Jemy chleb z robakami?! Zboże techniczne z Ukrainy trafiło do polskich młynów

1 rok temu
– Niech wojewoda podkarpacki przestanie brylować w mediach, rozdając promesy czy bony, a zajmie się istotnymi problemami podkarpackich rolników! My przygotowaliśmy pani wojewodzie inny talon – na balon – mówił wczoraj
w Rzeszowie Adam Dziedzic, szef PSL na Podkarpaciu. Fot. Materiały prasowe (2)

Atmosfera wokół importu zboża z Ukrainy, którego standardy jakości pozostawiają wiele do życzenia oraz zniesienie cła na transporty spowodowały, iż polscy rolnicy alarmują o wielkich problemach, których doświadczają. Co więcej, nie jest wykluczone, iż produkty, w tym m.in. chleb z „brudnego ukraińskiego zboża”, trafiły na nasze stoły! Wczoraj
w Rzeszowie mówili o tym podkarpaccy rolnicy.

Nie pomogły przeprosiny ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, zmiana na jego stanowisku i zapowiedzi nowego szefa resortu Roberta Telusa o staraniach o powrót cła na ukraiński import. Do akcji protestacyjnej w walce z kryzysem zbożowym włączają się też podkarpaccy rolnicy. To właśnie transporty zboża zza wschodniej granicy psują polski rynek i obniżają ceny do poziomów, które dla polskich rolników okazują się nieakceptowalne – tak twierdzą właściciele gospodarstw rolnych. Poza tym do Polski mogło wjechało „zboże techniczne”, które nie spełnia podstawowych norm przemysłu spożywczego, mimo to miało do niego trafić – alarmują rolnicy. Obecność zboża technicznego w Polsce potwierdziła już m.in. zamojska prokuratura. W Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie powołano już specjalny zespół śledczych mających przyjrzeć się temu procederowi. Zdaniem „Rzeczpospolitej” pokrzywdzone są trzy firmy z grupy największych krajowych firm młynarskich, które kupiły pszenicę deklarowaną jako polska od firm pod Hrubieszowem na Lubelszczyźnie. W zeszły weekend prezes Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział m.in. wstrzymanie dostaw jakichkolwiek produktów i surowców żywnościowych z Ukrainy. W niedzielę opublikowano stosowne rozporządzenie. Strona ukraińska podnosi jednak zarzut nieuczciwości i niesolidarności z ich krajem. Komisja Europejska zwraca zaś uwagę, iż zakazy Kaczyńskiego są bezzasadne i nieprawomocne.

Zboże z robakami przerobione na mąkę?

Jak pisze „Rzeczpospolita”, oszuści postanowili obejść zasady dotyczące importu ziaren. Z Ukrainy do Polski sprowadzają tzw. czyściwo młynarskie, które następnie sprzedają zakładom spożywczym. Dowodzą tego liczne wnioski protestujących w Hrubieszowie (woj. lubelskie) rolników, którzy ciągle widzą wjeżdżające pociągi ze zbożem z Ukrainy. Rzeczpospolita” zauważa też, iż wiele firm zajmujących się importem zbożna zza naszej wschodniej granicy zarejestrowanych zostało po 25 maja ub. roku. Zgodnie z informacjami od pracowników i zawartych w oficjalnych dokumentach firma ta sprowadza zboże techniczne, kukurydzę i mąkę z Ukrainy. Właściciel pytany przez dziennik, dlaczego spółka widnieje na listach państwowych jako importer towaru z Ukrainy, twierdzi, że: „firma została zarejestrowana, ale żadnego towaru z Ukrainy nie sprowadziliśmy”. Sprawą zajęli się już śledczy z prokuratury i ABW.
Podkarpaccy rolnicy mówili w poniedziałek, iż wprowadzenie na polski rynek zboża technicznego, stanowi istotne zagrożenie dla zdrowia i życia Polaków. Dlaczego? – Zboże zawiera bakterie i grzyby, jest zanieczyszczone substancjami chemicznymi. Znajduje się w nich piasek, kurz. Często takie zboże stanowi doskonałe siedlisko dla wszelkiego rodzaju robactwa – mówił Jan Rewera rolnik z Boguchwały. – To brudne zboże mogło jechać do polskich młynów, a następnie trafiać do konsumentów, np. w postaci mąki. Nie zgadzamy się na trucie Polaków – uzupełniał Zbigniew Micał, rolnik z Rzeszowa. Ludowcy zarzucają m.in. Ewie Leniart, wojewodzie podkarpackiemu, iż ta, „zamiast zająć się bezpieczeństwem żywnościowym, brylowała w mediach rozdając czeki, promesy czy bony”. – Co zrobił sanepid, inspektorat nasiennictwa, czy choćby Agencja Bezpieczeństwa Bezpiecznego? Kto badał to zboże? – pytał retorycznie Adam Dziedzic, szef ludowców na Podkarpaciu.

Bankrutują…

Rolnicy z Podkarpacia wskazują, iż to, co robi PiS, prowadzi do „zwarcia z Unią Europejską”. – PiS wywołuje pożar, a później próbuje go nieudolnie gasić – mówił Adam Dziedzic. Jego zdaniem, ceny zbóż na polskich rynkach skupu spadły od 50 do 70 proc. a w polskich silosach zalega aż 9 mln ton zboża. – Przed kim Jarosław Kaczyński chce bronić polskich rolników – zastanawiał się, nawiązując do sobotniej konwencji PiS w Lipsku (woj. mazowieckie). – Wszyscy rolnicy, którzy w zeszłym roku posłuchali ówczesnego ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, aby nie sprzedawać zboża tuż po żniwach, za chwilę zbankrutują. Nie mamy żadnej nadziei na pomoc rządu mówił – Stanisław Bartman, rolnik z Albigowej, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej. Swoją dramatyczną sytuację ekonomiczną w gospodarstwie rolnym opisał Jan Rewera z Boguchwały. – Rok temu zboże w skupie za tonę kosztowało 1300 zł. W tym roku jest o 600 zł tańsze. Sprzedałem 100 ton, więc licząc straciłem 60 tys. zł. – mówił. Podobne straty przynosi też tegoroczna sprzedaż kukurydzy, której cena spadła za tonę z 1300 zł (sprzed roku) do 800 zł obecnie. – Nie opłaca się nam produkować już zbóż. Byłem w Hrubieszowie. Widziałem to, co przyjeżdża do naszego kraju. Zboże, w tym kukurydza, było mokre, zgniłe, spleśniałe. Nas kontrolują co 3 – 4 dni, a ich wcale – bulwersuje się Józef Piekut. Rolnicy przekazali też, iż słowackie służby sanitarne, po ujawnieniu takiego rodzaju zboża w swoich magazynach, podjęły natychmiastową decyzję o jego utylizacji.

Nie tylko zboża

Według działaczy PSL na Podkarpaciu z Ukrainy do Polski napływa też masa innych towarów konsumenckich. Jak przekazywali, w zeszłym roku do polskich importerów trafiło ok. 163 tys. ton mięsa drobiowego. – Tylko w 2023 r., do dziś, jest to już 32 tys. 300 ton. Co ciekawe, większość pochodzi od jednej firmy, zarejestrowanej na Cyprze – przekazał Adam Dziedzic. Podobne problemy są też z importem jajek, gdzie ich napływ do Polski zwiększył się – zdaniem ludowców – choćby o kilka tysięcy procent. – Po co było znosić cło na towary spożywcze z Ukrainy do Unii Europejskiej, skoro mówiono nam, iż trafią one do Afryki? – pyta retorycznie.

Dominik Bąk

Idź do oryginalnego materiału