Z początkiem roku 2017 do Polski weszła pozycja ze stajni JD, o której na arenie międzynarodowej było głośno już dwa lata wcześniej. To Jack Daniel’s Tennessee Fire, czyli połączenie mocy whiskey amerykańskiej ze smakiem cynamonu. Dzisiaj sprawdzę jak smakuje
Zespół marketingowy Jack Daniel’s Polska był tak miły, iż przysłał mi butelkę (a choćby dwie!) Tennessee Fire w specjalnym okolicznościowym pudełku
Jak wiadomo nie jest to pierwszy produkt tego typu w portfolio marki Jack Daniel’s. Już jakiś czas temu temu pisałem o Jack Daniel’s Tennessee Honey, który podbił serca wielu polskich konsumentów i dobrze przyjął się wśród miłośników whisky amerykańskiej i trunków z nią związanych. Teraz pojawia się JDTFire i według mnie to doskonały ruch biznesowy.
Co to za alkohol?
Na oficjalnej stronie Jacka przeczytać można (tutaj), iż JDTF to połączenie charakteru JD No. 7 (czyli najbardziej powszechnej wersji tej whiskey) z likierem cynamonowym. Warto zwrócić uwagę, iż wyraźnie sugerowane jest użycie dojrzałej Tennessee Whiskey, a nie po prostu niedojrzałego destylatu. Kiedy na rynek wchodził Jack Daniel’s Tennessee Honey, wiele osób spekulowało na ten temat. Oczywiście dodatek czegokolwiek do whisky czyni z trunku likier a nie whiskey.
W komunikacji JD Tennessee Fire wykorzystywany jest chwyt marketingowy, o którym pisałem już dawno. Nazywa się on „efektem aureoli”. Widać to fenomenalnie na oficjalnej reklamie marki wypuszczonej w USA, która niestety nie jest już dostępna online. Kluczowym motywem był tam moment, w którym klasyczna butelka Jack Daniel’s No.7 zamienia się w Jack Daniel’s Tennessee Fire co w sposób jednoznaczny podkreśla pochodzenie likieru i „namaszcza go” autorytetem legendarnej i globalnej marki Jack Daniel’s. W ten sposób prestiż i zasięg marki-matki, która jednoznacznie kojarzona jest z whiskey, przelewana jest na markę-córkę (ykhm … nowego brata Jacka) będący pochodną tej whiskey. Likier ten oczywiście nie może nazywać się whiskey i słowo to subtelnie usunięto z etykiety. Proste i skuteczne
Jak pić Jack Daniel’s Tennessee Fire?
Sugerowane podanie tego likieru (prawie z automatu napisałem whiskey – ta sztuczka z logo JD choćby na mnie działa) to „zmrożony na strzały” czyli w shooterach. Posłużę się tutaj smakowitym zdjęciem producenta oficjalnej strony marki.
Oczywiście słodko-pieprzny profil JDTF predysponuje go także do podawania w słodkich deserowych koktajlach. Cynamonowe trunki łączą się dobrze np. z amaretto, ale nie wyobrażam sobie żeby JDTF mógł kogokolwiek urazić w coli, w której mi bardzo rzadko zdarza się pić Jack Daniel’s Tennessee Honey.
Dlaczego JDTF w ogóle powstał?
Najsławniejszym alkoholem opartym o smak whisky i cynamonu jest Fireball, który należy w tej chwili do Sazerac Company (właściciela destylarni Buffalo Trace i Heaven Hill). Cynomonowe likiery są także bardzo popularne w świecie bourbonów. Jest ich pełno np. Early Times, Jim Beam Kentucky Fire, Evan Williams Fire. Oczywiście alkohole te to pochodne whisky, które zawsze mają obniżoną zawartość alkoholu (zwykle 35%) oraz duży dodatek cukru w postaci likieru. Choć Fireball (najsławniejszy produkt cynamonowy) powstał w latach 80 ubiegłego wieku, cynamon w whiskey amerykańskiej stał się naprawdę popularny dopiero w ostatnich latach. Jak wspomniałem już powyżej, przed cynamonem był wyraźny trend na likiery miodowe i prawie każda marka wystawiała swoją propozycję z dopiskiem Honey. Po drodze powstało także kilka interesujących pozycji alternatywnych jak np. Jim Beam Red Stag (wiśnie) czy Maple (syrop klonowy). Teraz mamy jednak czas cynamonu i Jack Daniel’s Tennessee Fire przedstawia nam swoją propozycję.
Oczywiście likier ten ma 35% alkoholu co sprawia, iż jego przystępność rośnie. Jest to wyraz chęci wzrostu horyzontalnego marki. Oznacza to, iż Jack Daniel’s chce nie tylko poszerzać portfolio (co jest wzrostem wertykalnym) żeby tym samym osobom sprzedawać więcej różnych rzeczy, ale także trafiać do nowych osób, dla których być może klasyczne produkty marki Jack Daniel’s, czyli whiskey, są nieinteresujące z uwagi na obecność mocnego alkoholu i konieczność zmagania się z nim na podniebieniu. Osoby, dla których 40% to problem, mogą teraz zejść do 35%, które dodatkowo ukryte są pod warstwami cukru (miód czy cynamon) i w tym wypadku jeszcze pieprzności, która prawdopodobnie doskonale ukryje smak etanolu (co sprawdzę w degustacji na końcu artykułu). Ruch ten jest już sprawdzony na Jack Daniel’s Tennessee Honey i z tej przyczyny nowemu produktowi „Fire” wróżę sukces Z resztą moja żona już zaciera ręce na dwie butelki, które dostałem do degustacji
Czy prawdziwi koneserzy whisk(e)y powinni lubić JDTF?
Według mnie tak! Ja np. bardzo lubię słodycze i w takich kategoriach traktuję ten likier. Uważam, iż jedyne co może zrobić to zachęcić do whisk(e)y osoby, które jeszcze jej nie znają, a nie kogokolwiek zniechęcić. Tylko niedoświadczeni, początkujący miłośnicy whisk(e)y emanują sztuczną ortodoksyjnością i opowiadają jak to by oni nie wypili whisk(e)y z niczym innym niż tylko kroplą wody i to najlepiej ze źródła, z którego czerpano ją podczas produkcji. Osoby z większym dystansem do siebie wiedzą, iż w życiu nic nie jest czarno-białe i są imprezy, na których napijemy się czegoś wybitnego, a są takie gdzie wzniesiemy toast czymś zupełnie zwykłym, ale smacznym. I ja tak właśnie widzę JDTF.
Notka smakowa
Oko – miedziany
Nos – słodki, cynamonowy, karmelowy, deserowy, prosty i przyjemny
Język – oleisty, słodki, klejący, łagodny, delikatnie pieprzny
Finisz – słodki, deserowy, łagodny, łatwy do wypicia (a choćby nie zmroziłem!) i mocno pieprzny na końcu. Doskonale maskuje to jego alkoholowość (nawet obniżoną). Pochodzenie „od-whisky” jest w nim ewidentne i wyraźnie wyczuwalny jest w nim smak whiskey amerykańskiej (napisałbym, iż bourbona, ale wiecie jak bardzo Jack podkreśla, iż nim nie jest).
Posumowanie i ocena
Oczywiście taki likier to nie whiskey i nie można oceniać go w kategoriach whiskey lub próbując przykładać do niego jej kryteria. Powiem szczerze, iż jestem z tego zadowolony ponieważ mogę napić się Jack Daniel’s Tennessee Fire bez absolutnie żadnej napinki. Czuję się jak bym pił likier Baileys albo Sheridan’s, które są proste i bardzo smaczne. Nie muszę wymagać od JDTF nic więcej, a jednocześnie nie mogę odmówić mu hiperwysokiej pijalności. To właśnie dlatego zawartość alkoholu jest tutaj obniżona. Twórcy tego trunku chcą żeby Paniom, które zwykle narzekają na moc alkoholu, było łatwiej się z nim pogodzić. Co mniej zahartowani Panowie na pewno też nie będą narzekać. Z kolei ci najtwardsi i tak wypiją ze smakiem bez afiszowania się
Sugerowane podanie to na zimno w shotach i w mojej ocenie to naprawdę dobra propozycja. Oczywiście nie wyobrażam sobie wypicia 6, 7 lub 8 takich shotów, ale jako miły deser lub sam początek imprezy wygląda to całkiem obiecująco. No chyba, iż w pobliżu stoi 50letni koniak albo jakaś dobra szerówa w „casku”. Wtedy też jestem zadowolony, Jack Daniel’s Tennessee Fire dam żonie, a sam zajmę się zabawkami dla dużych chłopców
BTW likier ten jest chyba dla mnie historyczną pozycją na MilerPije.pl. Po raz pierwszy w życiu mogę powiedzieć, iż w 100% zgadzam się z notką smakową producenta! Oto cytat z oficjalnej komunikacji marki:
„Ognisty temperament nowego Jack’a objawia się w intensywnym, cynamonowym aromacie z mocno wyczuwalną nutą klasycznego Old No. 7. W mariażu smaku legendarnego Jack’a z cynamonowym likierem ewidentnie iskrzy! To połączenie potrafi zaskoczyć harmonijnym przejściem ze słodkiego, łagodnego początku do ostrego, ognistego finiszu.”