Zjechawszy z Islay, obraliśmy kierunek na szkockie Highlands gdzie czekała nas wizyta w maleńkiej ale bardzo sławnej destylarni Oban, a później odwiedziny w cudownej wulkanicznej dolinie Glen Coe. Niestety po drodze nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Oban – miasteczko wokół destylarni!
Pomimo swojego niewielkiego rozmiaru, znajdujące się w zachodniej Szkocji Oban to największe miasteczko pomiędzy Helensburghiem a Fort William. Co ciekawe, miasteczko w swojej obecnej formie wyrosło wokół działalności destylarni Oban, którą założono już w 1794 roku. To z tej przyczyny destylarnia jest usytuowana dość nietypowo, bo w samym centrum miasta.
Jak wiecie z poprzednich wpisów, w Oban warto wpaść także do restauracji Local Shellfish w terminalu portowym, którą omówiłem dla Was dość szczegółowo pokazując z bliska homary, langustynki, ostrygi, przegrzebki, kraby i inne owoce morza. Odwiedzając Oban, nie można także zapomnieć o spróbowaniu Fish & Chips oraz wizycie w lokalnym pubie Oban Inn.
Dolina Glen Coe i urzekające szkockie Highlands
Glen Coe to wulkaniczna dolina, która oferuje odwiedzającym jedne z najbardziej spektakularnych krajobrazów, które mają dwie zalety. Po pierwsze zapierają dech w piersiach, a po drugie bardzo łatwo dotrzeć do nich samochodem i już po kilkuset metrach od parkingu ma się wrażenie przebywania w całkowitej dziczy. Niech moje słowa potwierdzi poniższe zdjęcie, na którym widać za mną ścieżkę. Wystarczyłaby jedna minuta marszu, aby stanąć przy naszym samochodzie (tak, tym samochodzie od złapanej gumy – nie moim ulubionym ).
Jezioro Loch Lomond
Wracając do Glasgow zahaczyliśmy także o jezioro Loch Lomond. Szkocja postanowiła wyrównać z nami rachunku. Po kilku dniach przepięknej pogody, spadł deszcz i nie chciał przestać padać. Na szczęście wiedzieliśmy co wtedy zrobić. W hotelu otworzyliśmy butelkę „Niebieskiego Jasia„, który wszędzie z nami jeździł, ale jakoś nie było okazji się go napić. Okazja jednak się znalazła, a cała ekipa z zadowoleniem wzniosła toast za bardzo udany wyjazd.
Dzięki za to, iż byliście ze mną w czasie trwania szkockiego sezonu! Już niedługo rozpoczynamy serię kolejnych video degustacyjnych! Powiedzcie mi co myślicie o szkockich Highlands w komentarzach i mam nadzieję, iż zobaczymy się już niedługo!
Przepiękne szkockie Highlands…
Szkockie Highlands mają krajobrazy tak urokliwe, iż niestety zabrałem kołem naszego Citroena C4 Picasso pobocze i złapaliśmy gumę. Nie ukrywam, iż uratował nas Internet. I to nie dlatego, iż trudno zmienić koło. Gdyby nie wuja Google, nie wiem czy w pięć osób wymyślilibysmy jak opuścić koło zapasowe w Citroenie. Na szczęście w końcu udało się nam dotrzeć do Oban!