PiS potrzebuje 25 mln zł na kampanię prezydencką. "Będziemy apelować do naszych zwolenników"

1 dzień temu
Zdjęcie: Polsat News


Choć pod koniec listopada 2024 r., po wielu tygodniach medialnych doniesień i sondaży, Prawo i Sprawiedliwość (PiS) ogłosiło nazwisko kandydata, który wystartuje w wyborach prezydenckich, to przez cały czas nie wiadomo, czy ugrupowaniu zostanie wypłacona wielomilionowa subwencja. Poseł Marcin Przydacz zdradził w piątkowej rozmowie z radiową Jedynką, iż PiS będzie potrzebowało na wybory prezydenckie około 25 mln zł. Wspomniał też o pomocy finansowej od zwolenników partii.


Już za kilka dni, bo 6 stycznia, Karol Nawrocki, kandydat PiS na prezydenta, rozpocznie drugi etap swojej kampanii wyborczej. Więcej informacji na temat składającej się z pięciu części kampanii szefa Instytutu Pamięci Narodowej przeczytasz tutaj.


PiS potrzebuje 25 mln zł na kampanię prezydencką


Marcin Przydacz z PiS był w piątek gościem w radiowej Jedynce. Prowadzący program zapytał polityka o to, ile PiS potrzebuje pieniędzy na kampanię wyborczą. - Nie ma jeszcze przyznanych limitów, bo jeszcze kampania nie ruszyła - stwierdził poseł. Dopytywany o wyliczenie konkretnego limitu podał, iż to jest to około 25/30 mln zł, jednak chwilę później wspólnie z prowadzącym rozmowę wskazał na kwotę około 25 mln zł.Reklama


A czy PiS jest w stanie tyle zebrać? - No mam nadzieję, na razie pan premier Kowalczyk mówił, iż zebraliśmy chyba 11 mln zł do tej pory. Pamiętajmy, iż to nie tylko na kampanię, ale też na funkcjonowanie partii po prostu w międzyczasie - podkreślił. Polityk zwrócił uwagę na liczne wydatki, w tym m.in. na urzędników oraz siedzibę. - Będziemy apelować także i dzięki mediów do naszych zwolenników - dodał.


"Będziemy zwracać się do naszych zwolenników o wsparcie finansowe"


Marcin Przydacz został zapytany również o zamieszanie związane z decyzją PKW i pieniędzmi dla PiS. - Minister finansów powinien zrobić przelew zgodnie z decyzją PKW. Sam zresztą nie tak dawno mówił, iż on jest tylko w zasadzie technicznym wykonawcą przelewu - podkreślił poseł.
- Wiemy, iż to nie jest pierwszy raz, kiedy ta władza dzisiaj nie postępuje zgodnie z prawem i nie sądzę, żeby tak się wydarzyło. Zgodnie z polskim prawem pieniądze powinny popłynąć. (...) W przeciwnym razie grozi panu w przyszłości nie tylko odpowiedzialność polityczna, ale także odpowiedzialność karna - stwierdził. - jeżeli (Andrzej Domański - red.) nie chce pójść kiedyś do więzienia, to powinien po prostu ten przelew wykonać. A jeżeli chce się podlizać swojemu szefowi, jakim jest Donald Tusk, to pewnie go nie wykona - dodał.
A co w przypadku, gdy PiS nie dostanie tych pieniędzy? - W pierwszej kolejności będziemy zwracać się do naszych zwolenników i sympatyków o wsparcie finansowe. A z drugiej strony będziemy rozważać kroki prawne. (...) Są jeszcze instrumenty prawne do tego, żeby egzekwować postanowienia sądów i odpowiednich instytucji - podkreślił Marcin Przydacz.
Idź do oryginalnego materiału