Na południe od Polski, tam gdzie piwo leje się strumieniami, a knedle parują na każdym stole, leżą Czechy. Kraj niewielki, ale chillout jest na takim poziomie, iż tylko pozazdrościć. Jednak nie tylko luz, bo dawno temu Czesi pokazali światu jak zdobić ciągnik.
Choć wielu z nas kojarzy Czechy głównie z kuflem i knedlem, to tak naprawdę to właśnie w czeskich dolinach i miasteczkach rodziła się nowoczesna europejska metalurgia. A jak wiadomo – gdzie dobra stal, tam i porządna broń… albo ciągnik. Albo – jak się okazało – i jedno, i drugie. Ale po kolei.
W czasach, gdy Europa gotowała się do wielkiej wojny, w czeskim Brnie prężnie działała Zbrojovka – zakład znany z produkcji precyzyjnej broni, ale też silników, maszyn i wszelkiego dobra metalowego. To stąd wyszedł projekt karabinu maszynowego Bren, który zasłynął na polach wielu bitew. Ale wojna w pewnej chwili się kończy, zgliszcza zostają, a Czesi – zamiast płakać nad rozlanym piwem – biorą się do roboty.
Z popiołów wojny – Zetor wjeżdża na pole
Jest jesień 1945 roku. Wojna dopiero co się zakończyła, Zbrojovka Brno częściowo w ruinie, a w sklepach nie ma nic – choćby kalek technicznych, ołówków czy papieru. A mimo to, czescy inżynierowie – niczym magicy na pokazie – wyciągają z rękawa “królika”. I to nie byle jakiego.
Jeszcze w 1945 roku roku pokazują prototyp ciągnika oznaczonego symbolem Z25. Skąd się wziął? Kiedy powstał projekt? Oficjalnie nie wiadomo – ale jedno jest pewne: musieli pracować nad nim w największej tajemnicy już w czasie II wojny.
Ten „królik z kapelusza” – Zetor 25 – okazał się majstersztykiem inżynierii. Zaprojektowany z chirurgiczną wręcz precyzją, przetestowany w trudnych warunkach i – co najważniejsze – gotowy, by odmienić czeskie i europejskie rolnictwo.
Nie był to demon szybkości, ale miał w sobie coś, co dziś nazwalibyśmy “rolniczą duszą”. Prosta, ale trwała konstrukcja. Sprawdzona technologia, nowatorskie rozwiązania. Niewielka moc, ale ogromna siła.

Zetor 25 – ambasador z Brna
Z czasem Zetor 25 przeszedł kilka modernizacji – pojawiły się wersje A, K, a choćby 25A Super. Był produkowany aż do 1961 roku, a licznik wyprodukowanych egzemplarzy zatrzymał się dopiero na imponującej liczbie 158 tysięcy sztuk.
I co interesujące – nie wszystkie trafiły na socjalistyczne pola. Część z nich eksportowano na Zachód, do Skandynawii, a choćby do Kanady. Ten ciągnik był niczym ambasador czechosłowackiego przemysłu ciężkiego – pokazując, iż zbrojeniówka też może siać, orać i zbierać.
Dziś, po dekadach, niektóre Zetory 25 wracają na pola – niekoniecznie do pracy, ale jako żywe pomniki historii. Tak jak ten, który po latach spędzonych w mroźnej Norwegii, został odrestaurowany i wrócił do kraju, by zasilić kolekcję Zetor Polska z Kalisza. Lśniący lakier, oryginalne części, dźwięk dwucylindrowego diesla – jakby czas się cofnął.
Gdy staniemy obok Zetora 25 i posłuchamy jego pracy, łatwo zrozumieć, czemu rolnicy pokochali tę maszynę. Równy, głęboki pomruk dwucylindrowego silnika to dźwięk, który przez lata był symbolem nowoczesnego gospodarstwa. A przecież to tylko dwa cylindry. Tylko… ale za to jakie!

Silnik – prostota, która nie zawodzi
Pod maską Zetora 25 pracuje rzędowy silnik wysokoprężny o dwóch cylindrach i pojemności 2,7 litra. To konstrukcja czterosuwowa, chłodzona wodą, z bezpośrednim wtryskiem paliwa.
Silnik Zetora 25 był nie tylko wytrzymały – był też zaprojektowany z myślą o użytkowniku. Żadnych cudów – tylko czysta mechanika. Rolnik, który znał zasady pracy silnika Diesla, był w stanie samodzielnie wykonać większość napraw i regulacji.
Dane techniczne Zetora 25:
Silnik: dwucylindrowy, czterosuwowy, wysokoprężny
Pojemność skokowa: 2 709 cmł
Moc maksymalna: 25 KM przy 1800 obr./min
Napęd: na koła tylne
Skrzynia biegów: mechaniczna, 6 biegów do przodu + 1 wsteczny
Masa własna: około 2 200 kg
Prędkość maksymalna: ok. 22 km/h
Układ chłodzenia: wodny, z pompą obiegową
Rozruch: ręczny lub elektryczny (zależnie od wersji)
Mechanizacja z duszą
Zetor 25 to nie tylko kawał metalu. To symbol przemiany. To historia o tym, jak z ruin wojny można zbudować coś pożytecznego, jak z inżynierii wojennej rodzi się inżynieria rolnicza. I jaką wartość ma prostota, która nie zawodzi. Bo Zetor 25 to nie tylko legenda – to żywa lekcja mechanizacji rolnictwa.