Niemal każdą nowoczesną maszynę rolniczą trzeba dziś regularnie serwisować w autoryzowanych punktach producenta. Wymuszają to zarówno warunki gwarancji, jak i skomplikowana technologia, do której samodzielnie nie mamy dostępu. Jednak pojawia się pytanie: czy serwisy maszyn rolniczych mają problem?
Czasy w pełni mechanicznych ciągników, kombajnów czy ładowarek już odeszły. Choć przez cały czas są użytkowane, to dziś niemal każda maszyna rolnicza opleciona jest wiązkami przewodów, po których przesyłane są dane o jej pracy. To wszystko sprawia, iż do podstawowych narzędzi serwisowych już dawno dołączył komputer diagnostyczny.
To właśnie od odczytania przez program błędów i nieścisłości zaczyna się praca serwisanta nad powierzoną mu przez nas maszyną. Uruchomienie programu diagnostycznego mówi mechanikowi co i gdzie jest nie tak albo gdzie może leżeć przyczyna niesprawności.
Serwis to ludzie
Może leżeć, bo nie zapominajmy, iż komputerowa diagnostyka to jeden z elementów pełnej informacji o maszynie. Istotna jest jej adekwatna interpretacja, a ta należy zawsze do serwisanta. To jego wiedza i doświadczenie sprawiają, iż usterka jest gwałtownie znaleziona, a maszyna gwałtownie wraca do właściciela.
Niestety techniczne i elektroniczne skomplikowanie maszyn rolniczych to też poważny problem dla serwisantów. Nie dosyć, iż muszą się cały czas szkolić, to jeszcze posiadać odpowiedni sprzęt i aktualne oprogramowanie. To oczywiście niemało kosztuje, a każdy upgrade jest także płatny.
Problemy serwisów
Problemem dla autoryzowanych serwisów dealerskich jest także utrzymanie wyszkolonego serwisanta, który – nie ukrywajmy tego – ceni swoją wiedzę i którego dealer musi utrzymać. Utrzymać zarówno pod względem pensji i związanych z nią podatków i ZUS-u, ale utrzymać żeby nie odszedł “na swoje” czy nie został podkupiony przez inny serwis.
To wszystko powoduje, iż zarówno czynnik ludzki jak i sprzętowy u autoryzowanych dealerów maszyn rolniczych podlegają ciągłym zmianom. Nie wszyscy nad nimi nadążają.
Nowy ciągnik za 1,5 miliona do wymiany
Jakość usług serwisu to jakość wyszkolenia mechaników. To ich wiedza i umiejętności rozwiązywania i diagnozowania problemów technicznych jest kluczowa dla wysokiej jakości usług dealerów.
Wspominamy o tym nie bez przyczyny, bo ostatnio pewien rolnik podzielił się z nami pewnym zdarzeniem, które wiele mówi o jakości usług serwisowych.
W jego rodzinnym gospodarstwie postanowiono kupić nowy duży ciągnik. Po perypetiach z wyborem producenta maszyny i negocjacjach z handlowcami, zapadła decyzja o wyborze niemieckiej marki. Przy wydatku rzędu 1,5 miliona złotych, dokładnie przeanalizowano wszystkie za i przeciw, w tym odległość do najbliższego serwisu dealera i szybkość reakcji serwisu na zgłoszenie.
Pachnący nowością ciągnik przyjechał na podwórko i w kilka dni po odbiorze wyjechał na pole. Tam, w czasie prac nagle stracił moc i chęć jakiejkolwiek współpracy z doczepioną maszyną i operatorem. Na desce rozdzielczej zabłysnęła feria barwnych światełek i było po robocie. Na szczęście do gospodarstwa nie było daleko i udało się samodzielnie zjechać.
Serwis bada i bada i bada… i nic
Wezwany natychmiast serwis rozpoczął diagnostykę ciągnika, która wykazała szereg różnych usterek. Wyświetlane kody błędów były jednak niejednoznaczne i w każdej następnej próbie kontrolnej okazywały się inne. Serwisanci byli bezsilni i rozkładali ręce, a kolejne próby zdiagnozowania przyczyny niesprawności nowego ciągnika nie przyniosły rozwiązania problemu.
Jak można się domyślać, właściciel nie był zachwycony takim obrotem sprawy. Mijały kolejne dni, w czasie których serwisanci badali ciągnik, a rozwiązanie problemu było przez cały czas tajemnicą. Nowy, horrendalnie drogi traktor się “zbiesił” i nie dość, iż nie chciał działać, to jeszcze nie chciał współpracować z serwisem.
Chcę nowy sprawny ciągnik! – żąda rolnik
I tak mijały kolejne dni, a rolnik tracił cierpliwość. W końcu zażądał od dealera natychmiastowej wymiany ciągnika na taki sam nowy (i oczywiście całkowicie sprawny) model maszyny. Dealer niechętny takiemu rozwiązaniu wziął na siebie wszystkie koszty związane z doprowadzeniem ciągnika do użytku.
W końcu po długotrwałych badaniach technicznych w autoryzowanym serwisie postanowiono o całkowitej wymianie instalacji elektrycznej. Nowy ciągnik rozebrano niemal w mak i wymieniono każdą wiązkę i każdy przewód elektryczny w tej maszynie.
I co, naprawili?
Tak, naprawili. Wyprucie wszystkich kabli i zastąpienie ich nowymi pomogło, a ciągnik zaczął normalnie pracować. Każda kolejna kontrola diagnostyczna wskazywała, iż maszyna jest całkowicie sprawna technicznie.
Awaria została naprawiona, a ciągnik wrócił do właściciela, który po takim falstarcie swojej maszyny, powoli się już do niej przekonuje.
Pyta jednak: czy teraz po rozebraniu w pył całego traktora i wymianie instalacji, jest on jeszcze tyle wart w odsprzedaży, czy jego wartość nie zmalała?
Na to pytanie serwis nie odpowiedział.