Wojna na Ukrainie spowodowała w 2024 roku wzrost wydatków wojskowych na świecie do 2,46 bln dolarów – stwierdza raport „Military Balance” Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych. Jednak o ile dane IISS są prawidłowe, to jak twierdzą analitycy związani z siłami zbrojnymi, Instytut nie zawsze poprawnie je interpretuje.
Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych IISS stwierdził, iż globalny wzrost wydatków wojskowych o 7,4% w roku 2024 licząc rok do roku jest jednym z najwyższych na przestrzeni ostatnich dekad. Więcej na siły zbrojne wydają niemal wszystkie państwa świata, jedynym wyjątkiem jest Afryka Subsaharyjska.
W Europie w ciągu ostatniej dekady nominalny wzrost wydatków wyniósł 50%, przy czym w ramach Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego pojawiły się pewne istotne rozbieżności. Jak stwierdza „Military Balance 2025”, niektóre kraje Sojuszu znacznie przekraczają zrewidowany cel wydatkowy wynoszący 2% PKB na obronę, zaś inne mają problemy z osiągnięciem tego pułapu.
Instytut twierdzi, iż z 86 mld dolarów w 2024 roku Niemcy mają największy budżet obronny w Europie i drugi w NATO po USA, przy czym budżet ten został znacznie zwiększony. Przeznaczająca największe środki na obronę w Europie Wlk. Brytania znalazła się na drugim miejscu, zaś wzrost jej wydatków może nie wystarczyć, by zaradzić historycznemu niedoinwestowaniu sił zbrojnych i przemysłu obronnego.
Jak stwierdza raport IISS, wydatki obronne Europy stanowią mniej więcej 1/3 wydatków NATO, ale zobowiązanie członków do przeznaczenia 3% PKB, będące w tej chwili przedmiotem dyskusji, jest „niemożliwe do osiągnięcia w tym momencie, ponieważ niektóre kraje już wykorzystują instrumenty pozabudżetowe w celu wzmocnienia budżetów (obronnych – red.)”. Instytut wskazał także na utrzymującą się presję budżetową w większości państw europejskich, co utrudnia osiągnięcie zakładanego poziomu wydatków obronnych.
Tymczasem Rosja miała przeznaczać 461,6 mld w równoważniku dolarów na wydatki wojskowe w 2024 roku, co jest kwotą zbliżoną do całkowitych wydatków obronnych Europy w kategoriach parytetu siły nabywczej.
Rosjanie według IISS mieli stracić ponad 4100 czołgów podstawowych i ¼ myśliwców Su-34, ale sprzęt odtworzony został na tyle by móc utrzymać parcie na froncie wojny z Ukrainą do końca 2025 roku, choć koszty będą wyższe niż w 2024 roku. Analitycy Instytutu twierdzą, iż proporcjonalnie Ukraina poniosła większe straty kadrowe niż Rosja więc będzie „wymagać stałego wsparcia Zachodu przez cały 2025 r., aby uniknąć dalszych niepowodzeń na polu bitwy”.
Jednak, jak stwierdzają analitycy związani z siłami zbrojnymi, sytuacja wcale nie jest taka jednoznaczna, jak opisuje to „Military Balance 2025”.
„Najpierw należy przypomnieć, iż to IISS uwierzył przed wojną w rosyjską narrację o 15 tys. nowoczesnych zmagazynowanych czołgów i podał ją jako pewnik. W rzeczywistości czołgów podstawowych nadających się do remontu i przywrócenia do linii było we wszystkich składach i magazynach było mniej więcej 1/3 tego i to wszystkich typów, w tym najstarszych T-55, które teraz zaczynają pojawiać się na Ukrainie. Dalej jego analitycy policzyli straty ukraińskie chyba na podstawie szacunków rosyjskich i stosunku do całej populacji, bo inaczej nijak nie wychodzi, iż Ukraina poniosła większe straty niż Rosjanie. O rosyjskich problemach świadczą straty w korpusie młodszych oficerów i kierowanie na przyspieszone kursy oficerskie podoficerów bez odpowiedniego wykształcenia, którzy mają staż bojowy na Ukrainie czy w rejonie kurskim” – stwierdził w wypowiedzi dla ISBiznes.pl polski analityk wojskowy.
Problemem są także wydatki wojskowe Europy. Niemiecki skok wydatków na siły zbrojne pojawia się po 25 latach „austerity”, czyli cięcia wydatków w Bundeswehrze, co doprowadziło do tak patologicznych zdarzeń, jak kanibalizacja wielozadaniowych samolotów bojowych Panavia Tornado, ponieważ z braku funduszy nie zamówiono do nich części zamiennych, czy zakonserwowanie ponad 120 bojowych wozów piechoty Marder, ponieważ zabrakło dla nich mechaników-kierowców. Działania te stały się przedmiotem dochodzenia komisji Bundestagu, zaś zablokowanie przez kanclerza Olafa Schloza 100 mld euro na odzyskanie przez Bundeswehrę zdolności bojowych spowodowały, iż dymisją zagroził szef MON Boris Pistorius i powstrzymała go tylko groźba rozpadu rządu. Rosną też wydatki Europy Środkowej, zaś jako wiodąca w branży przemysłu obronnego wysuwa się Francja, co raport potraktował skrótowo, zwracając główną uwagę na Niemcy, które z racji kryzysu gospodarczego nastawiają swój przemysł obronny głównie na eksport.