„Chcemy pracy, nie zasiłków!” – pod takim hasłem związkowcy i pracownicy towarowych gospodarstw rolnych należących do Grupy Top Farms z województw wielkopolskiego i opolskiego protestowali w ubiegłym tygodniu pod gmachem resortu rolnictwa.
Zaapelowali oni do ministra rolnictwa i rozwoju wsi o podjęcie ze strony Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa działań przyspieszających procedury związane z zarządzaniem gruntami powracającymi do Zasobu Skarbu Państwa.
To już kolejny protest, który ma zwrócić uwagę na opieszałość urzędników
W czwartek 24 kwietnia pracownicy towarowych gospodarstw rolnych z województw wielkopolskiego i opolskiego protestowali przed Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Warszawie. To już kolejny – po poznańskim – protest, który ma zwrócić uwagę na opieszałość urzędników w związku z zagospodarowaniem zwracanych do Zasobu Skarbu Państwa dzierżawionych gruntów, na których dziś prowadzona jest działalność rolnicza. Minister Czesław Siekierski przyjął delegację pracowników, która przekazała petycję z postulatami wymagającymi pilnych działań urzędniczych.
– Protestujemy tutaj pod Ministerstwem Rolnictwa, ponieważ dotychczasowe formy wyrażenia naszych zdań nie spotkały się z należytym przyjęciem. W tej chwili sytuacja jest taka, iż jako Top Farms gospodarowaliśmy jeszcze trzy lata temu w Wielkopolsce na 11 tys. ha, w tej chwili oddaliśmy około 6 tys. ha, po najbliższych zbiorach, żniwach w sierpniu na jesieni oddamy kolejne, ostatnie 5 tys. ha i zostaniemy bez warsztatu pracy, bez możliwości zarabiania, utrzymywania siebie, naszych rodzin. To się będzie też wiązało ze zniszczeniem tego wszystkiego, co się udało wypracować, tej wartości, która po prostu służy polskiemu rolnictwu i gospodarce narodowej – mówi agencji informacyjnej Newseria Józef Sykała, pracownik Top Farms od blisko 30 lat.
Pracownicy zatrudnieni w tych gospodarstwach towarowych boją się utraty pracy
– To oznacza praktycznie całkowitą redukcję załogi, likwidację 500 miejsc pracy i to nie w regionie aglomeracyjnym, czyli w samym Poznaniu, tylko 30, 40 i 80 km od Poznania, gdzie o pracę jest trochę trudniej, a ludzie muszą utrzymać rodziny. Zacznie się emigracja, wyludnianie wsi. Nie o to chyba w tym wszystkim chodzi – dodaje Sykała.
Umowy dzierżaw gruntów, na których operują spółki należące do Grupy Top Farms, wygasły, a zgodnie z ich zapisami grunty muszą zostać zwrócone do Zasobu Skarbu Państwa w takim stanie, w jakim zostały przejęte 30 lat temu. To oznacza, iż funkcjonująca na nich infrastruktura, którą przez trzy dekady budował dzierżawca, musi zostać zlikwidowana, mimo iż mogłaby służyć przez kolejne lata. Pracownicy zatrudnieni w tych gospodarstwach towarowych boją się utraty pracy. Kilkaset osób spośród nich nie ma pewności co do swojej przyszłości zawodowej.
Inną formą, która w tej chwili prawnie też jest możliwa, jest utworzenie ośrodków produkcji rolniczej
– Szansą dla pracowników mogły być przejęcia kapitałowe, czyli jakaś spółka państwowa przejmuje, kupuje udziały. Ale na to niestety nie było woli. A inną formą, która w tej chwili prawnie też jest możliwa, jest utworzenie ośrodków produkcji rolniczej. Ustawa dopuszcza tworzenie tzw. OPR-ów o racjonalnej powierzchni, czyli 1–1,5 tys. ha na bazie pozostałych gruntów odebranych takim podmiotom jak Top Farms. Wtedy spółka ma możliwość wystartować do przetargu do zarządzania tym podmiotem i wtedy jest szansa na uratowanie tego majątku, technologii, utrzymania miejsc pracy – tłumaczy Józef Sykała.
Jak alarmuje zarząd Grupy Top Farms, tysiące hektarów gruntów rolnych przejętych przez KOWR po wygasłych dzierżawach w Wielkopolsce i na Opolszczyźnie wciąż leży odłogiem i pozostaje niezagospodarowanych. To powoduje, iż ziemie latami zarastają, stanowiąc banki nasion chwastów, siedliska gryzoni, stając się żywicielami szkodników i chorób.
Nie można prowadzić polityki opartej na niepewności i braku jasnych planów
– Trzeba zrozumieć cykl produkcyjny. Żeby wyhodować krowy od małego do dorosłego, potrzeba dwóch lat, w roślinach jest trochę krócej, ale również długo. Tego się nie da zrobić w jeden dzień, dlatego zależy nam na czasie – mówi pracownik Top Farms. – Nasze oczekiwania są takie, żeby OPR-y w rejonie wielkopolskim, który jest w gestii oddziału terenowego Poznań, jak najszybciej były stworzone przez KOWR i żeby to było jak najszybciej wystawione do przetargu.
– W przypadku likwidacji sadu straty poniosą drzewa i zatrudnieni tam pracownicy, ale w sytuacji wygaszenia pól uprawnych, które zapewniają paszę dla bydła, pojawia się poważne pytanie, co stanie się z krowami, których firma posiada 7 tys. sztuk. Nie można prowadzić polityki opartej na niepewności i braku jasnych planów – ocenia wieloletni współpracownik spółki Andrzej Wrzesiński.
Konieczne jest natychmiastowe przyspieszenie procedur związanych z zarządzaniem gruntami powracającymi do Zasobu Skarbu Państwa
Dlatego też związkowcy i pracownicy apelują do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa o wiążące decyzje w sprawie przejmowanych gruntów. Jak podkreślają, konieczne jest natychmiastowe przyspieszenie procedur związanych z zarządzaniem gruntami powracającymi do Zasobu Skarbu Państwa, aby ocalić dorobek wypracowany przez 30 lat oraz umożliwić realizację kluczowych inwestycji niezbędnych dla dalszego rozwoju tych obszarów. Z wypowiedzi rolników wynika, iż urzędnicy nie spieszą się z podejmowaniem decyzji, a to wpływa na niekorzyść gospodarstw towarowych, a w konsekwencji także całej gospodarki rolnej kraju.
– Do dzisiaj taka decyzja o podpisaniu przetargów na OPR-y przez dyrektorów KOWR nie została podjęta, ciągle się czymś tłumaczą, brakiem tego lub brakiem tamtego. Taka decyzja powinna być podjęta do listopada 2024 roku, a najpóźniej do 31 marca tego roku. Do dzisiaj tej decyzji oficjalnie nie ma, tak iż my jako pracownicy na dzień 30 listopada tracimy pracę – mówi Eugeniusz Wachowiak, przewodniczący Związków Zawodowych Pracowników Rolnictwa RP przy Top Farms Wielkopolska.
Zdeterminowani do obrony swoich miejsc pracy
Rolnicy zapowiadają, iż są zdeterminowani do obrony swoich miejsc pracy. Stąd decyzja o zorganizowaniu protestu 14 kwietnia w Poznaniu i 24 kwietnia w Warszawie przed gmachem resortu rolnictwa. Minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski odebrał z rąk przedstawicieli protestujących petycję z postulatami i podkreślił, iż dołoży wszelkich starań, aby spełnić oczekiwania protestujących.