Uprawa pasowa z wykorzystaniem agregatu trzeciej generacji

7 godzin temu
Zdjęcie: Uprawa pasowa z wykorzystaniem agregatu trzeciej generacji


Łukasz i Karol Skrobiccy to bracia, którzy mają talent do majsterkowania i wprowadzania nowych technologii w gospodarstwie. Najnowszym ich pomysłem jest agregat do uprawy pasowej Shark Hybrid, który współpracuje z punktowym siewnikiem Sakalak.

W każdym gospodarstwie trzeba dokonywać zmian. Są one nieuniknione w naturalnym procesie rozwoju i dążenia do osiągania jak najwyższych plonów przy jak najniższych kosztach. Jednym ze sposobów na osiągnięcie powyższych celów jest zrezygnowanie z pługa i wdrażanie nowych bezorkowych technologii czy też, coraz bardziej popularnej w kraju, uprawy pasowej.

Łukasz Skrobicki prowadzi gospodarstwo w miejscowości Potołówek w woj. kujawsko-pomorskim. Gospodarstwo liczy niecałe 30 ha, z czego kilka hektarów stanowią dzierżawy. Są to gleby od III do V klasy bonitacyjnej. W płodozmianie znajdują się m.in rzepak, pszenica, kukurydza i cebula.

Karol i Łukasz Skrobiccy stworzyli trzeciej generacji agregat do uprawy pasowej o nazwie własnej Shark Hybrid. Fot. K. Grzeszczyk

Od kiedy zaczęła się przygoda z uprawą bezorkową?

Obserwując rynek i pojawiające się na nim nowoczesne maszyny do uprawy pasowej, stwierdziliśmy, iż jest to dobry kierunek, aby osiągać wysokie i stabilne plony przy niższych kosztach produkcji. Tym bardziej, iż w naszym regionie nie ma wystarczającej ilości opadów. Trzeba więc szukać innych rozwiązań, które pozwolą oszczędnie gospodarować wodą w glebie. Ma to ogromne znaczenie przy jesiennych siewach. Większe zasoby wodne zapewniają lepsze wschody i bardziej wyrównany łan – dzięki jednej maszynie!

Wszyscy wiedzą, iż nowy sprzęt do uprawy pasowej do tanich nie należy. Trzeba się liczyć z kosztem blisko 200 tys. zł za maszynę o szerokości 3 m w przypadku krajowych producentów, a zachodnie konstrukcje są jeszcze droższe. Dlatego postanowiliśmy wiosną 2022 roku zbudować taki sprzęt we własnym garażu, z przeznaczeniem do wysiewu nasion rzepaku.

Jaka to była konstrukcja?

Bazą agregatu do uprawy pasowej, który powstał jako pierwszy, była rama z grubera Ajax z firmy Expom – dwubelkowa konstrukcja o szerokości roboczej 2,4 m o nazwie Shark. W przedniej części zamontowaliśmy sekcję krojów talerzowych, które wstępnie nacinały glebę. Za nią pracowało 6 zębów spulchniających z rozstawem 42 cm. Za redlicami umieściliśmy przewody do deponowania nawozów granulowanych. Zęby spulchniające mogły pracować do 30 cm. Zestaw zamykał wał oponowy, który zagęszczał spulchniony pas gleby.

Nasiona rzepaku były wysiewane belką siewną naszego autorskiego pomysłu. Redlice wysiewające zostały oparte na elastomerach, a ich końcówki przystosowaliśmy do siewu w mulcz. Za redlicą pracowało małe kółko dogniatające, a za nim, większej średnicy, koło dla zachowania należytej głębokości wysiewu. Jako siewnik służył rozsiewacz poplonów Alfa 2,0 z firmy Kraj. Napęd wałka wysiewającego pochodził od koła ostrogowego. Nasiona były dodatkowo transportowane dmuchawą do redlicy siewnej.

W przedniej części agregatu zamontowaliśmy zbiornik na nawóz o pojemności ok. 350 l. Granule do redlic spadały grawitacyjnie, a wałek wysiewający był napędzany z WOM ciągnika.

Agregat może służyć jako głębosz pracujący solo lub sekcja spulchniająca z możliwością deponowania nawozu NPK przed siewem pszenicy. Fot. K. Grzeszczyk

Czy coś trzeba było poprawić w tej autorskiej konstrukcji?

Tak. W następnej wersji naszego agregatu, która powstała rok później, chcieliśmy zmienić kształt redlic, by wyciągały mniej wilgotnej gleby na wierzch. Zmieniliśmy też siewnik na bardziej precyzyjny, z napędem elektrycznym. Sprzęt był przystosowany do wysiewu drobnych i grubych nasion. Wymieniliśmy również aplikator nawozu. Do tego celu poprzednio był wykorzystany rozsiewacz polonów.

Jednak na tym nie zakończyła się nasza przygoda z agregatami do uprawy pasowej. Tę maszynę udało się sprzedać, bo do gospodarstwa trafił nowy siewnik punktowy tureckiej produkcji z firmy Sakalak. Niestety fabryczna konstrukcja była przystosowana do pracy solo. Sprzęt miał nabudowany zbiornik na nawóz, a my postanowiliśmy dorobić do niego sekcję spulchniającą z możliwością głębokiej aplikacji nawozów wieloskładnikowych. Wszystko miało być i jest na miarę dzisiejszych czasów – większy zbiornik, elektryczny napęd wałka oraz system GPS do automatycznego załączania i wyłączania aparatu na uwrociach.

Przy górnym mocowaniu łącznika centralnego znajduje się czujnik krańcowy, który automatycznie załącza wałek wysiewający, gdy maszyna jest w pozycji roboczej i ciągnik zaczyna jechać, oraz automatycznie wyłącza napęd, gdy sprzęt jest w pozycji transportowej lub ciągnik stoi. Elektronika pomaga w bardzo precyzyjnym ustawieniu dawki nawozu. Wystarczy dobrze wykonać próbę kręconą, zważyć ilość nawozu i wpisać ją do sterownika. Komputer sam dba o to, by wysiana została zadana dawka nawozu. Zbiornik dodatkowo ma zamontowany czujnik poziomu nawozu.

Jaka to jest konstrukcja i co ją wyróżnia?

Założenie nowej koncepcji agregatu było takie, żeby sprzęt mógł wysiewać punktowo nasiona rzepaku. Do fabrycznego siewnika trzeba było skonstruowaćagregat z solidną ramą i sześcioma sekcjami spulchniającymi. Te elementy zostały wykonane przez nas według autorskiego pomysłu. Z kolei rama, którą zleciliśmy jednej z firm, jest wyposażona w trójpunktowy układ zawieszania do punktowego siewnika z możliwością jego hydraulicznego podnoszenia. Wszystko jest tak pomyślane, by maszyna towarzysząca pracowała jak najbliżej ramy z aplikatorem nawozu. Zastosowaliśmy tu zaczepy hakowe, które ułatwiają agregatowanie siewnika z sekcją uprawową.

Z kolei łącznikiem centralnym jesteśmy w stanie dobrze wyregulować i wypoziomować siewnik punktowy. Warto zaznaczyć, iż układ zawieszenia jest połączony z uchwytami fasolkowymi siewnika, co umożliwia większą swobodę pracy na nierównych terenach, a takich w naszym gospodarstwie nie brakuje.

Plantacja rzepaku ozimego sianego w technologii uprawy pasowej i siewnikiem punktowym Sakalak. Fot. K. Grzeszczyk

Z kolei elektronikę do obsługi podsiewacza wykonał Radosław Pietrzkowski z firmy Rapitronics. Jest on znany m.in. z autorskich konstrukcji w elektronice. Ma w ofercie m.in. gotowe zestawy elektrycznego wspomagania podnośnika do zamontowania na każdym ciągniku z mechanicznym jego sterowaniem. Oprócz tego wykonuje instalacje elektryczne, sterowniki i komputery do obsługi innych maszyn oferowanych na rynku rolniczym. Jego rozwiązania można znaleźć m.in. w agregatach do uprawy pasowej Grizli z firmy FHU Kudła Edyta oraz w przerobionym kombajnie Bizon Z056 przez Travi Garage.

Jak zbudowany jest podsiewacz nawozu?

Zbiornik jest wykonany ze stali kwasoodpornej, na dnie umieszczonych jest sześć kołeczkowych aparatów wysiewających. Wewnątrz skrzyni nawozowej jest sito, które wyłapuje grupy nawozu. Tym sposobem mamy zapewniony równomierny wysiew i pracę bez zbędnych przestojów spowodowanych zapchaniem się aparatów wysiewających. Wiemy, iż nawozy granulowane bywają różne, a czasami trafi się też partia, która jest nieco zbrylona. Wałek wysiewający napędza silnik elektryczny, po jego drugiej stronie jest umieszczony Rotary Encoder, czyli czujnik mierzący ilość obrotów. W skrzyni nawozowej mieści się zawartość nawozu w worku Big Bag. Podsiewacz jest tak zaprojektowany i wykonany, żeby granule do redlic spadały grawitacyjnie. Nie ma tu żadnej dmuchawy, która by ten proces wspomagała. To konstrukcja prosta i funkcjonalna. Od góry zbiornik jest zamykany plandeką.

Od ilu lat zajmujecie się uprawą pasową?

Mamy czteroletnie doświadczenia z uprawą pasową i testujemy trzecią generację maszyny do tego celu. Sprzęt był zawsze konstruowany z myślą o uprawie rzepaku. W tym czasie udało się wiele rzeczy poprawić i wyeliminować. Myślimy, iż jest to ostateczna wersja agregatu, która już nie będzie modernizowana, ponieważ w zupełności spełnia nasze oczekiwania. To jest „full” opcja z pełnym elektronicznym sterowaniem i GPS-em. W tej maszynie udało się tak zaprojektować i wykonać redlice spulchniające, żeby nie wyciągały wilgotnej gleby na wierzch. Agregat wyposażony jest w duży i wygodny podest załadowczy, z poręczą. Ponadto agregat posiada tablice odblaskowe, oświetlenie drogowe oraz halogeny LED, aby bezpiecznie i w dobrych warunkach pracować nim i poruszać się po drodze.

Jakie plony uzyskuje się w gospodarstwie?

Z chwilą zmiany technologii uprawy gleby plony rzepaku są na wysokim i stabilnym poziomie. W dobrych warunkach – oczywiście przy zbilansowanym nawożeniu i dobrej ochronie – plony rzepaku osiągają ponad 4,5 t/ha. Pszenicy udaje się zebrać w sprzyjających warunkach 8 t/ha. Mając do dyspozycji siewnik punktowy, mamy duże oszczędności na materiale siewnym, bowiem jedną jednostką można obsiać blisko 5 ha. Staramy się siać 35–37 roślina na m2.

Rozstaw redlic jest co 45 cm. Kolejne oszczędności powstają przy nawożeniu. Przy wysiewie jest stosowany nawóz wieloskładnikowy NPK w ilości ok. 200 kg/ha. Taka dawka wystarcza na potrzeby rośliny, bowiem granule są deponowane w wąski pas spulchnianej gleby i tam, gdzie będzie się rozwijał system korzeniowy. Najważniejszą korzyścią z pracy agregatem do uprawy pasowej jest oszczędność czasu, nawozu, nasion, paliwa i wilgoci. W jednym przejeździe wykonujemy trzy zabiegi: uprawę, wysiew nawozu i nasion.

Brona mulczowa ma szerokość roboczą 4 m, a 5 rzędów zębów sprężystych średnicę 16 mm. fot. K. Grzeszczyk

Jakie zabiegi wykonuje się po zbiorach plonów głównych?

W tym roku postanowiliśmy przetestować trzy technologie przygotowania gleby pod wysiew rzepaku. Pierwsze pole było przygotowane broną talerzową, drugie broną mulczową, a na trzecim nie robiliśmy od żniw nic i zasialiśmy rzepak bezpośrednio w ściernisko. Najlepsze wschody i obsadę mamy na polu w trzecim wariancie. Po bronie talerzowej wschody były gorsze w tym roku z powodu zbyt mocnego przesuszenia gleby. Natomiast w ubiegłym roku wszystkie pola były przygotowane broną talerzową i wschody były idealne, ale mieliśmy inny przebieg pogody i lepsze warunki do siewu.

Bronę mulczową Barracuda o szerokości roboczej 4 m wykonaliśmy we własnym zakresie. Wykorzystuje ona 5 rzędów sprężystych długich zębów z możliwością hydraulicznej regulacji kąta natarcia. Same zęby robocze kosztowały 9 tys. zł. Brona mulczowa jest to bardzo dobre narzędzie, a często niedoceniane.

Zęby robocze są zakończone dłutem o szerokości 3 cm, z możliwością przestawiania na ramie. Każdy z nich ma zabezpieczenie sprężynowe. Za nimi i umieszczono rurki do deponowania nawozu. Spulchnioną glebę ugniata koło wykonane z płaskownika. Fot. K. Grzeszczyk

Jaki był koszt budowy agregatu?

Koszt agregatu to ok. 50 tys. zł. Zęby robocze są ustawione delikatnie w offsecie. Każdy z nich ma zabezpieczenie non stop sprężynowe. Redlice zostały wykonanie z płaskownika o grubości 16 mm. Na końcu każdej zamocowane jest płaskie dłuto, które nie stawia dużych oporów w czasie pracy na głębokości do 30 cm. Za tym zespołem pracuje koło wykonane z płaskownika na docisku sprężynowym, celem wyrównania gleby i jej ugniecenia. Przed sekcją siejącą pracują gwiazdy odgarniające resztki pożniwne.

Przed sekcją wysiewającą znajdują się gwiazdy odgarniające resztki pożniwne. Fot. K. Grzeszczyk

Siewnik punktowy Sakalak kosztował 90 tys. zł, a elektronika 4,5 tys. zł. Do współpracy wystarcza w zupełności ciągnik o mocy 150 KM. Bez problemu go podnosi i ciągnie bez względu na warunki pracy dzięki bardzo kompaktowej jego konstrukcji.

Idź do oryginalnego materiału