Holendrzy mają swoje tulipany, sery, wiatraki… i zdumiewającą zdolność przerabiania wszystkiego, co ma koła, tak żeby mieściło się dokładnie tam, gdzie trzeba — a czasem wręcz odwrotnie: żeby się nie mieściło nigdzie.
Mamy tu przykład odpowiedniego podejścia do klienta. jeżeli klient powie: „Chcę Fendta 728 Vario o szerokości czterech i pół metra”, to w Brabancji Północnej (południowa Holandia) nikt nie pyta „po co?”, tylko odpowiada „proszę bardzo” — i bierze się do roboty.
Tak właśnie firma OC-Group z miejscowości Wouw (spółka-córka dealera Fendt i Valtra, Coppens Mechanisatie) poszerzyła dumę bawarskiej inżynierii do gabarytów, które w rolnictwie można by pomylić z kombajnem.
Ale tu rolnictwo nie ma nic do rzeczy — maszyna powstała na specjalne, przemysłowe zamówienie klienta, który woli pozostać anonimowy. I bardzo dobrze, bo sąsiedzi mogliby zapytać, czy przypadkiem nie zamierza orać pasów startowych lotniska.
Waga? No cóż… to nieistotne
Ponieważ ciągnik będzie jeździł po terenie przemysłowym, masa własna nie gra roli. OC-Group mogła więc wzmocnić ramę do granic zdrowego rozsądku (a może i odrobinę dalej), tak aby ponad czterometrowy rozstaw kół nie zamienił się przy pierwszym manewrze w karykaturę ciągnika rozjeżdżając się na boki.
Druga para nóg dla Fendta
Najważniejsze było, żeby zaczep pozostał funkcjonalny i żeby oś się nie wyginała jak plastelina w letnie popołudnie. Rozwiązaniem okazała się masywna rama pomocnicza oraz… drugi komplet osi, mechanicznie powiązany z fabrycznymi.
Połączono je osią wolnobiegu szeroką na 130 cm, co według konstruktorów pozwala bezpiecznie rozprowadzić siły i uniknąć efektów „skręcania” konstrukcji. Inżynierska poezja? Być może. Ale na pewno techniczna poezja w wersji XXL.
A gdy klient się znudzi…
Cały ten cud techniki można w razie potrzeby odkręcić i niemal całkowicie przywrócić maszynę do stanu fabrycznego. Wystarczy zdemontować ramę, wzmocnienia, wymienić kilka drobiazgów i Fendt 728 Vario znów wraca do standardu… gotowy do życia w świecie zwykłych, wąskich przejazdów.
Wniosek? Klient nasz per pan
Holendrzy pokazują, iż „klient nasz pan” to nie jest pusty slogan. Chcesz Fendta przerobionego na pół boiska piłkarskiego? Proszę bardzo. Na szerokość stodoły? Też się da. Można odnieść wrażenie, iż jedynym, czego OC-Group jeszcze nie zrobiło, jest Fendt w wersji katamaran z ożaglowaniem — ale dajmy im czas i odpowiednie zamówienie. W końcu to Holendrzy.