest ona jeszcze znana, ale zaprezentowane w marcu warianty S90 i S75 debiutowały z cenami na poziomie 165 i 145 tys. zł netto, co oznacza, iż w przypadku S110 powinniśmy zamknąć się w kwocie poniżej 200 tys. zł netto. Z jednej strony kwota ta może urosnąć, gdyż do sprzedażny maszyna trafi dopiero w roku 2024, a więc po korekcie cennika przełomu sezonów, z drugiej zaś nie zapominajmy, iż do wielkiego powrotu szykuje się chociażby Hattat, który ostrzy sobie kły także na ten segment mocy, a do gry niebawem dołączy TAFE, które co prawda nie ma ciągnika w tym segmencie mocy, ale pojawienie się ich ciągników w zakresie 50-75 KM może sprawić, iż producenci będą musieli przemyśleć ewentualne podwyżki lub zawalczyć o klienta czymś innym, oby nie przesytem marketingu nad faktyczną treścią.

Podnośnik 4,5 tony i trzy pary wyjść hydraulicznych to są parametry, którymi bez wstydu można zawalczyć o europejskiego klienta, fot. G. Szularz

Jeżeli zaś idzie o serwis, to tutaj pierwsze skrzypce również będą grały pieniądze – koszty tuż przed wtórującą im dostępnością do części i wsparcia ze strony sprzedawców. Ciągniki o mocy ponad 100 KM, z mocnym podnośnikiem nie będą jedynie pyrkać wokół komina, a czeka je realna praca i mogą pojawić się poważniejsze usterki. W przypadku Solisa S75-S90-S110 na plus przemawia silnik o pojemności 4l, nieco owiany tajemnicą, jednak z Yanmarem za plecami oraz skrzynia produkcji Carraro, co nie powinno stanowić problemu choćby dla nieautoryzowanych serwisów.

Idź do oryginalnego materiału