Nie mogą spać bo wiatrak hałasuje
Sytuacja na północy kraju, w okolicy nadmorskiej Karwi, dotyczy wiatraków przeciwprzymrozkowych. Mieszkańcy Sławoszynka i Karwieńskich Błot Pierwszych skarżą się portalowi nadmorski24.pl, iż nie mogą spać przez hałas, który dobiega z plantacji borówki amerykańskiej w Sławoszynku.
Przedstawiciele firmy tłumaczą, iż do działania zmusiły ich przymrozki i to tylko kilka nocy w roku. Mieszkańcy nie odpuścili i żądali wyłączenia maszyny. Na miejsce wezwali choćby policję… To nie pierwsza taka sytuacja w Polsce. Kolejna miała miejsce na Powiślu Lubelskim, ale nie była opisana w mediach lokalnych.
Nie zrozumie ten, kto nie jest sadownikiem
Sadownikom nie trzeba tłumaczyć, iż kilka krytycznych godzin może znacząco lub niemal całkowicie ograniczyć plonowanie w danym sezonie. Nie rozumieją tego Ci, dla których produkcja owoców nie jest źródłem utrzymania i muszą rano wstać do pracy. Z ich punktu widzenia jabłka i borówki przecież zawsze są w markecie.
Można złośliwie powiedzieć, iż każda metoda walki z przymrozkami w jakiś sposób przeszkadza mieszkańcom wsi, którzy nie utrzymują się z rolnictwa.
- wiatraki wyją i buczą, więc nie mogą spać
- dym z ognisk i piecyków śmierdzi lub drapie w gardła
- zraszanie nadkoronowe to zbyt duże zużycie wody, a przecież mamy suszę
- zamgławiane tak, ale nie blisko dróg, bo to niebezpieczne
Konieczna ustawa?
Takie przypadki można mnożyć w nieskończoność. Nasi rozmówcy spotykają się z sytuacjami, gdy ktoś wzywa policję do nocnego zabiegu w sadzie. Znamy przypadek, gdy po 22:00 jednej z mieszkanek zagłębia sadowniczego przeszkadzały odgłosy na skupie owoców… Jednak najczęściej interwencją policji kończy się uruchomienie działka przeciw gradowego. Wyrozumiałości dla pracy rolników i sadowników jest niestety coraz mniej i chyba nie mamy co liczyć na poprawę…
Czy zatem jedynym wyjściem z tego typu sytuacji jest ustawa, która chroniłaby charakterystyczne dla wsi dźwięki i zapachy? Coraz więcej rolników uważa, iż to jedyny sposób. Tego typu rozwiązanie wprowadzili już Francuzi. Projekt odpowiedniej ustawy złożyli w styczniu tego roku posłowie Konfederacji. jeżeli przyjąłby go rząd to miastowi, którzy zamieszkali na wsi, nie mogliby pozywać rolników za uciążliwe dla nich zapachy czy odgłosy.