Dane z Głównego Urzędu Statystycznego pokazują jasno. Produkcja budowlana w Polsce jest w stanie 'swobodnego spadania’. Siły grawitacyjne ujawniły się, gdy spowolnienie odnotowali także deweloperzy i rynek nieruchomości. Wysokie stopy procentowe oraz trudniejsze warunki uzyskania kredytu w banku zbierają żniwo. Oto część danych z GUS, w ujęciu rocznym:
- Produkcja ściennych materiałów murowych – spadek o 41,2%
- Produkcja ceramiki budowlanej spadek o 65,5%
- Produkcja betonu komórkowego spadek o 32,6%
- Produkcja silikatów spadek o 14,2%
- Produkcja ceramicznych gąsiorów dachowych – spadek o 42,9%
- Produkcja cementu – spadek o 15,6%
- Produkcja masy betonowej – spadek o 16,5%
- Produkcja zapraw murarskich – spadek o 25,7%
- Produkcja wapna – spadek o 18,5%
- Produkcja wyrobów izolacji termicznej z wełny mineralnej– spadek o 41,3%
- Produkcja gwoździ – spadek o 33,5%
- Produkcja grzejników centralnego ogrzewania z żeliwa lub stali – spadek o 30,5%
- Produkcja pił– spadek o 27,3%
- Produkcja okien aluminiowych- spadek o 17,6%
- Produkcja betoniarek – spadek o 56,1%
- Produkcja drewnianych mebli kuchennych – spadek o 28,4%
- Produkcja drewnianych mebli sypialnianych – spadek o 19,1%
Producenci zaklinają rzeczywistość?
Oczywiście za część efektu spadku odpowiada tzw. wysoka baza i rynek energii ale polski konsument wydaje się w niektórych aspektach słabnąć. Nie dzieje się to od dziś. W miarę jak wzrost gospodarczy będzie hamował (szacunek analityków Pekao mówi o 0% wzroście PKB r/r), a rynek pracy wracał do normy – ceny powinny także ruszyć na południe. Oczywiście nie jest to na rękę producentom ani firmom związanym z usługami budowlanymi. Ci już teraz zaklinają się, iż zawieszą produkcję jeżeli nie będą w stanie utrzymać marż. Wydaje sie te omenem 'dobrych czasów’. Ludzie i firmy – przyzwyczajeni do rekordowo wysokich marż i prosperity bardzo niechętnie chcą przyjąć do świadomości, iż rynek się zmienił.
Tak długo, jak długo strona popytowa będzie akceptować wyższe ceny – spadek produkcji może nie być odczuwalny dla kupujących. Ani dla producentów, którzy niższy popyt zrekompensują wyższą marżą. Ale jeżeli coś nie jest w stanie rosnąć zawsze, oznacza iż w końcu spadnie. jeżeli krytycy teorii 'niższych cen’ uważają, iż ich spadek nie jest możliwy prawdopodobnie należą do grupy, która uważa, iż będą rosły już zawsze. To nie jest możliwe i burzy podstawy rynku, którym niepodzielnie rządzą podaż i popyt. Środowisko dla powolnego spadku cen jest w tej chwili bardzo korzystne. Z potencjalną recesją w światowej gospodarce przed nami. Wyjaśniamy poniżej.
Dlaczego?
- Słabnący konsument (płaski wzrost płac, słabszy rynek pracy, spadek aktywności biznesowej)
- Niepewność gospodarcza (firmy szykują się na ew. recesję, choćby zanim ta nastąpi)
- Trudniejszy dostęp do kredytu (restrykcyjne wymogi banków, minimalna zdolność kredytowa wszystkich, którzy zakredytowali się w poprzednich latach)
- Wysokie stopy procentowe (część uczestników rynku nie jest chętna do zaciągania 'drogich pożyczek’ teraz – woli odłożyć decyzje w czasie, wyższe raty kredytów ograniczają zdolność do konsumpcji)
- Powolne spadki cen i nowego popytu na nieruchomości (twarde dane nie daja złudzeń)
- Ceny – szczególnie budowlanych usługodawców spotykają się coraz powszechniejszym odpływem klientów (początek dezinflacyjnego środowiska)
Podsumowanie
Mamy więc sytuację w której Polacy wciąż aktywnie kupują (ale aktywność spada), a producenci próbują wynagrodzić sobie spadek popytu wyższymi cenami. Będą mogli robić to tak długo, jak długo marże netto będą w stanie wynagradzać im niższe wyniki sprzedażowe. jeżeli natomiast sprzedaż zacznie spadać radykalnie, obniżki cen będą naturalnym rozwiązaniem. Przypadki poprzednich recesji i kryzsów gospodarczych pokazały, iż takie zachowanie rynku jest naturalne. Spodziewamy się, iż niższe ceny z biegiem kolejnych miesięcy staną się 'nowym trendem’ marketingowym firm. Będą mogły reklamować się wówczas jako 'tańsze’ na tle konkurencji.
Przypadki kryzysowe pokazują, iż zdolne do przetrwania są podmioty operujące na bezpiecznej dźwigni (niskie zadłużenie). Oraz zdolne do eliminacji konkurencji niższymi marżami (które wynagradza im efekt skali). Co do zasady są do zwykle największe przedsiębiorstwa. Prawdopodobnie to im uda się kolejny raz wygrać 'wojnę o konsumenta’ i przyzwyczaić go do swoich usług. Podobny przypadek obserwowany jest już w Stanach Zjednoczonych, gdzie klienci masowo zaczęli wybierać zakupy w najtańszej, krajowej sieci detalicznej WalMart. Już w poprzednim raporcie kwartalnym gigant ostrzegł, iż będzie analizował możliwości obniżania cen. Oraz rezygnował ze wspierania producentów, którzy zbyt drogo wycenią swoje produkty. Czy polską budowlankę czekają podobne 'akcje promocyjne’?