Na hurtowych rynkach jaj w Polsce i w Europie zaczyna się prawdziwy kryzys. Jaj po prostu brakuje, alarmuje Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz (KIPDiP). Sytuacja uderza już nie tylko w producentów, ale i w handel – ceny w obrocie hurtowym rosną błyskawicznie, a eksperci ostrzegają, iż podwyżki nie ominą również sklepów detalicznych.
Kryzys na rynku jaj! Wzrost cen o 60%, a to dopiero początekJeszcze niedawno analitycy KIPDiP przewidywali, iż końcówka roku upłynie pod znakiem stabilnych, choć wysokich cen. Dziś te prognozy są już nieaktualne. – Mamy do czynienia z bardzo silną obecnością wirusa grypy ptaków – zarówno w Polsce, jak i w Europie. Zwalczanie choroby oraz działania prewencyjne eliminują całe ośrodki produkcyjne – tłumaczy Katarzyna Gawrońska, prezes KIPDiP.
Jak dodaje, sektor jaj dodatkowo dotknęły ogniska tzw. ND, czyli rzekomego pomoru drobiu, które jeszcze bardziej ograniczyły zdolność produkcyjną ferm.
Wzrosty cen przyspieszają – jaja drożeją choćby o 60%
Dane z monitoringu Izby pokazują, iż w ciągu ostatniego roku ceny jaj w transakcjach hurtowych wzrosły średnio o 50–60%.
- Jajo klatkowe M kosztuje już ok. 65 gr,
- jajo klatkowe L – 75 gr,
- jaja ściółkowe – odpowiednio 70 i 80 gr.
Tylko w październiku średni wzrost cen w porównaniu do września wyniósł aż 12%, co oznacza jedno z najszybszych miesięcznych tempo wzrostu od początku roku.
– Nie da się odbudować produkcji w kilka tygodni. To nie fabryka, gdzie można zwiększyć moce od zaraz. Odchów niosek i odbudowa stad to proces, który trwa miesiącami – podkreśla Gawrońska.
Europa w tym samym położeniu – import nie pomoże
Branża nie ma złudzeń: w tej sytuacji nie można liczyć na import. Cała Europa boryka się z podobnymi problemami – epidemia grypy ptaków i ograniczenia produkcji dotknęły Niemcy, Francję, Niderlandy i Hiszpanię. Na wielu rynkach hurtowych już teraz widać niedobory, a handlowcy biją się o każdą partię towaru.
W rezultacie analitycy KIPDiP przewidują, iż ceny w sklepach detalicznych zaczną rosnąć jeszcze w listopadzie, a w grudniu – przed Bożym Narodzeniem – mogą osiągnąć najwyższe poziomy od trzech lat.
Problem w najgorszym możliwym momencie
Kryzys na rynku jaj pojawił się w najbardziej newralgicznym okresie w roku. Choć wielu konsumentów kojarzy jaja głównie ze Świętami Wielkanocnymi, to – jak przypomina KIPDiP – największe zużycie notuje się w grudniu, w okresie przygotowań do Bożego Narodzenia.
– To wyjątkowo zły moment na problemy z podażą. Wysoki popyt spotyka się z ograniczoną dostępnością, więc trudno się dziwić, iż ceny będą rosły – zauważa Gawrońska.
Branża na granicy opłacalności
Eksperci ostrzegają, iż obecny kryzys to nie tylko kwestia cen, ale zagrożenie dla stabilności całej branży drobiarskiej. Choroby zakaźne, rosnące koszty pasz i energii, a także unijne wymogi dotyczące dobrostanu zwierząt powodują, iż wielu hodowców ogranicza produkcję lub czasowo wycofuje się z rynku.
– jeżeli sytuacja nie poprawi się w najbliższych miesiącach, wiosną możemy mieć jeszcze poważniejszy kryzys podaży, a wtedy ceny jaj osiągną poziomy, których wcześniej nikt się nie spodziewał – podsumowuje szefowa KIPDiP.
Na razie jednak jedno jest pewne: jajka stają się towarem deficytowym, a ich cena – nie tylko w hurtowniach, ale i w sklepach – będzie w nadchodzących tygodniach stale rosnąć.

3 dni temu













