Polski Finał Finlandia Vodka Cup 2013 – dzień drugi

1 dekada temu

Dzisiaj trzecia i ostatnia część relacji z Finlania Vodka Cup – zawodów barmańskich, które odbyły się kilka tygodni temu w Warszawie.

(O dniu pierwszym zawodów przeczytacie tutaj, a o mojej przygodzie z barmaństwem tutaj.)

Gastronomia to typowa branża, w której obowiązuje zasada „work hard and play hard”. Oznacza to, iż choćby jeżeli balujesz do świtu, to i tak spotkamy się na śniadaniu w hotelu, a potem o 9:30 rano robisz to co do Ciebie należy z uśmiechem nr 4 i na 5 kawach Mimo to, widziałem paru barmanów-zawodników FVC, którzy opuszczali imprezę poprzedzającą zawody w „rozsądnych” godzinach, po to aby wypocząć przed startem – za to szacunek, bo świadczy o silnej woli. Mi również udało się rano pozbierać i dojechać w stanie przyżyciowym na zawody w warszawskiej SOHO Factory

Każdy barman musiał przygotować trzy koktajle w różnych kategoriach:

– Aperitif

Aperitif jaki jest każdy widzi … ale nie każdy wie. To koktajl, który ma zaostrzać apetyt. Nie może być zbyt duży, powinien zachować minimalizm i skupiać się wokół klimatów kwaśnych i/lub gorzkich. Minimalizm jest trudny i, co łatwo stwierdzić obserwując podawane koktajle, wymaga wielkich umiejętności.

Long Drink – to koktajl o dużej objętości i niskiej zawartości alkoholu, który pozwala barmanom rozwinąć skrzydła i pokazać nieograniczony świat smaków i zdobień.

Quick Mix – to najbardziej kontrowersyjna i najtrudniejsza kategoria. Z przygotowanych przez organizatora produktów, barmani muszą przygotować przepis, a potem koktajl. Choć z jednej strony to bez sensu, aby podpisywać się pod koktajlem, którego się wcześniej nie piło, to z drugiej trzeba pokazać wielką wyobraźnię smakową i kunszt techniczny, aby w kilka chwil skomponować coś co „ma ręce i nogi” i zachwyci (lub przynajmniej zadowoli) jury, które nie stosuje w tej kategorii żadnej taryfy ulgowej. To żadna tajemnica, iż nie wszystkim to wychodzi.

A skoro wiemy już o co chodzi, to czas start!

Sędziowie byli odcięci od reszty imprezy, aby nie widzieć kto przygotowuje pite przez nich koktajle, przez co widziałem kilka z tego co się działo z przodu.

W skład jury wchodzili przedstawiciele firmy Brown-Forman, redaktorzy pism i portali z branży HoReCa oraz barmani.

Jak widzicie skupienie w sektorze sędziów było ogromne.

Podobnie jak ogromne było zainteresowanie samymi koktajlami (moje też! tutaj long drinki, których nie oceniałem i charakterystyczne dla konkursów „pipetowanie”).

Podobało mi się, iż zawody odbyły się w dzień i były skupione wyłącznie wokół koktajli i barmanów. Pozwoliło to podkreślić to co naprawdę jest najważniejsze – koktajle i ludzie, którzy je robią.

Muszę powiedzieć, iż bardzo miło było zobaczyć, iż poziom zawodów w tym roku był wyższy niż w poprzednim. Bezzapachowe koktajle z zeszłego roku zastąpiły propozycje ze wzmocnionym aromatem co pozwoliło mi dawać wyższe oceny. Problemy cały czas mamy z kompozycją smaku (dlaczego tak słodko?!? Dajmy już spokój żurawinie!), z ryzykownymi pomysłami (koktajle z kawą są tylko dla najlepszych!) oraz z prezentacją – koktajl w zbyt dużym szkle sprawia, iż czuję się oszukany jeszcze przed spróbowaniem (kieliszek z nieco mniejszą czarką rozwiąże ten problem) … a poza tym to piłem świetne rzeczy i niektóre naprawdę wspaniale podane. Po FVC 2013 optymistycznie patrzę na przyszłość polskiego barmaństwa

Po zawodach autokary odwiozły nas do hotelu,a organizator dał trochę czasu żeby emocje opadły przed uroczystą kolacją i rozdaniem nagród.

Ogłoszenie wyników odbyło się w restauracji Akademia na ul. Różanej 2 w Warszawie. Tutaj pozwolę sobie na chwilową zmianę tematu. Nie przepadam za blogami wystawiającymi oceny restauracjom. Zwykle prowadzą je osoby z „domorosłymi” kompetencjami gastronomicznymi, które rugają bezlitośnie (bo przecież każdy kto ostro krytykuj musi się znać) niejednokrotnie rzucając snopy negatywnego światła na kogoś kto na to nie zasługuje (znam wielu restauratorów, którzy na tym ucierpieli). Z całą niechęcią do tego zjawiska, chciałbym jako bloger nie-kulinarny (i w ogóle to bardziej „autord bloga” niż „bloger”) powiedzieć, iż w restauracji Akademia jadłem najlepszą pierś z kaczki ever! Miękka i delikatna w całej objętości oraz potężnie aromatyczna … choć podana kilkudziesięciu osobom na raz. Krótko mówiąc chapeau bas.


Po kolacji odbyło się rozdanie nagród i uhonorowanie zwycięzcy.

Polski finał Finlandia Vodka Cup 2013 wygrał Damian Kozyra z Torunia, który otrzymał nagrodę w wysokości pięciu tysięcy złotych oraz zaproszenie na wyjazd do Laponii.

Jestem przekonany o słuszności tego wyniku ponieważ piłem dwie z jego propozycji obie oceniając bardzo wysoko. Moje szczególne uznanie zdobył aperitif, który trzymał naprawdę wysoki poziom. O ten tutaj o wdzięcznej nazwie …

„Czemu nie…”

Skład:

30 ml Finlandia® Vodka Lime

10 ml De Kuyper Peach Tree

20 ml Pure mango

10 ml Syrop Cukrowy

15 ml Duo Fruo Mango & Brzoskwinia

I jeszcze foto wszystkich zawodników

Przed końcem imprezy, jako niepijący, grzecznie siedziałem w samochodzie pędząc (niezbyt grzecznie ;)) skandalicznie kosztowną autostradą A2 (prywatny foch: cena samych bramek na trasie P-ń – W-wa jest wyższa niż cena najtańszego pociągu!!!). Trasę tę znam już tak dobrze, iż niedługo będę „na ty” z Paniami puszczającymi na bramkach

Idź do oryginalnego materiału