Przypomnijmy, iż system ETS2 ma od 2027 r. objąć nowe sektory, których dotychczas nie dotyczyły uprawnienia do emisji dwutlenku węgla - budynki, transport drogowy i drobny przemysł. W założeniach Komisji Europejskiej kosztów uprawnień do emisji nie mają ponosić bezpośrednio konsumenci końcowi, tacy jak gospodarstwa domowe czy użytkownicy samochodów, ale dostawcy paliw. Nie wszyscy zgadzają się z taką argumentacją.
Eksperci o systemie ETS2: Więcej zapłacimy za paliwo i ogrzewanie mieszkań
W ubiegłą środę w Parlamencie Europejskim premier Donald Tusk wyraził chęć przeglądu i zmiany tych unijnych regulacji, które "mogą doprowadzić do jeszcze wyższych cen energii". Przedstawiając priorytety polskiej prezydencji Tusk ocenił, iż niektóre europejskie regulacje doprowadziły do tego, iż cena energii w części państw Europy jest "nieakceptowalnie wysoka".
Jak podkreślił Tusk, wysokie ceny energii "mogą zmieść niejeden demokratyczny rząd w UE". Przestrzegał również przed zbyt szybkim wprowadzeniem systemu ETS2, czyli systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 w sektorze budynków i transportu drogowego. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj. Reklama
Dzień później głos w sprawie zabrali analitycy ING Banku Śląskiego. "Zgodnie z harmonogramem system handlu emisjami ETS2, rozszerzający obecny EU ETS m.in. o emisje w transporcie i budynkach, zacznie obowiązywać od 2027, z możliwością przesunięcia na 2028. Jego wprowadzenie może przełożyć się na istotne podwyżki cen paliw do samochodów oraz kosztów ogrzewania mieszkań" - napisali eksperci w Dzienniku ING.
Według ich obliczeń, cena uprawnień na poziomie 200 zł za tonę CO2 (tj. 45 euro) oznacza dodatkowy koszt w wysokości 46 gr za jeden litr E95, 54 gr za litr ON, 90 zł za MWh gazu (obecna taryfa dla odbiorców indywidualnych to 239 zł) oraz około 400 zł za tonę węgla.
Analityk: Przesunięcie ETS2 to przesunięcie problemu w czasie
"Samo przesunięcie wejścia w życie systemu ETS2 nie rozwiązuje problemu, tylko przesuwa go w czasie. Polska powinna się skupić na usunięciu źródła problemu ubóstwa energetycznego, w tym ogrzewania węglem. To w jego przypadku wzrost cen ogrzewania będzie najwyższy, ponieważ jest on najbardziej emisyjny" - podkreślił Michał Wojtyło, analityk ds. polityk publicznych w Fundacji Instytut Reform, którego słowa przytacza "Dziennik Gazeta Prawna".
Powołując się na wyliczenia fundacji gazeta podaje, iż "koszt ETS2 może stanowić choćby 5 proc. budżetu najuboższych ogrzewających się węglem".
Analitycy ING Banku Śląskiego zwracają uwagę na odejście Donalda Trumpa od polityki klimatycznej. Podkreślają, iż "wzmaga (to - red.) dyskusję nad kształtem systemów EU ETS i ETS2 w Europie". Przypominają, iż system ETS2 ma zostać wprowadzony w połączeniu ze Społecznym Funduszem Klimatycznym, który kraje członkowskie będą mogły wykorzystywać do wdrożenia inwestycji niskoemisyjnych w transporcie i budynkach, szczególnie dla osób dotkniętych ubóstwem energetycznym. "Dziennik Gazeta Prawna" podaje, iż do Polski ma trafić z niego około 50 mld zł.
Z kolei Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła przyznał w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną", iż opóźnienie wprowadzenia systemu mogłoby sugerować, iż Unia Europejska "nie traktuje swoich wcześniejszych deklaracji poważnie".