Ursus wraca do gry, choć małymi kroczkami. Produkcja ruszyła (video)

3 tygodni temu

Minął miesiąc od konferencji, na której przedstawiciele nowych władz Ursusa odpowiadali na pytania dziennikarzy i snuli plany na nadchodzące lata. Te realne i te nieco odleglejsze. Co zatem słychać w Ursusie?

Do końca transakcji nikt nie był pewien, czy przecięcie Ursusa faktycznie dojdzie do skutku. Wszystkie formalności odwlekały się – przynajmniej z punktu widzenia niewtajemniczonego obserwatora i w zasadzie nie było wiadomo, jak to będzie. W dodatku nowo utworzona spółka jak i wszyscy zaangażowani nabrali wody w usta i jedyne, co dostaliśmy to lakoniczna notatka dla prasy. Trzeba było poczekać aż do połowy kwietnia, by w końcu, w sposób pozbawiony plotek i domysłów dowiedzieć się czegoś konkretnego.

Ćwierć miliarda złotych pójdzie w ruch?

Ursus finalnie został sprzedany za kwotę 74 mln złotych, jednak zakup zakładu, który przez długi czas kilka produkował w porównaniu z czasami gdy błyszczał na wystawach rolniczych w nowych szatach, nie daje szans na rychłe rozpoczęcie pracy. To raczej inwestycja długoterminowa i w zasadzie kilka różniąca się od podjęcia się budowy marki od zera.

Wprawdzie do dyspozycji są budynki w Lublinie oraz działający zakład w Dobrym Mieście, na dobrą sprawę w tej chwili serce Ursusa, to puste mury trzeba wyposażyć, by w ogóle myśleć o jakiejkolwiek produkcji. choćby montaż maszyn z kompletów (tzw. CKD) wymaga pewnego zaplecza technicznego i narzędziowego. Póki co stanowisko nowych władz jest takie, iż o przywożeniu i brandowaniu produktów z Chin mowy nie ma.

– Nie chcemy produkować ciągników, które są składakami z Chin. Mamy takie na stanie, przyjechały jeszcze w chwili przejmowania Ursusa i nie jesteśmy firmą, która będzie chciała się podpisywać pod tego typu produktami. Chcemy zainwestować w nowe ciągniki, które będą spełniały oczekiwania naszych klientów – zaznaczyła Bożena Głowacka.

Co się dzieje w Ursusie?

Czy zatem coś dzieje się w Ursusie? Okazuje się, iż tak. Wbrew niepochlebnym komentarzom i czarnowidztwu, Ursus powoli zaczyna odzyskiwać kontrolę nad sobą. W końcu po okresie marazmu, firma znów ma jakąś decyzyjność i po pierwszych audytach i przeglądach sił można mówić o tym, iż na horyzoncie pojawia się jakaś nadzieja. Naturalnie nie ma co spodziewać się spektakularnych premier, ale chyba lepiej, aby firma stawała na nogi w rozsądnym tempie. Zbyt szybkie zerwanie się mogłoby przyprawić o zawrót głowy.

Ursus wraca z nowymi przyczepami

Tak więc na pierwszy ogień najprawdopodobniej pójdą przyczepy serii T – skorupowe. Ursus jeszcze zanim popadł w tarapaty, oprócz nowych ciągników, autobusów czy skrzyń biegów, zapowiedział również znaczną rozbudowę oferty maszyn towarzyszących, w tym rozrzutników oraz przyczep. Firma zdążyła zaprezentować dwie skorupy: T-41 oraz T-83 o ładownościach 7 t i 10, kolejne były w drodze. Ta droga być może niebawem dobiegnie końca i oferta skorup z Dobrego Miasta ulegnie powiększeniu. o ile tak się stanie, zaś wszystkie formalności zostaną dopięte przed końcem żniw, to można się będzie ich spodziewać podczas Agro Show w Bednarach.

Nowe produkty od Ursusa

Kolejnym elementem działalności Ursusa, który już zaczął być realizowany, a był wspomniany podczas konferencji, jest produkcja dronów. Tutaj nieocenione może być doświadczenie jakie wnosi ze sobą spółka matka, czyli Techiia Holding, która ma pod swoimi skrzydłami Culver Aviation zajmujący się tą gałęzią przemysłu.

– Od ponad 11 lat produkujemy drony rolnicze, takie które służą np. do tworzenia ortofotomap; w tym zakresie współpracujemy z najważniejszymi ukraińskimi holdingami – mówi Oleg Krot.

Z tego co udało nam się dowiedzieć, deklaracje jakie padły podczas kwietniowej konferencji, jakoby jeszcze w tym roku Ursus miał na swoim koncie pierwsze wyprodukowane drony, właśnie są lub za niedługi czas zostaną zrealizowane, bowiem w Lublinie realizowane są nie tylko intensywne prace związane z porządkowaniem archiwów i kompletacją dokumentacji, ale równocześnie trwa montaż próbnych serii właśnie dronów.

A skoro tak, to jest szansa, by obok nowych przyczep, na wystawie w Bednarach, pojawiły się pierwsze drony “made by Ursus”. Oczywiście nie ma się co czarować, iż byłyby to maszyny spełniające śmiałe plany odnośnie produkcji wszystkich komponentów od zera, jednak choćby produkcja elementów poszycia, wiązek elektrycznych czy części mechanicznych napawałaby optymizmem, co do kolejnych kroków.

Idź do oryginalnego materiału