Życie za 500 zł. Lipcowy, poinflacyjny eksperyment. Przeżyłem trzeci tydzień.

oszczednymilioner.pl 1 miesiąc temu

Trzeci tydzień zaczął się od wyjazdu do pracy, na koncie miałem już tylko 291 zł (wydatki 209 zł)

Transport. Wydałem 11 zł na bilet kolejowy, a resztę drogi pokonałem piechotą. Później było już „z górki”. Więcej wydatków transportowych nie miałem.

Zakupy. Tym razem powtórzyłem w najbliższym markecie schemat zakupowy: mąka, cukier , dorzucając jeszcze, mleko. Zapłaciłem 30 zł. jeżeli dobrze pójdzie, do końca miesiąca, dokupię tylko drobiazgi. Chemia, kosmetyki, leki – tych wydatków nie ponosiłem wcale.

Własne. W drodze do pracy kupiłem wkład do znicza 5 zł i wybrałem się na cmentarz na grób rodziców.

Zacząłem tydzień z bilansem wydatków 209 zł. Po zakończeniu zaksięgowałem już 255 zł, ponieważ ten tydzień zamknąłem kwotą 46 zł. Mamy już 22 lipca, a jeszcze prawie połowę kasy w portfelu. Rozliczenie wypada nieźle, pomimo tego, iż przez pierwszy i drugi tydzień używałem auta. Jak to możliwe? Zdecydowało obcięcie wszystkich niekoniecznych wydatków. Jem to co wyrosło (owoce – borówki, maliny, jabłka, warzywa – bób, fasolka, ziemniaki, koper, pomidory, ogórki, cukinia), kupuję tylko: mąkę, smalec, masło, mleko. Zero płatnych przyjemności, zero ubrań.

Idź do oryginalnego materiału