Jeżeli utrzymają się napięcia na globalnym rynku jaj i duże wzrosty cen detalicznych, może to potencjalnie przejściowo podbijać inflację w najbliższych miesiącach - oceniają ekonomiści ING BŚ. "Na globalnym rynku widoczne są niedobory tego produktu w związku ze spadkiem liczebności stad niosek, związanym z ptasią grypą. Udział jaj w koszyku CPI wynosi zaledwie 0,55 proc., ale w przypadku utrzymania się napięć na tym rynku i dużych wzrostów cen detalicznych może być to potencjalnie czynnik przejściowo podbijający inflację w najbliższych miesiącach" - napisano w raporcie ING.Reklama
Z niedoborem jaj z powodu ognisk ptasiej grypy, zmagają się m.in. Stany Zjednoczone. Braki przełożyły się na ogromne wzrosty cen w sklepach. W lutym konsumenci w USA płacili za jaja o 59 proc. więcej niż w tym samym okresie w roku poprzednim.
Niedobór jaj na światowym rynku. W USA mają problem
Administracja Donalda Trumpa miała zwrócić się do stowarzyszeń zrzeszających producentów m.in. z Finlandii, Danii i Niemiec o dostarczenie jaj. Finowie odpowiedzieli, iż nie jest to możliwe z uwagi na skomplikowane biurokratyczne procedury. Duńczycy obiecali "przyjrzeć się sprawie", zaznaczając przy tym, iż w Europie nie ma nadwyżki jaj. Niemcy wskazali, iż już eksportują jaja do USA, ale w bardzo małej ilości, bo same nie mają ich zbyt wiele.
Polsce nie grozi brak jaj
Jak zapewniło w piątek, 14 marca w komunikacie ministerstwo rolnictwa - Polsce nie grozi niedobór jaj. "[...] Zauważalne braki mogą dotyczyć jedynie jaj pochodzących z chowu na wolnym wybiegu, co może być efektem działań sieci handlowych, które ze swej oferty wycofały tego typu produkty" - wyjaśnił resort, przyznając jednak, iż ceny jajek rosną, co - jak przekazano - ma wynikać z okresu przedświątecznego oraz wspomnianych ognisk ptasiej grypy.
Jak podawał w 2024 roku portalsporzywczy.pl powołując się na dane GUS, statystyczny Polak zjada rocznie 160 jaj. Nasz kraj znajduje się w europejskiej czołówce producentów jaj w Europie, a 40 proc. polskich jajek trafia na eksport.