Półka Ekonomiczna #4: Podpalcie przemysł, a spalicie państwo

3 dni temu
Zdjęcie: Szczerze o pieniądzach


Uniwersalny przepis na zniszczenie każdego - choćby nieźle funkcjonującego państwa czy wspólnoty - zawsze zaczyna się od zniszczenia jego tkanki przemysłowej. Potem już idzie szast prast, jak ogień po wysuszonej ściółce.


Denys Kazański, Maryna Worotyncewa. Jak Ukraina traciła Donbas. Przeł. Maciej Piotrowski. Wydawnictwo Ha!Art. Kraków 2024


Zaczęło się wraz z kryzysem lat 80. Upadek Sowietów dopełnił dzieła


Za chwilę trzecia rocznica ataku Rosji na Ukrainę. Ale przecież ten konflikt rozpoczął się na długo wcześniej. Sam Donbas stał się teatrem konfliktu już w roku 2014, gdy prorosyjskie siły ogłosiły na wschodzie Ukrainy powstanie Republik Ludowych: Ługańskiej i Donieckiej. Ale to też nie były przecież zdarzenia, które rozegrały się w politycznej czy społecznej próżni. Gdzie tkwią głębsze przyczyny faktycznego oderwania od Ukrainy bogatego w surowiec Donieckiego Zagłębia Węglowego? Aby zrozumieć, co się tutaj wydarzyło ukraińscy dziennikarze Denys Kazanski i Maryna Worotyncewa zabierają czytelnika w podróż do przeszłości. Nie tak znowu dalekiej. Warto, bo podróż to bardzo pouczająca.Reklama


"Donbas nie zapisał się w dziejach jako beczka prochu. Nie zasłużył sobie choćby na porównanie do pudełka zapałek. To nie Bałkany ani Kaukaz, gdzie do wybuchu wystarczyła iskra" - piszą autorzy. A jednak płonie dziś żywym ogniem. Zaczęło się wraz z kryzysem lat 80. Upadek Sowietów dopełnił dzieła. W połowie dekady następnej było już naprawdę źle. Pozbawione zamówień z dawnego RWPG zakłady upadały jeden po drugim. Wydobycie węgla spadało z roku na rok, a zobowiązania sektora liczone były w trylionach. Zobowiązania nie tylko wobec kontrahentów, ale także wobec własnych pracowników, którzy pracowali za darmo licząc, iż sytuacja się poprawi. Ale poprawy nie było. A najgorsze miało dopiero nadejść.


Na donieckim i ługańskim węglu zaczęły kwitnąć fortuny


W lutym 1996 roku prezydent Ukrainy Leonid Kuczma wydał ukaz "w sprawie rekonstrukcji branży węglowej". Wbrew nazwie nie był to bynajmniej żaden przejaw świadomej polityki przemysłowej prowadzonej przez rząd w Kijowie. Przeciwnie - oto lokalna administracja dostała od władzy centralnej zezwolenie na likwidowanie albo prywatyzowanie lokalnego przemysłu wedle własnej woli czy uznania. Efekt tej "deregulacji" mógł być tylko jeden. A adekwatnie dwa. Dalsze pogłębienie społecznej degrengolady połączone z korupcją epickich rozmiarów. Zwłaszcza, iż akurat wtedy - w początkach XXI wieku przyszło znaczące odbicie na światowych rynkach węgla, zaś surowiec na kolejne dwie dekady znowu stał się bardzo opłacalnym przedsięwzięciem. Na donieckim i ługańskim węglu zaczęły kwitnąć więc fortuny. Ale już jak najbardziej prywatne. Jednocześnie ci sami prywatni właściciele nie mieli większych skrupułów, by restrukturyzować swoje zakłady - jeżeli trzeba to "ogniem i mieczem". Władza publiczna umywała ręce. Chcieliśmy kapitalizmu? - mówił Kijów. To go teraz mamy!
Wielu uciekło. Na Wschód albo na Zachód. Ci, co zostali zaczęli się pauperyzować i nieuchronnie radykalizować. Bo to właśnie w tę postindustrializacyjną smutę zaczęła wchodzić Rosja ze swoim oskarżeniem "zobaczcie, co wam dała ta cała niepodległość!". A także z obietnicą, iż kiedyś przyjdzie wyzwolenie. Pamiętajmy, iż wciąż mówimy o czasach sprzed dwóch już dekad. Na szerszej politycznej scenie wiele się jeszcze wydarzy. Przyjdzie pomarańczowa rewolucja, wielkie nadzieje, a potem degrengolada jej przywódców. Potem Janukowycz z jego prorosyjskim "regionalistycznym" zwrotem. Potem tzw. Euromajdan i odpowiedź Kremla i upichcenie wspomnianych już "republik ludowych". I wreszcie pełnoskalowa inwazja w roku 2022.


Przepis na rozwalenie państwa i wspólnoty. Zaczyna się od rozszarpania tkanki przemysłowej


Ale to wszystko potem. To są już skutki dużo wcześniejszych procesów, które opisują ze znawstwem autorzy tej książki. Z ich opowieści prócz całej masy wiedzy o tej konkretnej wojnie w tym konkretnym kraju płynie jednak także zaczyn do refleksji bardziej uniwersalnej. Oto mamy przecież czarno na białym przepis na rozwalenie państwa i wspólnoty. Zaczyna się on zawsze od rozszarpania tkanki przemysłowej - odebrania ludziom pracy, płacy, godności. To tworzy podstawę do rozsadzenia porządku i wywalenia w powietrze całego życia społecznego.
W tej książce często powraca takie mniej więcej zdanie "nie sądziliśmy, iż surrealistyczny horror wojny może się przytrafić akurat u nas. Wszędzie, ale nie u nas". Wypowiada go wielu bohaterów tej książki na przemian z samymi autorami.
To ponure memento nie wymaga chyba dalszego komentarza.
Rafał Woś
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Cykl "Półka Ekonomiczna" w Interii Biznes co drugi wtorek.
Idź do oryginalnego materiału