
Czy zmiany w systemie SENT wywołały jakieś emocje w środowisku rolniczym? Trudno powiedzieć, gdyż nasze pytania wysłane do stowarzyszeń i związków branżowych związanych z produkcją owoców miękkich w tej sprawie pozostały bez odpowiedzi. Natomiast zareagowali parlamentarzyści, a my publikujemy ich opinie.
Zmiany w systemie SENT według MRiRW to krok w stronę deregulacji i ograniczenia biurokracji. Jednak część plantatorów i polityków widzi w tym zagrożenie dla ochrony polskiego rolnictwa przed nieuczciwym importem. Taką opinię można wyrazić na podstawie oficjalnych wypowiedzi od polityków oraz nieoficjalnych — od plantatorów. Mimo wszystko wciąż czekamy, mając nadzieję, iż związki i stowarzyszenia sadowników odpowiedzą na nasze pytania w tej sprawie. Oczywiście opublikujemy stanowiska na naszym portalu, jak tylko do nas dotrą.
Zmiany w systemie SENT — resort rolnictwa argumentuje deregulacją
We wstępie do projektu podkreślono, iż zmiany w systemie SENT wynikają z potrzeby zmniejszenia obciążeń administracyjnych. MRiRW wskazuje, że:
Cel monitorowania wrażliwych produktów został osiągnięty. Przy czym producenci rolni „pozytywnie przyjęli” fakt, iż przepływ tych towarów przez Polskę był kontrolowany — czytamy w uzasadnieniu do projektu rozporządzenia MFiG.
I tu pojawia się zasadnicza wątpliwość: skoro rolnicy byli zadowoleni z monitoringu, dlaczego teraz resort wycofuje owoce miękkie, mąki i nasiona słonecznika z katalogu SENT?
Według uzasadnienia rozporządzenia, zmiany obejmą m.in. truskawki, maliny, borówki, czarne porzeczki mrożone, mąkę pszenną i inne mąki zbożowe, a także nasiona słonecznika. W ocenie resortu, dalsze monitorowanie tych towarów nie jest potrzebne.
Więcej szczegółów na ten temat, czytaj: SENT Ukraina bez kontroli?
Anna Gembicka: system powinien chronić polskich rolników
Kiedy do Polski zaczęły napływać duże ilości towarów z Ukrainy, jako Rząd wprowadziliśmy różne mechanizmy, aby lepiej kontrolować import. Takim rozwiązaniem było włączenie produktów rolnych do systemu monitorowania SENT — wyjaśnia zasadność monitoringu Anna Gembicka, poseł Prawa i Sprawiedliwości, była minister rolnictwa.
W odpowiedzi Anny Gembickiej skierowanej do naszej redakcji czytamy: Produkty z Ukrainy takie jak mąka czy owoce jagodowe dalej stanowią zagrożenie dla polskich producentów, bo mamy do czynienia z nieuczciwą konkurencją. Minister powinien szukać sposobów, żeby uszczelnić system, a nie go rozszczelniać. Ministerstwo powinno działać w interesie polskich rolników, a nie producentów ukraińskich, dlatego ta decyzja jest dla mnie niezrozumiała.
Niestety Ministerstwo od jakiegoś czasu przestało być transparentne w zakresie sprowadzania produktów z Ukrainy. Świadczy o tym chociażby ukrycie listy podmiotów, które sprowadzały zboże z Ukrainy. Ale także ograniczony zakres informacji przekazywanych przez KOWR na temat importu do Polski tamtejszych towarów — kontynuuje Gembicka.
Jarosław Sachajko nt. zmiany w systemie SENT: zdrada polskiej wsi
Sprawa jest kluczowa dla polskiego rolnictwa i obnaża prawdziwą linię obecnej koalicji rządzącej. Mianowicie robienie interesów na plecach polskiego rolnika i konsumenta. A w tle mamy wielkie przyzwolenie na zalew naszego rynku tanią produkcją zza wschodniej granicy — pisze do nas w odpowiedzi dr Jarosław Sachajko, poseł na Sejm, klub parlamentarny Wolni Republikanie.
Poniżej prezentujemy całą opinię posła Sachajki.
Kto zarabia na kryzysie polskiej wsi?
Jarosław Sachajko przypomina: Rządzący już raz ukryli prawdę przed Polakami. Lista importerów zboża z Ukrainy, którą ujawniła minister Anna Gembicka, zniknęła ze stron ministerstwa, bo zbyt mocno raziła w oczy działaczy PSL. Po wyborach samorządowych, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, lista została zdjęta. Czy to jest transparentna polityka wobec rolników? Nie — to jest cyniczne zamiatanie spraw pod dywan, by ukryć fakty o tym, kto naprawdę zarabia na kryzysie polskiej wsi.
To jest otwarcie drzwi na niekontrolowany import z Ukrainy!
Teraz widzimy kolejny akt tej samej gry. Projekt nowego rozporządzenia usuwa z systemu monitorowania całe grupy produktów, które dotychczas były pod kontrolą:
- świeże truskawki,
- maliny,
- borówki,
- porzeczki czarne mrożone,
- borówkę czarną,
- mąkę — pszeniczną i inne.
To jest otwarcie drzwi na niekontrolowany import! Owoce miękkie, które są symbolem polskiego rolnictwa i źródłem utrzymania dziesiątek tysięcy rodzin, wypadną z systemu SENT. Plantatorzy malin, truskawek czy borówek mogą szykować się do likwidacji upraw. Wszystko przez to, iż rząd zamiast ich chronić, oddaje rynek konkurencji z zagranicy.
Plantatorzy porzeczki w tym roku wreszcie dostali godne ceny, a co robi minister?
To samo dotyczy porzeczek. W tym roku rolnicy wreszcie dostali godne ceny, a co robi minister? Wycofuje porzeczki z monitoringu, by już w przyszłym roku rynek zalały mrożonki z importu. To nie jest przypadek — to świadome działanie, które uderza w polskiego rolnika.
Mąka wypadnie z systemu całkowicie — prezent dla importerów
Dalej — mąka. Do tej pory każda ciężarówka z mąką była objęta kontrolą SENT już od 100 kg. Teraz mąka wypadnie z systemu całkowicie. To znaczy, iż polski rolnik sprzeda pszenicę za grosze, a do Polski będzie bez żadnej kontroli wjeżdżała gotowa mąka. Czy to nie jest jawne uderzenie w polskie młyny i przetwórstwo? To cios wymierzony w polską gospodarkę i rolnictwo — prezent dla importerów.
Zmiany w systemie SENT pogłębią zapaść w polskim pszczelarstwie
Rząd manipuluje także w innych obszarach. Wmawia, iż „doprecyzowuje” listę towarów, a w praktyce zawęża ją i likwiduje ochronę. Przykład? W katalogu zostaje jedynie miód naturalny, a znikają wszystkie inne produkty pszczelarskie, takie jak wosk, pyłek, mleczko pszczele, kit pszczeli czy pierzga. To właśnie na tych produktach pszczelarze mogli zarabiać, gdy cena miodu była dramatycznie niska. Teraz te towary będą mogły niekontrolowanie zalewać nasz rynek, pogłębiając zapaść w polskim pszczelarstwie.
Rząd kłamie co do „ochrony rynku zbóż”
Na domiar złego, rząd kłamie co do „ochrony rynku zbóż”. Dziś próg monitorowania zbóż to 10 ton — czyli już teraz samochód ciężarowy zboża przejedzie bez kontroli, jeżeli wjedzie poniżej tego limitu. Projekt nie tylko tego nie zmienia, ale dodatkowo usuwa z katalogu słonecznik. To znaczy: zamiast uszczelniać system, jeszcze go liberalizują.
Drobni producenci jaj padają pod naporem gigantów
A co z jajami? Tutaj PSL próbował wmówić, iż rzekomo zwiększono limity. Tymczasem od dawna wynoszą one 2500 sztuk i projekt niczego nie poprawia. A to właśnie drobni producenci jaj padają pod naporem gigantów i importu, a państwo udaje, iż tego nie widzi.
Rząd działa nie w interesie obywateli, ale wąskich grup importersko-handlowych
Nie ma tu żadnego przypadku, żadnego „doprecyzowania”. Jest świadoma decyzja polityczna, by osłabić polskie rolnictwo i otworzyć rynek dla taniej, importowanej żywności. To jest zdrada polskiej wsi, zdrada polskiego konsumenta. To także kolejny dowód na to, iż obecna koalicja działa nie w interesie obywateli, ale w interesie wąskich grup importersko-handlowych — podsumowuje poseł Sachajko.
Reakcja Solidarności RI na zmiany w systemie SENT
Do projektu rozporządzenia już wczoraj ustosunkowali się związkowcy rolniczy podczas konferencji prasowej zwołanej przed gmachem MRiRW.
Zmiany w systemie SENT — po co to wszystko?
Dzisiaj rolnicy apelują do rządu o pomoc: po nawałnicach, zalaniach pól, gradobiciach. Wnioskują o realne wsparcie, gdyż ceny zbóż są na historycznie niskim poziomie. Jak szef resortu reaguje na prośby rolników?
Tymczasem dostają oni ustawę o aktywnym rolniku i projekt rozporządzenia liberalizujący przewóz produktów rolnych z Ukrainy. Rolnicza „Solidarność” zapowiada, iż aktywni rolnicy wyjdą na ulicę i wtedy będzie widać, ilu ich jest. Nieoficjalnie przedstawiciel jednego ze stowarzyszeń producentów owoców jagodowych powiedział mi, że: „Nie mamy już sił do tych głupich pomysłów rządu”.
Zmiany w systemie SENT są przedstawiane przez resort jako deregulacja i ułatwienie dla podmiotów gospodarczych. Jednak politycy opozycji i sami rolnicy zwracają uwagę na sprzeczność: skoro producenci pozytywnie przyjęli monitoring, to dlaczego teraz państwo się z niego wycofuje? Rodzą się więc pytania:
- Czy rzeczywiście chodzi o redukcję biurokracji?
- Czy raczej o otwarcie polskiego rynku na tani import, kosztem ochrony polskich rolników?