Deregulacja czy pragmatyzm? KE zmienia podejście do pestycydów

2 godzin temu

Podczas gdy europejska debata publiczna wciąż koncentruje się na Zielonym Ładzie i ograniczaniu chemii w rolnictwie, w Brukseli zapadają decyzje idące w przeciwnym kierunku. Komisja Europejska zaproponowała rozwiązania, które mogą znacząco wydłużyć obecność części pestycydów na unijnych polach. Organizacje społeczne i naukowcy biją na alarm, wskazując na ryzyko deregulacji, której skutki mogą być długofalowe i trudne do odwrócenia.

Deregulacja czy pragmatyzm? KE zmienia podejście do pestycydów

Nie tylko samochody. Chemia rolnicza też zyskuje „oddech”

Tego samego dnia, gdy Komisja wycofała się z planowanego zakazu sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku, zaprezentowano projekt zmian dotyczących środków ochrony roślin i dodatków paszowych. Nowe propozycje zakładają m.in.:

  • bezterminowe przedłużanie zezwoleń dla wybranych substancji,
  • wydłużenie okresów przejściowych dla dotychczas zakazanych pestycydów – choćby do trzech lat.

Dla porównania: w tej chwili pierwsze zezwolenie na stosowanie substancji czynnej wygasa po 10 latach, a jego odnowienie – po kolejnej ocenie ryzyka po 15 latach.

Ile substancji skorzysta? Bruksela nie podaje liczb

Przedstawiciele UE przyznają wprost, iż nie są w stanie wskazać dokładnej liczby substancji, które obejmą nowe przepisy. Zaprzeczają jednak, by większość pestycydów miała otrzymać nieograniczone w czasie pozwolenia.

Innego zdania są organizacje ekologiczne. Pesticide Action Network Europe przypomina, iż pierwotnie plan KE zakładał bezterminowe odnowienie zezwoleń dla choćby 90 proc. substancji czynnych, w tym glifosatu oraz neurotoksycznego acetamiprydu. Dopiero presja środowisk naukowych i społecznych zmusiła Komisję do częściowego wycofania się z tego pomysłu.

Naukowe ostrzeżenia mogą zostać pominięte

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów projektu jest ograniczenie swobody państw członkowskich w korzystaniu z najnowszych badań naukowych. Zgodnie z propozycją KE, kraje UE miałyby opierać swoje decyzje wyłącznie na ocenach zatwierdzonych na poziomie unijnym, przygotowanych przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności oraz Europejska Agencja Chemikaliów.

Oznacza to, iż nowe, niezależne badania – choćby alarmujące – mogłyby być formalnie ignorowane, dopóki nie przejdą pełnej procedury unijnej.

Zakazane w UE, ale przez cały czas sprowadzane

Tymczasem najnowsze śledztwo organizacji Unearthed i Public Eye pokazuje skalę problemu. W 2024 roku do Unii Europejskiej trafiło około 122 tys. ton pestycydów, których stosowanie w unijnych gospodarstwach jest zakazane. Co więcej, eksport takich substancji rośnie od pięciu lat, mimo oficjalnych deklaracji o jego wygaszaniu.

Firmy eksportujące zakazane środki muszą wprawdzie zgłaszać ten fakt do ECHA, podając skład chemiczny i ilości, jednak – jak pokazują dane – system ten nie ogranicza realnie skali obrotu.

Toksyczna codzienność rolnictwa

Dr hab. Agata Jabłońska-Trypuć, prof. Politechniki Białostockiej, podkreśla, iż pestycydy stały się trwałym elementem ekosystemu. To substancje toksyczne, oddziałujące nie tylko na organizmy zwalczane, ale również na ludzi, zapylacze i środowisko glebowe.

Jednocześnie naukowcy zaznaczają, iż długofalowy wpływ wielu substancji na zdrowie człowieka wciąż nie jest w pełni poznany – co czyni decyzje o ich przedłużaniu szczególnie ryzykownymi.

Przemysł ma głos, społeczeństwo – wątpliwości

Zdaniem Martin Dermine, propozycje Komisji są silnie inspirowane oczekiwaniami przemysłu pestycydowego. Choć pewne korekty w procedurach mogą być potrzebne, obecny projekt – jego zdaniem – nie zapewnia realnej ochrony zdrowia i środowiska.

Zimowy atak na święta. Mrozy i śnieg zostaną z nami na długo

Rolnictwo między presją rynku a zdrowiem publicznym

Decyzje podejmowane dziś w Brukseli zadecydują o kształcie europejskiego rolnictwa na kolejne dekady. Dla rolników oznaczają one łatwiejszy dostęp do chemicznych narzędzi produkcji, dla konsumentów – pytania o bezpieczeństwo żywności, a dla środowiska – kolejny test wytrzymałości.

Coraz wyraźniej widać, iż spór o pestycydy nie jest techniczny, ale polityczny. A jego konsekwencje odczują nie tylko gospodarstwa, ale całe społeczeństwo.

Idź do oryginalnego materiału