Mimo poważnych zniszczeń spowodowanych przez długotrwałe opady deszczu, wojewoda pomorska nie złoży wniosku do premiera o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej na Żuławach. Jak poinformowało biuro prasowe urzędu, brak jest ku temu przesłanek ustawowych.

Rolnicy alarmują: plony pod wodą, straty ogromne
Na Żuławach woda wciąż zalega na wielu polach, uniemożliwiając zbiór. Rolnicy mówią o stratach sięgających 60–70 proc. plonów.
– jeżeli pszenica puści kiełki, nie nada się choćby na paszę. A dopóki poziom wody nie opadnie, nie wjedziemy kombajnem na pole – mówi Grzegorz Krajewski, sołtys wsi Ostrowite (gm. Suchy Dwór).
Część gospodarzy podkreśla, iż na skalę szkód wpłynął również zły stan rowów melioracyjnych, które od lat nie były czyszczone.
Apel o pomoc z Pomorskiej Izby Rolniczej
Pomorska Izba Rolnicza oraz rolnicy z regionu apelowali do rządu o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej i uruchomienie pilnych działań osłonowych. Argumentowali, iż Żuławy to teren strategiczny dla bezpieczeństwa żywnościowego kraju, a jego położenie – poniżej poziomu morza – czyni go szczególnie narażonym na skutki zmian klimatycznych.
– Utrzymanie produkcji rolnej w tym miejscu wymaga dziś wyjątkowego wsparcia państwa. Dorobek wielu pokoleń rolników jest poważnie zagrożony – podkreślają sygnatariusze apelu.
Dlaczego nie będzie wniosku o stan klęski
Biuro prasowe wojewody przypomina, iż stan klęski żywiołowej można wprowadzić, jeżeli skutki katastrofy przekraczają możliwości administracji województwa i dotychczasowe działania są niewystarczające.
– Do takiej sytuacji nie doszło, a więc nie ma podstaw ustawowych do złożenia wniosku – przekazano w komunikacie.
Komisje liczą straty
Na miejscu działają komisje, które szacują szkody w rolnictwie i mieniu komunalnym. Równolegle pracownicy ośrodków pomocy społecznej przeprowadzają wywiady środowiskowe wśród poszkodowanych mieszkańców.